piątek, 18 lipca 2014

IV. DOBRODUSZNA


– ROZDZIAŁ IV -
DOBRODUSZNA


W środę Alice wreszcie zdecydowała się zapytać Damiana o prawdę. Była z tego powodu bardzo zdenerwowana, ale wiedziała, że musi tak postąpić. Poza tym wczoraj, kiedy Alice rozmawiała z Danielą w MaxCup, Ray im się dziwnie przyglądał, ale nie podszedł do żadnej z nich. Należało zakończyć tę niewygodną sytuację.
Chcąc odłożyć kubek do zmywarki, skierowała się w stronę kuchni, gdzie jej ciotka Becky skupiona siedziała przy kuchennym stole, na którym piętrzył się stos papierów i gryząc długopis reklamujący jakąś firmę ubezpieczeniową, przygotowywała pewnie jakąś uroczystość. Była najlepszym i jedynym organizatorem przyjęć w Glovemarks, a było to zajęcie stworzone wprost dla niej — po prostu urodziła się genialną organizatorką.
Alice uwielbiała swoją ciotkę. Zawsze zwracała się do niej po imieniu, gdyż była ona tylko dwanaście lat od niej starsza. Były w zasadzie jak przyjaciółki, znały się bardzo dobrze. Alice lubiła jej gęste, pofarbowane na rudo, pocieniowane włosy, jej usta, zwykle pomalowane krwistoczerwoną szminką i piękne, niebieskie oczy, przykryte gęstym wachlarzem rzęs.
- Jest babcia? — zapytała Alice, wlewając sobie do kubka sok pomarańczowy.
       Becky podniosła na swoją bratanicę nieobecny wzrok i typowo dla siebie zareagowała:
- Co? Och, no tak. Nie, nie ma, wyszła na zakupy.
- Więc powiedz jej, że raczej wrócę około ósmej, może później.
- Idziesz z chłopakiem? — Becky ściągnęła swoje stylowe okulary, których używała wyłącznie do pracy,  i wyglądała już na zupełnie zainteresowaną. Właśnie chciała podjąć temat do plotkowania, ale zaraz przypomniała sobie, że jest w środku pracy i powiedziała: — Żałuję, ale muszę to skończyć. Praca sama się nie zrobi. Pogadamy, jak wrócisz, dobrze?
- Jasne — Alice uśmiechnęła się do ciotki, która odwzajemniając uśmiech, założyła z powrotem okulary i wróciła do swojego zajęcia, zupełnie się w nim pogrążając.
       To w zasadzie babcia, Helen Turner, zastępowała jej i jej młodszemu bratu Jasperowi i ojca, i matkę, którzy zostawili swoje dzieci, gdy miały jeszcze po kilka lat.
Wedle słów Helen ich rodzice bardzo się kochali. Poznali się na studiach, gdzie John Turner studiował prawo, a Roxana Flynn ekonomię. Po dwóch latach znajomości na świat przyszła Alice Veronica, a rok później Jasper John. Niestety, cztery lata później, gdy John pewnej deszczowej nocy wracał z pracy, został zabity przez pijanego i naćpanego dwudziestodwuletniego mężczyznę. Dzieci jak przez mgłę pamiętały ojca, ale w głowach ciągle miały wizerunek matki. Zanim innej nocy ich zostawiła.
Stało się to, gdy Alice miała siedem lat, a jej brat prawie sześć, czyli dwa lata po śmierci ojca. Po prostu — jednego dnia była, a drugiego już nie. Wyszła pewnej nocy z domu i już nigdy nie wróciła. Helen nigdy nie była w stanie wyjaśnić wnukom dlaczego ich matka odeszła i kiedy wróci, ale była pewna, że nie stało się to bez żadnego poważnego powodu. Przekonywała je, że Roxana bardzo je kochała, w co Jasper nigdy nie uwierzył, a Alice chciała wierzyć. Ich babcia nigdy nie traciła wiary w powrót swej synowej, jednak nie doczekała się go. Odejście Roxany było wielkim ciosem dla małych dzieci — ciosem, który był szczególnie dotkliwy ze względu na brak ojca. Trudno się więc dziwić, jak ciężkie było życie Alice i Jaspera, choć oni w żadnym stopniu nie okazywali swojego smutku.
