– ROZDZIAŁ IX –
SZUKAJ I ZNAJDŹ
Dwudziestolecie MaxCup było wydarzeniem,
którego nie mógłby opuścić żaden mieszkaniec Glovemarks, chyba że byłby panem
bądź panią Masley lub temu podobną osobą. Pub zawsze stanowił centrum rozrywek
miasta i nikt w zasadzie nie wiedział dlaczego. Nie był duży, wytworny, ani
wulgarny, a ściągał do siebie mnóstwo ludzi. Właściciel chlubił się taką
popularnością, chwalił stosunkowo niskie ceny i świetną lokalizację oraz
wyjątkową atmosferę. Na dodatek nie było to miejsce dla miejscowych pijaków –
oni woleli tani, obskurny bar na drugim końcu miasteczka, a to także
przyciągało klientów do MaxCup.
Teraz cały pub był nie do poznania –
wszędzie wisiały balony, serpentyny, kolorowe lampy, a muzyka grała tu już od
południa. Zrobiono miejsce po lewej stronie sali, by klienci mogli tu tańczyć.
Oczywiście całe weekendowe wydarzenie nadzorowała perfekcyjna Becky Turner.
Ciągle biegała z jednego kąta w drugi, by wszystko poszło po jej myśli.
Zorganizowała na niedzielę wiele gier, konkursów oraz oczywiście wieczorny koncert
miejscowego zespołu Hotheaded gościnnie
z Nessie Lenson.
Wszyscy pracownicy mieli w tych dniach
mnóstwo roboty, a szczególnie w niedzielny wieczór. Daniela ciągle biegała od
jednego klienta do drugiego i nie miała nawet czasu by napić się wody ani porozmawiać z którąś z przyjaciółek. Melanie
ubrała się najlepiej jak potrafiła i wyczekiwała przybycia Kevina. Alice
siedziała przy stoliku, obserwując swojego brata Jaspera, który przybity stał
przy barze. Jak na złość nikt nie chciał sprzedać mu żadnego alkoholu, co
jeszcze bardziej denerwowało chłopaka. W ogóle czuł się fatalnie, dzień
wcześniej bowiem jego dziewczyna Mena Masley wyjechała do Worthland, nie mówiąc
mu o tym.
Daniela postawiła właśnie deser lodowy, dużą
colę z lodem oraz drink Lemon Abyss na
stoliku państwa Greene i odwróciła się, kiedy zauważyła Raya Bryanta, ubranego
w czarny, obcisły t-shirt i szare dresowe spodnie. Oczekiwała go i miała
nadzieję, że uda jej się z nim dzisiaj porozmawiać. On jednak jej nie
spostrzegł, tylko przysiadł się do stolika Alice.
– Witam – rzekł.
Alice, która akurat w tym momencie
sprawdzała godzinę na swojej komórce, podniosła nieobecny wzrok na chłopaka. Uśmiechnęła
się i powiedziała, chowając do kieszeni telefon:
– O, cześć Ray! Co tam u ciebie?
– Mogłoby być lepiej – odpowiedział,
puścił do niej oczko i usiadł na krześle naprzeciw. Popatrzył na nią chwilę, po
czym wyznał: – Widziałem cię wczoraj. Czytałaś książkę w parku, dlatego nie
chciałem przeszkadzać.
– To był Promień
nadziei Teda Blacka, jednego z moich ulubionych pisarzy – oznajmiła od razu
rozpromieniona. Uwielbiała rozmawiać na temat książek. – Chciałabym pisać tak
świetnie jak on… – westchnęła. – Moje książki, a w zasadzie ich szkice, nie są
nawet trochę tak dobre…
– Na pewno są osiemdziesiąt razy lepsze od
moich – przerwał jej ze śmiechem.
Popatrzyła na niego ze szczerym zdziwieniem.
– Pisałeś kiedyś książkę? – zapytała niedowierzająco.
– No jasne – odpowiedział, udając
obrażonego, że go nie docenia. – Było tam dużo walk, a główny bohater
zmarł po pięciu rozdziałach, po czym ożył i stał się kobietą.
