EPILOG
Większość z nas wierzy, że każdy z nas jest panem
własnego życia. Że wszystko to, co nas spotyka, wszystko to, czego doświadczymy,
jest rezultatem decyzji, które podejmujemy. Że każdy z nas sam obiera drogę
życia i kiedyś, patrząc wstecz, przyjdzie nam zadecydować, czy dobrze
postąpiliśmy.
My też tak myślałyśmy.
Jednak gdy życie pokazało nam swoje inne oblicze,
o którego istnieniu nie miałyśmy kiedyś pojęcia; gdy poznałyśmy, że magia i
obietnica nieśmiertelności są żywe i prawdziwe, wszystko obrało inne znaczenie.
Nie tylko mu decydujemy o własnym życiu. Czasem to
nasze rodziny, nasi przodkowie, znajomi, a czasem nawet przypadkowi ludzie
odciskają piętno na nas samych. Czasem to ich decyzje, dążenia lub wyrzeczenia
wpływają w znaczącym stopniu na otoczenie innych ludzi. I właśnie w takich
sytuacjach nie jesteśmy w stanie nic zrobić, by obronić się przed
doświadczeniami, które nas czekają. Możemy je tylko korygować.
Nasze przodkinie pragnęły czegoś więcej od
zwykłego ludzkiego życia. Chciały pozostać nieśmiertelne, by nikt i nic nie
mogło im zagrozić lub ich zaskoczyć. W swoich dążeniach poległy, jednak
zostawiły na świecie niewypełniony element nieśmiertelności, instrument, którym
mógł posłużyć się każdy żądny potęgi i długiego życia człowiek.
Dzięki naszym przodkom stałyśmy się wyjątkowe,
otrzymując spadek w postaci mocy i właśnie to stało się naszą zgubą. Razem z
magią odziedziczyłyśmy bowiem konsekwencje ich poczynań. Przyszło nam
zadecydować po której stronie chcemy być: czy zamierzamy walczyć o równowagę
natury czy postanowimy oddalić się od problemów, udając, że ich nie ma. Nie
mogłyśmy stać nieruchomo patrząc jak inni poświęcają niewinnych ludzi.
Musiałyśmy walczyć. Wierzyłyśmy, że jeśli nam się uda, wszelkie zagrożenie się
skończy i odzyskamy spokój.
Tak się jednak nie stało, a przynajmniej nie po części.
Dzięki nowym wrogom, którzy zawitały do miasta – dzięki Łowcom żądnym naszej
śmierci – poległyśmy w walce. Od teraz na świecie jest jeden wampir, zdolny do
wszystkiego by spełnić własne cele i zemścić się na nas za krzyżowanie jego
planów.
Teraz mamy większe zadanie przed nami. Musimy
ochronić niewinnych ludzi przed żądnym krwi nieśmiertelnym. Nie możemy zawieść
i ich.
Nic nie jest pewne. Ani to, co zrobią oni, ani to,
co zamierzamy zrobić my. Jedyne co wiemy to to, że nigdy się od tego nie
uwolnimy.
Zawsze, gdziekolwiek nie pójdziemy, kogokolwiek nie spotkamy, magia będzie szła
za nami. Jak cień pięciu kobiet, które to wszystko zaczęły. Jak cień Gritmore.
__________________________________________
Witajcie po raz ostatni! :*
Tak jak wspominałam, epilog troszkę różni się od poprzednich rozdziałów. Prawdę mówiąc, nie wiedziałam w jaki sposób chcę go sformułować, ale pomysł napisania go w pierwszej osobie liczby mnogiej przyszedł mi do myśli przypadkowo i od razu mi się spodobał. Może spodziewaliście się jeszcze wyraźniejszego zakończenia w kwestiach fabularnych, a może wręcz przeciwnie - zagadkowego urwania w połowie ważnego wydarzenia. Muszę przyznać, że myślałam nad tym, jednak wolałam zakończyć to w bardziej stonowany sposób.
To jest koniec tej opowieści. Choć planowo miała zawierać trzydzieści
rozdziałów, powstało ich o siedem więcej, z czego się cieszę. Ogólnie patrząc,
wydaje mi się, że historia spełniła wszystkie moje założenia i jestem z niej
zadowolona. Co prawda, chciałam stworzyć jeszcze drugą część, która miała się
nazywać Echo Gritmore, ale z kilku
względów (jak mała ilość czytelników i obecną małą ilość wolnego czasu dzięki
studiom) ona nie powstanie. Trochę nurtuje mnie zakończenie tej opowieści w tym momencie, ponieważ miałam wiele pomysłów, jednak decyzja jest na ten moment ostateczna. Kilka drobnych spraw nie zostało wyjaśnionych i
jeśli macie jakieś pytania, to śmiało piszcie. (Odpowiadając na Twój komentarz pod ostatnim rozdziałem, Sekretna, to zgadzam się z Tobą, było to dziwne, że nikt nie zwrócił uwagi na te wszystkie wypadki tamtej nocy. To właśnie jest ta jedna z tych rzeczy, którą chciałam rozwinąć w drugiej części, a nie chciałam jej wplatać do tej.)