Alice stała się bardzo wrażliwa i empatyczna. Stawiając problemy innych nad swoje, zawsze była gotowa do pomocy. Starała się znajdować rozwiązanie każdego problemu i twierdziła, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Jako delikatna dusza ubóstwiała literaturę, czy to napisaną prozą, czy wierszem. Próbowała także swoich sił w pisaniu poezji, a nawet trzy razy podchodziła do napisania własnej książki.
Jasper z kolei był bardziej dotknięty z powodu porzucenia przez matkę i nawet nie myślał jej zrozumieć. Wiedział, że dzieci po prostu były dla niej ciężarem i wyruszyła w nowe życie bez zbędnego balastu. Z tego też powodu nie miał jej żadnego zdjęcia i nigdy nie chciał żadnego oglądać. Choć wewnętrznie był rozgoryczony i czuł się pokrzywdzony, nie dawał tego po sobie poznać. Mógł wyrosnąć na zbuntowanego nastolatka, jednak silna ręka Helen wychowała go na równie silnego człowieka. Czuł do niej respekt i przywiązanie, gdyż była ona i delikatna, i surowa, starając się zastąpić oboje rodziców. To w końcu ona odnalazła w nim muzyczny talent, kupiła mu pierwszą gitarę, najpierw akustyczną, a potem jeszcze elektryczną.
Zadzwonił dzwonek u drzwi, i Alice już chciała pójść otworzyć, gdy usłyszała, jak Jasper zbiega szybko po schodach i wycofała się z salonu z powrotem do kuchni. Usłyszała otwierające się drzwi i głos Jaspera:
- Cześć.
Chwila ciszy, która teraz nastąpiła, miała oznaczać, że jej brat całuje się ze swoją dziewczyną Meną.
- No nie, znowu ona? — westchnęła Becky, nie odrywając wzroku od papierów. Nie było w tym nic dziwnego — Becky nie lubiła Meny i nie starała się tego nawet ukrywać. W zasadzie nie lubiła wszystkich niskich ludzi, a Mena do takich należała (miała może z metr pięćdziesiąt trzy); uważała, że nie można im ufać.
Alice odczekała, aż Jasper i Mena pójdą na górę, po czym ruszyła w stronę drzwi wyjściowych. Była umówiona z Damianem na Placu Jedności o piątej.
Stał tam, oczywiście punktualnie, i na jego widok serce Alice zaczęło szybciej bić. Miał jasne włosy, głębokie niebieskie oczy i cudowny uśmiech. W tym momencie wydawał się Alice tak szczery i prawdziwy, że nie potrafiła wierzyć w słowa Raya.
Pocałował ją długo na powitanie, po czym mocno przytulił.
- Jak ci minął dzień w pracy? — zapytała. Pracował w sklepie sportowym i jednocześnie sam siebie dokształcał. W następnym roku chciał pójść na studia chemiczne.
- Mało ruchu — odpowiedział Damian, kiedy spacerowali wzdłuż Alei Zjednoczenia. Ulice Glovemarks były praktycznie puste.  — A tobie jak minął dzień?
- W porządku.
- Nie wydajesz się pełna entuzjazmu. — Cmoknął ją w policzek.
Alice popatrzyła na niego i westchnęła.
- Bo w zasadzie nie wiem, co mam myśleć.
- Myśleć o czym? — zapytał, przyciągając ją bliżej do siebie.
- O twoich relacjach z Rayem i… ze mną. — Poczuła, że ręka Damiana sztywnieje.