– Żartujesz! – zawołała i zaśmiała się
głośno.
– Tak, żartuję – przyznał po chwili, nie
odrywając wzroku od Alice. – Chciałem tylko zobaczyć znów twój uśmiech.
Z oddali tę scenę obserwowała Daniela. Nie
słyszała wszystkiego, nie miała zamiaru podsłuchiwać. Obsługiwała jakiegoś
wysokiego mężczyznę z krzywo ogoloną brodą, który siedział przy stoliku obok i
usłyszała kilka ostatnich zdań. I właśnie wtedy, zapisując w kelnerskim
notatniku dużą porcję frytek i piwo, zdała sobie sprawę z jednej rzeczy. Ona go
nigdy nie obchodziła. Tu zawsze chodziło tylko o Alice. Chodziło o nią wtedy,
gdy podszedł do niej po raz pierwszy i stwierdził, że jego kuzyn ma ładną dziewczynę.
Chodziło o nią, gdy spotkały go, idąc do Nessie uczyć się na sprawdzian. I
chodziło o nią zawsze, gdy zadawał pytania o jej przyjaciółki.
Chociaż już wcześniej wzięła pod uwagę, że
jest taka możliwość, iż Ray zna nieśmiertelne ambicje ojca i uczestniczy w ich
planie, to fakt, że był zainteresowany
Alice, mocniej ją zabolał. Alice zawsze zwracała uwagę chłopaków, nawet gdy się
o to zupełnie nie starała. W zasadzie nic nie robiła – a płeć przeciwna i tak
ją zauważała. Natomiast Daniela zawsze była w cieniu. Wszyscy traktowali ją
jako intelektualistkę, a nie jak kobietę zdolną do wielkich uczuć.
Od stolika właśnie wstała Alice, gdy tylko
ujrzała, że w drzwiach MaxCup pojawił się Damian McCain. Pożegnała się z Rayem
i ruszyła w stronę swojego chłopaka, gdy kątem oka zauważyła przybitego Jaspera
siedzącego przy barze. Chciała do niego jak najszybciej podejść i go pocieszyć,
ale wiedziała, że by ją odtrącił, a poza tym musiała tam iść. A Damian miał jej w tym pomóc.
– Alice, dlaczego masz taką smutną minę? – zapytała
Nessie Lenson, która nagle wyłoniła się z tłumu. Miała na sobie czarny top,
czerwoną koszulę w kratkę, krótkie spodenki, obdarte rajtuzy i trampki. Na jej twarzy malował się szeroki uśmiech, jak zawsze podczas wszelkich wesołych imprez.
Alice popatrzyła jeszcze raz w stronę
swojego brata.
– To przez Jaspera – westchnęła. – Mena z
nim zerwała i przez to jest w strasznym humorze.
– Zerwała? – zapytała Nessie z niedowierzaniem
i troską. – Dlaczego?
– Właściwie to wyjechała do Worthland,
prawdopodobnie na wymianę, nie mówiąc mu o tym. Po prostu jednego dnia
była w Glovemarks, a drugiego Jasper dowiaduje się, że jej nie ma. Nie będzie
jej już do końca roku. – Alice przegryzła wargę. Nie mogła znieść, gdy ktoś
cierpiał. – To dla niego dużo, szczególnie po tej sprawie z Daną…
Nessie nie mieściły się w głowie słowa
Alice. Mena tak po prostu wyjechała? Przecież wydawało się, że jest zakochana w
Jasperze…
– Boję się, że zrobi coś głupiego – ciągnęła. – Ja nie mogę z nim zostać, bo idę z Damianem… – urwała,
zastanawiając się co powiedzieć, by się nie zdradzić.
– Gdzie? – zapytała Nessie.
– Trochę poćwiczyć – odpowiedziała. W sumie
nie skłamała.
Nessie pokiwała głową, chociaż nie zrozumiała. Nie pytała o nic więcej, tylko zaoferowała:
– Ja mogę się nim zająć.
– Naprawdę? - spytała tamta z nadzieją.
– No jasne.
– Dziękuję. – Alice uśmiechnęła się do przyjaciółki i po tym jak ją mocno przytuliła, ruszyła do
Damiana.