Mimo wszystko jednak, uważam że
jest to dobry moment na przerwanie historii czterech dziewczyn. Choć
czarownicom nie udało się powstrzymać Bryantów, trochę im przeszkodziły,
ponieważ zamiast stać się wampirami, jeden stał się jedynie pół-wampirem. Nie jest
to szczęśliwe zakończenie, ale nie jest też fatalne, bo w ich przyszłości
jeszcze wszystko może się zmienić. Osobiście lubię półzamknięte historie,
ponieważ czytelnik sam może wyobrazić sobie ciąg dalszy. Jeśli macie na to
ochotę, podzielcie się ze mną właśnie takimi przemyśleniami.
Chciałam także przytoczyć wyniki ankiety (Którą bohaterkę darzysz największą sympatią?), która wisiała na blogu prawie cały czas publikowania opowieści. A oto wyniki:
Daniela Grand - 12 głosów (34,3%)
Nessie Lenson - 11 głosów (31,4%)
Alice Turner - 6 głosów (17,15%)
Melanie Gromper - 6 głosów (17,15%)
Jak się okazuje, Waszą największą sympatią cieszyła się Daniela. Nie byłam specjalnie zdziwiona, bo ja też bardzo ją lubię, tuż tuż za Nessie.
W tym miejscu chciałabym
zawrzeć podziękowania, które zawsze
pojawiają się po epilogu każdej opowieści. Z większymi i mniejszymi przerwami
dobrnęliśmy wspólnie do końca. Dziękuję wszystkim czytelnikom: tym, którzy
trwali ze mną podczas każdego rozdziału i wylewali swoje opinie w komentarzach
oraz tym, którzy przeczytali tylko jeden rozdział. Szczególne jednak
podziękowania chciałabym przesłać:
- Karolci – Dziękuję Ci za
inspirację, którą dawałaś mi podczas naszych spotkań (szczególnie
niezastąpiony był Twój moment jedzenia
cukru w saszetkach!), za każdy komentarz z osobna oraz za napędzanie
mnie do kontynuowania pisania.
- Patq – Choć gdzieś w połowie
zacięłaś się w czytaniu moich wypocin, wiem, że bardzo interesowały Cię
moje bohaterki. Wybacz, że nie połączyłam Dale’a z Danielą, ale postać
Nathaniela stworzyłam także dzięki Tobie!
- Oli – Choć wyemigrowałaś do
Anglii, Twoje niezastąpione Serio?
posłużyło się kilkakrotnie do umieszczenia tego cytatu w opowiadaniu. Pamiętaj,
że będziesz tłumaczyła moje opowieści w przyszłości na język angielski!
- Sekretnej – Jako jedna z nielicznych
czytałaś i komentowałaś w wyczerpujący sposób mój każdy rozdział, za co ślę Ci ogromne
podziękowania. Twoje pomysły, teorie i słowa zawsze były dla mnie często mobilizacją,
bym Cię nie zawiodła.
- Julie S – Czytanie Twoich
komentarzy były dla mnie budujące i zachęcały mnie, bym już zaraz usiadła
do pisania kolejnych linijek. Często wyczekiwałam na Twoje opinie i
uśmiechałam się, czytając je.
- Innym czytelnikom, którzy dłużej lub krócej komentowali Cień Gritmore, a pragnę ich wymienić:
- Ej-dzi Z.
- Jeanelle
- Nogitsune
- Weronika. :3
- Koledżanka
- Ami
Oraz wszystkim czytelnikom, którzy
jakimś cudem trafili na mojego bloga, za każdą chwilę spędzoną na Cieniu Gritmore, serdecznie dziękuję!
Wasze słowa dodawały mi otuchy i zapału do dalszego pisania.
To już wszystko z mojej strony. Zawsze denerwowały mnie
podziękowania zamieszczone na końcu każdej książki, ale zawsze, nie wiem
dlaczego, je czytałam. Tak więc jeszcze dziękuję wszystkim wytrwałym, którzy są
na tyle szaleni, by czytać moje podziękowania do końca.
Może jeszcze kiedyś się spotkamy!
Buziaki! :*
17 czerwca 2014 - 2 listopada 2015
(Nie mogę uwierzyć, że tyle czasu minęło!)
EDIT /10.09.2016/: Możecie mnie teraz spotkać na wattpadzie. Publikuję tam jeszcze raz Cień Gritmore, a być może kiedyś ukaże się tam kontynuacja tej opowieści pt. Echo Gritmore. Trzymajcie za mnie kciuki! Jeszcze raz buziaki :*
EDIT /10.09.2016/: Możecie mnie teraz spotkać na wattpadzie. Publikuję tam jeszcze raz Cień Gritmore, a być może kiedyś ukaże się tam kontynuacja tej opowieści pt. Echo Gritmore. Trzymajcie za mnie kciuki! Jeszcze raz buziaki :*