- Już ci mówiłem, żebyś się nim nie przejmowała — powiedział spokojnym głosem.
- On twierdzi, że coś przede mną ukrywasz. Że coś wiesz o mnie, ale mi tego nie mówisz.
- Tak ci powiedział? — Damian przystanął. Na jego twarzy zaczynał pojawiać się gniew. — I mu uwierzyłaś?
- Mówiłam ci, że nie wiem co o tym myśleć. Dlatego ciebie o to pytam! — Alice była spanikowana. Reakcja Damiana przestraszyła ją. Wiedziała, że czuje się urażony, ale musiała znać prawdę.
- Ja ci już dawno odpowiedziałem! — Damian zaczynał tracić cierpliwość.
- Damian — powiedziała Alice łagodnym tonem. — Jedyne co chcę wiedzieć to to, czy mi o wszystkim mówisz.
Do tej pory była przekonana, że Damian odpowie, że oczywiście, jest z nią zawsze szczery. Nie spodziewała się, że chwilę będzie milczał, jakby bił się z myślami.
- Ray robi to specjalnie — stwierdził Damian i zacisnął pięści.
- Nie odpowiedziałeś na pytanie. — Serce Alice zaczęło bić jeszcze szybciej. Damian chwilę milczał, intensywnie o czymś myśląc.
- Mówię ci cały czas prawdę — powiedział wreszcie, nie patrząc jej w oczy.
- Nie do końca — zauważyła Alice. — Nie powiedziałeś mi, że mój nauczyciel literatury jest twoim wujkiem, a Ray kuzynem. Dlaczego?
- To nieistotne — odparował. — My nie zachowujemy się jak rodzina.
- Więc wytłumacz mi dlaczego. Jest coś, o czym nie chcesz lub nie możesz mi powiedzieć. Teraz to widzę.
- Nieprawda — Damian chciał ją zbyć i ruszył w kierunku poczty głównej. Jednak Alice nie ruszała się z miejsca.
- Nie cierpię kłamstw — oświadczyła zadziwiająco mocnym głosem. Damian przystanął plecami do niej. — Proszę, powiedz mi, co to.
- Daj spokój — powiedział, odwracając się do niej. — Jak możesz słuchać Raya? Przecież go nawet nie znasz.
- Ale on cię zna.
- Alice, tu naprawdę nie ma o czym mówić. Ufasz mi czy nie? — Jego głos był poważny.
To było trudne pytanie, na które, jak sobie zdała sprawę, nie potrafiła odpowiedzieć.
- Ufam… Ale czuję, że coś przede mną ukrywasz — powiedziała, uważnie dobierając słowa. Zrezygnowany Damian głośno wypuścił powietrze nosem, krzyżując ręce na piersi.
- Wydaje ci się.
- Wcale nie! Damian, odpowiedz mi wreszcie! — Nie wiedząc dlaczego, Alice podniosła głos i nagle latarnia, przy której stali, zgasła, rozsypując dookoła iskierki. Damian natychmiast popatrzył na nią.
- Jak to się stało? — zapytał przerażony.
- Co? — zapytała Alice zdezorientowana.
- Latarnia — powiedział Damian. — Jak ona zgasła?
- Nie wiem! Kogo obchodzi teraz jakaś latarnia?
Patrzyli tak na siebie chwilę — być może nawet długą — Damian z szeroko otwartymi oczami, a ona zdezorientowana i zaniepokojona.
- Kogo ja tu widzę? — Usłyszeli niski głos jakiegoś mężczyzny, który wyszedł z Long Street. - Mój mały Damian McCain.
Jeśli wcześniej na twarzy Damiana widniał cień przerażenia, to teraz był on jednoznacznie widoczny. Zrobił krok do tyłu, mierząc mężczyznę wzrokiem.
- Więc to prawda, że przeprowadziłeś się z matką do Glovemarks — powiedział mężczyzna. - Interesujące.
- Co ty tu robisz? — zapytał Damian i Alice zdziwiła się, że mówili do siebie tak bezpośrednio.