– Idziemy? – zapytała, gdy się już z nim
przywitała.
– Obiecałem – odpowiedział i oboje wyszli z
pubu.
Tymczasem Nessie poszła w kierunku baru,
przy którym siedział Jasper Turner. Kiedyś byli przyjaciółmi. W zasadzie zawsze
byli. Nessie ciągle pamiętała, jak jako dzieci bawili się wszyscy w ogródku
Turnerów, jak ona wkradała się do domku na drzewie Jaspera i oboje zajadali się
białą czekoladą. Potem ciągle utrzymywali ze sobą kontakt, szczególnie
ubóstwiali rozmawiać o muzyce. Jasper należał do tej niewielkiej garstki
osób, które podzielały jej gust muzyczny. Ostatnio rzadziej ze sobą rozmawiali,
każdy bowiem miał dużo rzeczy na głowie.
Rzuciła na ladę swoją skórzaną kurtkę, którą
trzymała w ręce, i usiadła obok niego.
– Cześć, Jasper – przywitała się i
uśmiechnęła się do niego szeroko. – Dawno się nie widzieliśmy.
– Cześć.
– Popatrzył na nią i prawie niezauważalnie uśmiechnął się jednym kącikiem ust,
po czym znowu smutnym wzrokiem zaczął wodzić po sali.
– Więc, jak się bawisz? – Zagadnęła i
szturchnęła go delikatnie łokciem.
– Świetnie – odpowiedział sarkastycznie, po
czym dodał: – Nie chciałem tu przychodzić, ale nie miałem wyboru. Becky mnie
zmusiła.
– No tak, cała Becky – zaśmiała się Nessie,
wywracając oczami. – Wiesz, mi też obiecywano świetną zabawę, a tymczasem każdy
zajmuje się własnymi sprawami. Ale poczekaj do naszego wieczornego koncertu.
Będzie niesamowity. – To ostatnie zdanie powiedziała do niego szeptem, jakby
zdradzała jakiś sekret.
Wreszcie udało jej się wyczarować na jego
twarzy uśmiech szerszy od poprzedniego. Wstała z krzesła i wyciągnęła do niego
dłoń.
– Chodź, zatańczymy i rozkręcimy tę imprezę
– powiedziała.
– Nie, dzięki. Nie jestem w nastroju.
– Och, daj spokój! – zawołała. – Mi
odmawiasz?
Pociągnęła go za rękę do lewej strony sali,
gdzie tańczyli mieszkańcy Glovemarks. Z początku był niechętny, ale z
każdą kolejną piosenką stawał się coraz
luźniejszy. Nessie, dotykając jego
mocnych, wyćwiczonych ramion, doszła do wniosku, że nie dostrzegła, kiedy
wydoroślał. Zawsze traktowała go jako swojego młodszego brata, którego nigdy nie miała i nie zauważyła momentu,
w którym z młodego chłopaka, stał się atrakcyjnym nastolatkiem. Oboje nie
wiedzieli, ile czasu spędzili
tańcząc – może pięć minut, a może pół godziny. Właśnie gdy przytuleni do siebie
tańczyli wolny kawałek, do pubu wszedł James Masley. Nessie go nie zauważyła,
bo z zamkniętymi oczami, wdychając zapach Jaspera, poruszała się w takt muzyki.
Otworzyła oczy i zaraz spostrzegła Jamesa.
– Co się stało? – zapytał Jasper,
zauważając, że przestała tańczyć.
– To James… – wyszeptała, patrząc na swojego chłopaka. Potem przeniosła wzrok na Jaspera i
powiedziała: – Muszę już iść. Naprawdę świetnie się z tobą bawiłam. –
Uśmiechnęła się do niego promiennie. – Musimy kiedyś się spotkać – dodała.
Jasper patrzył, jak odchodzi w stronę
Jamesa, na którego twarzy widniało niezadowolenie.
– Co ty robiłaś? – zapytał z wyrzutem, jak tylko znalazła się w zasięgu jego głosu.
– Cześć – powiedziała Nessie, ignorując jego pytanie. Chciała go
pocałować, ale odsunął twarz. – Tańczyłam z Jasperem, czekając na Ciebie.