- Jestem tu w celach biznesowych. — Uśmiechnął się zadziornie. — I stęskniłem się za rodziną. Jak tam miewa się Elsa?
Nozdrza Damiana znacznie się rozszerzyły.
- Nie martw się o nią — powiedział przez zęby. — Jest nam lepiej bez ciebie.
- Kim jest ten pan? — przerwała Alice. Zwykle nie wtrącała się w czyjeś rozmowy, ale nie mogła się powstrzymać od zadania tego pytania. Damian jakoś nie śpieszył się z odpowiedzią.
- To niegrzecznie z twojej strony, że nie przedstawiasz mnie swojej dziewczynie — powiedział mężczyzna i wyciągnął rękę do Alice. — Jestem Herald Bryant, ojciec Damiana.
No proszę, tego się nie spodziewała. A więc to był on — ojciec, który porzucił Damiana w dzieciństwie. Był on także, jak się okazywało, bratem jej nauczyciela literatury, pana Simona. Mogła się tylko domyślić, co czuł Damian. Przecież ją też ktoś porzucił i to na dodatek jej własna matka. Jak ona zareagowałaby, gdyby spotkała ją na ulicach Glovemarks po latach?
- Witam. — Tylko na tyle udało jej się zdobyć. — Jestem Alice Turner.
- Turner — powtórzył Herald z wielkim zainteresowaniem — Turner. O, proszę! — Wydawał się naprawdę zaskoczony.
- Alice, idziemy — powiedział Damian stanowczo, nie pozwalając by jego ojciec powiedział coś więcej, a Alice nie protestowała. Wiedziała, że Damian długo nie widział swojego ojca i zobaczenie go nie było szczęśliwym wydarzeniem.
           Herald złapał Damiana za ramię, kiedy próbowali go minąć.
- Przekaż matce, że wieczność jest długa — powiedział mężczyzna i puścił syna. — A wymierzanie sprawiedliwości zawsze działa.
Alice wyraźnie zauważyła, jak bardzo jego słowa wstrząsnęły Damianem. W zasadzie nie wiedziała, co znaczyły, ale czuła, że miały jakieś ważne, drugie dno. Złapała jego rękę i przytuliła ją.
- Hej, już jest okej — szepnęła mu do ucha, kiedy przemierzali Aleję Zjednoczenia. Teraz Alice odsunęła swoje pytania i wątpliwości na bok. Tymczasowo liczył się jego problem. — Już sobie poszedł. — Nie było to do końca zgodne z prawdą, bowiem Herald ciągle stał w tym samym miejscu, patrząc na nich, jak odchodzili.
Damian dłuższą chwilę się nie odzywał. Potem wyjął telefon i wybrał z listy kontaktów numer swojej matki.
- Cześć. No cóż… on przyjechał… — mówił do słuchawki szeptem. — Ojciec. Tak. Tak. Nie powiedział wprost, ale jest to pewne. Powiem ci dokładnie później, teraz jestem z Alice. À propos… wiesz. Tak, zobaczyłem znak. Nieistotne. Potem. No dobra. Tak, jestem. Co mam zrobić? Jesteś pewna? Ale… no okej, w porządku. Jutro. Tak, tak, wiem.
        Rozmowa trwała jeszcze bardzo długą chwilę. Gdy się wreszcie rozłączył, Alice spojrzała na niego dokładnie. Wcale nie wyglądał na bardziej uspokojonego.
- Damian… co się dzieje? — zapytała z troską.
- Miałaś rację — powiedział po chwili milczenia. — Miałaś rację, że coś ukrywam.
Alice wstrzymała oddech.
- Więc co to jest? — zapytała. — Co wiesz o mnie?
- Nie mogę ci na razie powiedzieć.
- Co? Żartujesz?  
- Czy wyglądam, jakbym żartował? —  zapytał urażony. Nie, zdecydowanie nie wyglądał. — Sprawa nie dotyczy tylko ciebie — wyjaśnił. — Dotyczy też twoich przyjaciółek.