– Dlaczego z nim? – Ten ostatni wyraz
powiedział tak, jakby chciał go wypluć.
– Masz coś do niego? – zapytała Nessie z
powagą. – To mój przyjaciel. I lubię go. – James ciągle nie odpowiadał, więc
rzuciła ze złością: – Poza tym chciałam, aby choć na chwilę zapomniał, że TWOJA
siostra wyjechała bez pożegnania!
Wiedziała, że to nie jego wina, ale musiała
podkreślić nieczuły czyn Meny.
– I dobrze zrobiła – mruknął. Nessie
popatrzyła się na niego groźnie.
– Co jest z tobą nie tak? – Oburzyła się. –
Dlaczego go tak nie lubisz?
– Po prostu – zbył ją i zmienił ton głosu. –
Chodź już. Napijemy się czegoś. – I pociągnął ją w stronę baru.
Choć Nessie była jeszcze pełna niezadowolonenia, poszła za swoim chłopakiem. Nie chciała się z nim kłócić. Ostatnio
przesiadywali ciągle w parku, siedząc na ławce i całując się, więc starała się
wykorzystywać każdą chwilę w innym miejscu. Poza tym czyn Meny nie był przecież
ich sprawą. Nie mogła ich do tego mieszać.
– Witam, mógłbym coś zamówić? – zapytał
Simon Bryant. Daniela podniosła wzrok i ujrzawszy nauczyciela, choć
poczuła się spięta, przywitała się zupełnie normalnie:
– Dzień dobry, proszę pana. – Nie miała już
humoru przebywać w tym miejscu, ale była do tego zmuszona. Poza tym, od
momentu, w którym dowiedziała się o planach Bryantów, nauczyciel ją przerażał.
Gdy była z nim w sali szkolnej, czuła,
że się dusi. Gdy zadawał jej jakieś pytanie, nie potrafiła sklecić dłuższej
wypowiedzi. Właśnie dlatego starała się ograniczyć ich rozmowy do minimum. – Czego sobie pan
życzy?
– Czego sobie życzę, trudno jest dostać, jak
się okazuje – zaśmiał się Simon. Danieli zaczęło bić mocniej serce. – Ale
poproszę coś, co polecacie.
Daniela szybko podała drink dla nauczyciela,
ale on nie odszedł.
– Wyśpijcie się dobrze – powiedział, patrząc na nią przenikliwie. – Bowiem
jutro jest bardzo ważna lekcja w szkole. Będziemy podsumowywać nasze tematy
dotyczące fantastyki. – Daniela pokiwała głową jak posłuszna uczennica i
starała się odejść, ale on zagrodził jej drogę. – A ty co myślisz o fantastyce?
– Podszedł do niej bliżej, tak blisko, że musiała wstrzymać oddech. – Lubisz
fantazjować? Lubisz tworzyć nadnaturalne marzenia i do nich dążyć? Lubisz
marzyć, że jesteś bohaterem i masz wyjątkową moc, która może ocalić ludzkość? –
Mówił to wolno oraz wyraźnie i Daniela
nie mogła oprzeć się wrażeniu, że ją sprawdzał. Chciał wiedzieć, czy były czarownicami,
czy nie. Czy wiedziały o jego planach i chciały mu przeszkodzić.
Simon wziął wdech, starając się coś jeszcze
powiedzieć, ale Melanie mu przeszkodziła.
– Daniela! – zawołała. – Możesz tu podejść?
Ta pani chce złożyć zamówienie. – Wskazała na jakąś przypadkową kobietę, którą
Daniela już dawno odsłużyła.
Z wdzięcznością odwróciła się w stronę
przyjaciółki i szybkim krokiem odeszła od nauczyciela. Podeszła do tej kobiety,
zapytała czy czegoś jeszcze sobie życzy i przyjęła jej zamówienie. Melanie podeszła
do niej i szepnęła:
– Wykopali kolejny grób – oznajmiła wprost
do jej ucha.
– Co? – zapytała Daniela z przerażeniem.