_______________________________________

No i zakończyłam prezentację głównych bohaterek. Jestem ciekawa, którą najbardziej polubiliście. Wiem, że w sumie jeszcze nie do końca je znacie, ale pierwsze wrażenie jest zawsze ważne. Podzielcie się ze mną opiniami!
Pozdrawiam :*


15 komentarzy:

  1. Udało mi się połączyć z internetem! Jestem taka szczęśliwa!
    Alice jest urocza! Lubię osobym które są empatyczne i z chęcią pomagają innym. Chociaż ta sprawa z matką jest dosyć dołująca..
    Coś czuje, że chłopak Alice wie coś na temat ich zdolności.. Nieładnie ukrywać coś przed swoją dziewczyną! Szczerość to podstawa w związku!!
    No i ten ojciec, którego najwyraźniej on się boi.. Myślę, że należy do jakiegoś wrogieho ugrupowania! I mam nadzieję, że ktoś mu coś zrobi!
    Na początku rozdziału wkradł się błąd ''Kupek'' napisałaś xd
    nie mogę się doczekać następnego rozdziału!!!!
    :*:*
    Jestem pierwsza od Pati! Yay! Karolina S

    OdpowiedzUsuń
  2. Dalej nie wiem kim jest Elsa, a Damian mi się nie podoba. Nie wiem czemu, ale go nie lubię. Może to ma związek z jego ojcem? Nie wiem.
    Co do twojego pytania, pod koniec. Uwielbiam Nessie i Daniele, ale wszystkie dziewczyny są cudne.
    Nie wiem, co mam napisać. Błędów nie zauważyłam i czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! Ciekawy rozdział. Zaczyna się wszystko rozkręcać. Te książki, latarnie zdecydowanie mówią, że coś jest na rzeczy, a dziewczyny nie do końca są takimi zwykłymi nastolatkami. Podoba mi się to! Co do ulubionej bohaterki, to jak na razie najbardziej spodobała mi się Daniela. Lubię jej charakter. Zdecydowanie nie da się rozstawiać po kątach. To ważna cecha. :) Na drugim miejscu jest Nessie. Cieszyłam się, że mimo wszystko była sobą na tej kolacji. Byłam z niej dumna, że nie dała się Masleyom. Później jest Melanie, a następnie Alice. O nich jakoś nie mogę powiedzieć za dużo, ale również są sympatyczne. O, w sumie moja lista bohaterek idzie tak jak rozdziały. :) Chętnie dowiem się o dziewczynach coś więcej, więc czytać na pewno będę. Poboczne postacie też intrygują. Mnie ciekawi ich nauczyciel i właściwie cała rodzina Bryantów. Oni zdecydowanie coś kombinują, a ja koniecznie muszę się dowiedzieć co! Uf, mam nadzieję, że nie pomyliłam żadnych nazwisk ani imion.
    Czekam więc na więcej i życzę litrów weny! :)
    Tak przy okazji, mogłabyś mi powiedzieć, jak nazywa się aktorka, którą masz w zakładce "Bohaterowie" jako Menę Masley? Byłabym wdzięczna.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za Twój wyczerpujący komentarz! I oczywiście, że mogę: ta aktorka to Grace Phipps. Pozdrawiam serdecznie :*

      Usuń
  4. ta latarnia nie zgasła sama! To dzięki Alice! Prawda? tak mi się wydaje...Ale się zaczyna powoli rozkręcać. Ciekawa jestem, jaką to Damian zna tajemnicę dotyczącą dziewczyn...Domyślam się, że to chodzi o te ich umiejętności, o których jeszcze nie wiedzą, że je posiadają. Ciekawa jestem, jak zareagują, kiedy już się dowiedzą.
    A tak z innej beczki, to szkoda mi Alice i Jaspera. Współczuję im straty ojca i odejścia matki. Swoją drogą jakim strasznym trzeba być człowiekiem, żeby zostawić własne dzieci same? Masakra...
    No i pojawia się ojciec Damiana. Coś czuję, że on tez ma coś wspólnego ze sprawą tym zdolności dziewczyn. ciekawa jestem, co się dalej wydarzy :)
    Weny :*
    Sekretna