– Nie odwracaj się! – nakazała Melanie.
Simon Bryant ciągle się im przyglądał.
– Czyj był ten grób? – zapytała natychmiast
Daniela, zdając sobie sprawę, że nie miały wiele czasu na rozmowę.
– Jakiejś Anastasii Willox – powiedziała z
uśmiechem, udając że rozmawia o muzyce, tańcach, sukienkach, o czymkolwiek. –
Ojciec mi mówił, a Elsa powiedziała mi, że była to czarownica, która chciała pomóc
Edmundowi Bryantowi uwolnić zaklęcie z naszyjnika. Widocznie Herald i Simon
uznali, że mogła mieć naszyjnik ze sobą, jak ją zakopywali.
Daniela starała się ułożyć wszystko w
głowie. Coś jej w tym wszystkim mnie pasowało. Ciągle nie mogła pojąć, dlaczego
Bryantowie szukali zegarka w grobach. Przecież bardziej logiczne było, że przed śmiercią schowali nadnaturalny przedmiot w miejscu, w którym nikt nie mógłby go znaleźć. Postanowiła jednak zostawić tę myśl na
później. Teraz chciała się skupić na sytuacji, w której wszyscy się znajdowali.
Skoro wykopali kolejny grób, oznaczało to, że w pierwszym – w grobie Edmunda
Bryanta, ich ojca – naszyjnika nie było. I nie mogło być go również przy
zwłokach Anastasii, skoro nauczyciel powiedział, że to, co chce dostać, nie
jest tak prosto osiągalne. Więc gdzie był ten cholerny zegarek?
Daniela przez mgłę usłyszała, jak Melanie
żegna się z nią, po czym biegnie w stronę Kevina. Otrząsnęła się z myśli i
podeszła do innego stolika przyjąć zamówienie. Kiedy wracała do kontuaru, po
jej lewej stronie nie wiadomo skąd pojawił się Ray Bryant.
– Można prosić do tańca? – zapytał i ukłonił
się teatralnie. Daniela popatrzyła na niego. Kim on właściwie był? Czy był częścią
planu swojego ojca i wujka? Czego od niej chciał, skoro widocznie był zainteresowany
Alice? Choć kilka tygodni temu marzyła, by z nim zatańczyć, postanowiła, że nie
da się zwieść jego urzekającym oczom i uśmiechowi. Rozpracuje go i będzie się
zachowywać jak dotychczas, by niczego się nie domyślił.
– Pasuję – odpowiedziała i wskazała na tacę,
którą trzymała w ręce. – Pracuję, zapomniałeś?
– O tam, nie bądź taka przykładna – rzekł i
przysunął się do niej, a Daniela usilnie starała się, by serce nie zaczęło jej
mocniej bić. – Nie zrobisz dla mnie wyjątku? Tylko jeden króciutki taniec.
– Niestety – drażniła się z nim. – Mam pełne
ręce roboty.
– W takim razie będziesz mi musiała obiecać,
że następnym razem zatańczysz ze mną dwa kawałki. – Uśmiechnął się do niej zawadiacko.
– A kiedy będzie ten następny raz? –
zapytała go.
– Ty mi powiedz.
Rozmawiali jeszcze godzinę pomiędzy
kolejnymi zamówieniami. Nie udało jej się nic z niego wyciągnąć, bardzo
sprytnie omijał wszystkie tematy dotyczące jego rodziny i planów. Odpowiadał jak zawsze tajemniczo i inteligentnie. W zasadzie
spędziła z nim mile czas i głęboko żałowała, że nie może mu ufać.
– Kevin!
Odwrócił się do niej natychmiast.
– O, to ty. – Wyglądał na zaskoczonego. – Cześć. Co tam u ciebie?
– Hm… skomplikowanie – odpowiedziała, nie
wiedząc jak zacząć. – U ciebie?
– W porządku. – Cisza, która nastąpiła, była obustronnie krępująca. Melanie
poprawiła sukienkę, starając się znaleźć w głowie słowa, które powinna i
chciałaby powiedzieć. Spotkała go tak osobiście po raz pierwszy od tamtego
wieczoru, kiedy z powodu McCainów spóźniła się na randkę. A teraz nie wiedziała,
jak to wszystko odkręcić.
Kevin zrobił krok do tyłu, chcąc odejść.
– Miłej zabawy – powiedział, odwracając się.
– Zaczekaj! – zawołała za nim. Przecież
nie mógł teraz odejść, skoro jeszcze niczego nie wyjaśniła. Hałas dobiegający
zewsząd nakazywał jej podnosić głos. – Możemy porozmawiać?
Skinął głową i wyszli z pubu.
– O czym chcesz rozmawiać? – zapytał.
– O nas? – odpowiedziała pytaniem,
zdając sobie sprawę, że wszystko nie idzie tak, jak sobie planowała. – Ja… chciałabym
cię przeprosić za to ostatnie…
– Już przepraszałaś – przerwał chłodnym
głosem i splótł ręce na piersi.
– Ale nie osobiście – zauważyła. Wybijał ją
z równowagi i nie mogła znaleźć właściwych słów. – Próbowałam się z tobą
skontaktować, przychodziłam codziennie do MaxCup z nadzieją, że tam będziesz.
– Naprawdę? – zapytał, a w jego oczach coś
zabłysnęło, ale zaraz znowu przyjął oficjalny ton. – Skoro tak, to dlaczego
wtedy nie przyszłaś? Gdzie byłaś?
– Z przyjaciółkami – odpowiedziała
zgodnie z prawdą. Wiedziała, że jest to fatalne wytłumaczenie, o czym
świadczyło westchnienie Kevina.
– To może pójdź teraz do nich? Na pewno cię
potrzebują.
– To było coś ważnego – tłumaczyła się. –
Myślałam, że zdążę.
– Oczywiście – powiedział gorzko i
odwrócił się w stronę MaxCup. W jego oczach zauważyła wyrzut, gniew i zniechęcenie, dlatego
zdecydowała się na ostateczne. Przecież to jest jej ostatnia szansa. Jeśli czegoś nie zrobi, potem będzie żałować.
– Kevin.
– Zatrzymała go, a głos zadrżał jej minimalnie. – Lubisz mnie?
Popatrzył na nią zdezorientowany.
– Bo ja cię lubię – ciągnęła, czując się jak
ostatnia idiotka. – I chcę być z tobą.
Ciągle nic nie odpowiadał. Zrobiła krok do
przodu.
– Jeśli chcesz tego samego, wybacz mi i zrób
krok w moją stronę.
Cisza była przerażająca i Melanie ogarnęła
panika. To koniec. Poczuła się upokorzona i ugryzła się z język. Po co mu
to wyznawała? Mogła sobie odpuścić. Mogła po prostu dać u odejść i porzucić wszelkie nadzieje.
Chciała odejść, ale nagle zauważyła, jak
prawa noga Kevina przesuwa się naprzód.
Następne co pamiętała, to jak przyciskała
jego usta do swoich.
Właśnie w tym samym czasie, kiedy Nessie
Lenson wychodziła na scenę w MaxCup wraz z jej kolegami z Hotheaded, Alice Turner wertowała stronice kolejnej już księgi z Gritmore. Siedziała na podłodze, szukając jakiegoś zaklęcia na
zwiększenie mocy. Damian stał przy regale i podawał jej księgi, które
mogła ruszać.
Nie czuła się dobrze z tym, że przyszła tu
bez pozwolenia. Nie cierpiała kłamstw, zawsze starała się postępować zgodnie z
sumieniem. Ale teraz sytuacja była inna. Alice była zdesperowana i zmęczona.
Jej świat wywrócił się do góry nogami. Teraz codziennie musiała godzinami
ćwiczyć magię, by stać się silniejsza. Miała już tego dość. Po prostu chciała,
by to zaklęcie nieśmiertelności zostało zniszczone i żeby wszystko wróciło do
normy. Tyle że nic tego nie zapowiadało.
– Tu nic nie ma – westchnęła z rezygnacją,
odkładając na bok chyba już z dwudziestą księgę. Były napisane bardzo starym
językiem, ale można było się zorientować jaką treść zawierały.