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo polubiłam Alice. :))
    Jestem naprawdę ciekawa co będzie dalej.
    Damian wie, że one mają moce. Jezu. ;-;
    I jego ojciec. Serio nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. >.>
    Mój komentarz wśród tych wszystkich jest słaby, ale nie stać mnie na więcej. :<
    Pozdrawiam i weny! xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :)
    Dałaś mi linka do swojego bloga i przyznam, że tematyka mnie zaciekawiła. Teraz przeczytałam wszystkie rozdziały i nie żałuję, że tu zajrzałam :P Szykuje się coś naprawdę fajnego.

    Na początek - ładny, przejrzysty szablon i przyjemna czcionka. Od razu miło się czyta :D
    Prolog w klimacie starodawnym urzekł mnie już od pierwszej chwili. To super, że ta historia będzie sięgała dalej, że wydarzenia z przeszłości będą się splatać z przyszłością.
    Masz też dobry, plastyczny styl. Tekst czyta się przyjemnie i szybko :)
    Warto też wspomnieć, że ujęły mnie nazwy tytułów. Fajny, oryginalny pomysł.
    Podoba mi się, że ukazujesz nam cztery różne dziewczyny, cztery niepowtarzalne osobowości i poświęcasz dużo czasu, by nakreślić nam te postacie. Jak na razie każda z nich ma w sobie to coś, choć szczególnie polubiłam Danielę za jej racjonalność i zaradność, a także Alice. Odnajduję w niej część siebie. Wydaje się ciepła i wyrozumiała, nie mogę jej nie lubić ;) Nessie też odebrałam bardzo pozytywnie, jest dzielna i ma w sobie hart ducha. Kurczę, pytałaś, która najbardziej przypadła mi do gustu, ale chwilowo nie mogę wybrać - to może nawet dobrze :)

    Lubię złożone postaci, intrygi, zawiłości, tajemnice, magię. Masz we mnie czytelniczkę ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Okej, blog już jest w ulubionych, bo zamierzam go nadrobić w wolnej chwili. Weszłam w zakładkę "bohaterowie" i pisnęłam:
    - Cora!
    - Malia!
    - Peter!
    - Jackson!
    TEEN WOLF!
    Wiem, że to nie mój serial, ale i tak poczytam, bo zapowiada się super. Także czekaj na moją opinię.
    Pozdrawiam serdecznie, życzę weny i zapraszam do siebie. Mam nadzieję, że wpadniesz, bo to wiele dla mnie znaczy ;)
    xoxo
    @YourLittleBoo1 z
    http://darkness-of-the-soul.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem. ;) Ciekawość wzrasta, kiedy dzieją się różne rzeczy. Nie mam pojęcia, jak to się stało, ale dziś jakoś nie potrafiłam wczuć się w historię. Owszem, były momenty, ale czegoś brakowało. Jednak, nie mniej piszesz ciekawie i zaglądam do Ciebie., choćby z opóźnieniem. ;) Przyznam się, że najbardziej przemawia do mnie postać Nessie. Jest taka... promienna? Lubię ją za to, że jest, jaka jest. Mają racje, jej nie da się nie lubić. Natomiast sytuacja Alice wcale na mnie nie zadziałała. Wolę tamtą dwójkę. ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Znów z opóźnieniem, ale znalazłam czas aby skomentować. Z każdym kolejnym rozdziałem co raz więcej ujawniasz, a przy tym wprowadzasz nowe tajemnice, a co za tym idzie pojawiają się kolejne zapytania. Historia wciąga i intryguje, bo jeszcze wiele niedomówień jest.
    Co do polubienia kogoś mniej lub bardziej to chwilowo wstrzymuję się z osądami, zresztą i tak nie mam faworyta póki co.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Z całej czwórki najbardziej polubiłam Daniele :D bystra i oczytana... Cieszę się, że przedstawiłaś już całą grupę. Każda z nich jest inna, a jednak udało im się stworzyć zgraną paczkę. Widać, że wspierają się nawzajem. Taką przyjaźń trzeba pielęgnować.
    Co do bohaterki tego rozdziału...ciekawa jestem jak poznała swojego chłopaka? I czy to był przypadek? Bo przecież on wie o nich dość dużo. Może to wszystko było zaplanowane, że będą ze sobą chodzić, a on będzie miał na nie oko. :D
    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału *.* Życzę duuużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  11. A więc...
    Przeczytałam wszystkie rozdziały na jednym tchu już z dwa dni temu, ale przez wszelkie burze i tym podobne miałam strach włączyć komputer ;)
    Na szczęście znalazłam chwilę, aby móc wyrazić swoją opinię. Zacznę może od prologu, bo był najbardziej tajemniczy ze wszystkich. Akcja dość ciekawa, pięć dam, jedna z nich nosi imiona królowej francuskiej. Maria Antonina. I to na niej najbardziej się skupiłam, później na Claire. Podobnie jak w przypadku Danieli napomniałaś coś o bieganiu i tutaj włączyła się moja czujność. Wyszukiwałam jakiś, choćby najmniejszych podobieństw i niewiele wynalazłam. Ale może Elsa, o której niezidentyfikowani ludzie rozmawiają jest tą piątą, ważną postacią? Może duchy? Jakieś proroctwa? Sama nie wiem co myśleć. Ale przejdźmy dalej.
    Przedstawiłaś nam cztery, różne dziewczyny, co więcej przyjaciółki. Każda z nich ma SWÓJ, dokładnie przedstawiony charakter, co mnie bardzo cieszy, bo gdzie wpadnę, na jakiegokolwiek bloga to główna bohaterka i jej duchowa siostra są identyczne, bądź na wskroś różne. Ty tego uniknęłaś - brawo.
    Najbardziej polubiłam Nessie. Zadziorna, spontaniczna, ciekawa. To przede wszystkim. Urzekła mnie jej postać, podobnie jak i James. Bo ludzie sobie narzekają na gościa, a ja widzę w nim kupę potencjału. Nie, wcale nie chodzi o nieziemskiego aktora. Pfiii skąd ten pomysł, pfii...
    Także Nessie i James to jedyna para (na razie), której kibicuję i trzymam za nich kciuki.
    Melanie jest następną laską, która uderzyła w moje gusta. Przede wszystkim dlatego, że znam i rozumiem ból użerania się z młodszą siostrą. Kochanie, jestem z tobą, u mnie też starszy jest be, a młodszy rządzi :") Cóż poradzić.
    Następna jest Daniela - ją również polubiłam, bo podobnie jak Nessie ma magnetyczną osobowość.
    Nie wiem dlaczego nie potrafię przyzwyczaić się do Alice. Wydaje mi się obca, ale to tylko moje widzi mi się.
    Dalej jest Ray i jego kuzyn Daniel oraz pan Simon.
    Na domiar złego pojawił się jeszcze ojciec Daniela.
    Widzę, że męska część jest bardziej wtajemniczona, chyba każdy (prócz poczciwego Jamesa, Jaspera oraz statysty numer 3) coś knuje ;) Dobrze, dobrze bo robi się coraz ciekawiej.
    Dochodzimy wreszcie do zawirowań z mocą i dziwnych spojrzeń taty Ray'a. Tutaj musiałabym się zastanowić, ale nić wspólnoty i akcje z ogniem oraz latarnią i światłem wchodzą w klimat Tajemnego Kręgu. Cóż, zastanowię się jeszcze. Tym czasem serdecznie pozdrawiam, życzę dużo weny i zapraszam do siebie, na rozdział dedykowany Tobie.

    xx

    @YourLittleBoo1 z http://darkness-of-the-soul.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Wracam z zamiarem dokończenia czytania! :D
    "jakąś firmę ubezpieczeniową, przygotowywała pewnie jakąś uroczystość." jakąś się powtarza :)
    "Była najlepszym i jedynym organizatorem przyjęć w Glovemarks, a było" "była ona tylko dwanaście lat od niej starsza. Były"- być x 2
    "Alice lubiła jej gęste, pofarbowane na rudo, pocieniowane włosy, jej usta, zwykle pomalowane krwistoczerwoną szminką i piękne, niebieskie oczy, przykryte gęstym wachlarzem rzęs." - jej się powtarza. Hm, dużo, dużo epitetów, szczerze powiedziawszy jakoś to ciężko strasznie się czytało, ich nawarstwienie, mogłaś wplatać te cechy podczas rozmowy Alice z ciocią.
    " Becky podniosła na swoją bratanicę nieobecny wzrok i typowo dla siebie zareagowała:" bez zaimka :) wiadomo, że jej bratanice, podobnie tutaj " Becky ściągnęła swoje stylowe okulary, "
    " a rok później Jasper John. Niestety, cztery lata później," - lata i później się powtarzają
    "nigdy nie wróciła. Helen nigdy nie"
    "było wielkim ciosem dla małych dzieci — ciosem, który był " być x 2 (znowu proponuję Ci wpisać w wyszukiwarkę "był" i poprawić powtórzenia [ctrl+f])
    "akustyczną, a potem jeszcze elektryczną." te jeszcze zbędnie tutaj pobrzękuje
    Dialogi wychodzą Ci całkiem zgrabnie, naprawdę, podobają mi się, ale oposy - och, musisz nad nimi popracować, nie obrazują sytuacji, a dopiski narratora w dialogach psują strasznie rytm, ale, ale, do rzeczy, hm... Szczerze powiedziawszy nie do końca odpowiednio zarysowałaś postacie - wspomniałaś o ich cechach charakteru w opisach, ale nie robiłaś tego do końca w sytuacjach z nimi, w sumie wynika to też z tego, że Twoje rozdziały są po prostu dość krótkie, przez co nie można się też odpowiednio wczuć w postacie.
    Końcówka spodobała mi się, chociaż dialog chłopaka przez telefon był okropny, zbyt wiele zdradzał, w sensie - ten znak, i wgl, brak tu takiej tajemniczości! o :D
    Ale ogólnie jest na plus :)))
    http://dzikie-anioly.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej, witam, cześć! :D
    Przypadkowo, bo przypadkowo, ale jestem! Ciekawa ta cała historia, choć przeczytałam dopiero cztery rozdziały. Możesz być pewna, że w najbliższym czasie dokończę resztę. Wydaje mi się, że inspirowały cię Pretty little liars i Pamiętniki Wampirów. Dobre odnoszę wrażenie? :D Jeśli nie to z góry przepraszam.
    W każdym razie bardzo przyjemnie czyta mi się twoje opowiadanie, bo jest napisane prosto aczkolwiek z sensem.
    Pozdrawiam, życzę dużo weny i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wszystkie cztery są unikatowe. Nie mam serca wybierać którejś z nich! Są tak różne, ale tak świetnie się uzupełniają, niczym: ogień, woda, powietrze i ziemia! :)

    Damian jest strasznie tajemniczy. Gdybym to ja była nie miejscu Alice, to chybabym była bardziej przekonująca i w końcu on by pękł i powiedział mi prawdę! Albo by uciekł... Jedno z dwóch! :D

    Alice jest wychowywana przez babcię i ciotkę. To miło, że się zajęły te dobre kobiety nią i jej bratem. Takich ludzi czasami ze świecą szukać.

    Interesuje mnie co dalej będzie z ojcem Damiana, matką i jakimś tajemniczym znakiem. Co tutaj jest grane?
    Intrygujesz, naprawdę intrygujesz! :)

    OdpowiedzUsuń