– Obawiam się, że takich zaklęć na
zwiększenie magii po prostu nie ma – powiedział Damian, ostrożnie patrząc na dziewczynę. – Tak mówiła też moja
mama.
Alice wstała i strzepnęła kurz ze spodni.
Podeszła do ostatniego regału.
– Nie dotykaj ich! – Powstrzymał ja Damian stanowczym
głosem. – To Czarne Księgi, nie ruszaj ich.
– Chciałam tylko spojrzeć – usprawiedliwiła
się, zresztą zgodnie z prawdą. – Przecież
nie wykonam żadnego czarnego zaklęcia.
– Nie. – Damian stanął między nią, a
regałem. – Obiecałaś mi, że ich nie ruszysz. Dlatego się zgodziłem tutaj z tobą
przyjść.
Alice spojrzała w jego oczy. Miał rację. Miał kompletną rację. Nie wiedziała, co strzeliło jej do głowy, by tutaj podejść. Już chciała
się cofnąć, kiedy nagle jej uwagę zwróciła błękitna koperta, wsunięta między
dwie grube księgi. Odruchowo wyciągnęła ją, zanim Damian zdążył zareagować.
Miała zamiar odłożyć ją na miejsce – zawsze potępiała czytanie czyjejś
korespondencji – ale zauważyła nadawcę listu i datę. Pięknym kaligraficznym pismem
ktoś napisał swoje imię i nazwisko:
Roxana Turner
A więc jej matka żyła. Żyła i gdzieś tam mieszkała.
A co gorsze, Elsa o tym wiedziała.
_____________________________________________
Zgadliście! Pod ostatnim rozdziałem prawie wszyscy napisaliście, że sądzicie, iż Elsa rozmawiała przez telefon z matką Alice. No i się nie myliliście. Ogromnie się cieszę, że udało się Wam na to wpaść!
Jeszcze chcę Wam zadać pytanie: Czy myślicie, że akcja idzie za wolno? Czy czytając opowiadanie czasem czujecie, że czegoś jest za dużo, a czegoś za mało?
Pozdrawiam i serdecznie dziękuję za wszystkie komentarze i wskazówki. W przyszłości postaram się do nich dostosować. :)
Jeszcze chcę Wam zadać pytanie: Czy myślicie, że akcja idzie za wolno? Czy czytając opowiadanie czasem czujecie, że czegoś jest za dużo, a czegoś za mało?
Pozdrawiam i serdecznie dziękuję za wszystkie komentarze i wskazówki. W przyszłości postaram się do nich dostosować. :)
Wyczuwam romans! Nessie i Jasper! :D Oni do siebie pasują, nawet bardzo! I co, że znają się od dziecka, a ona się przyjaźni z jego siostrą? :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ray tylko udaje zainteresowanie Alice! Szkoda mi Danieli, jest moją ulubioną bohaterką i ma być szczęśliwa!
Co do kolejnego rozkopanego grobu, to wydaje mi się, że szukają tego przedmiotu w złym miejscu! Pewnie się okaże, że ma go ktoś kogo nie podejrzewaliśmy xd
Alice musiała doznać szokuu widząc nazwisko matki.. Ciekawe czy kobieta pojawi się w kolejnych rozdziałach. A może to ona ma ten zegarek? ;>
Akcja jest genialna! Nic nie zmieniaj :*
Szkoda mi Danieli, ale też wkurza mnie ten chłopak. Wolałabym, aby pojawił się ktoś inny. Ray powinien zostać na lodzie. :D
OdpowiedzUsuńA Daniela powinna mieć zajebi*stego faceta.
Nessie i Jasper...fajna mogłaby być z nich para, ale coś mi nie pasuje. Nessie kocha swojego chłopaka i wydaje mi się, że ze wzajemnością. Może Jasper posiada jakąś tajemnicę, o której nie wie nawet siostra? Może ma kontakt z matką?
Szacun dla Melani... ja bym za Chiny się nie odważyła na taki krok. Byłabym zbyt zawstydzona. Ale to było takie słooooodkie. *.* Oooooooooo (głos Karoliny S.) XD Niech będą taką parą kochanych głupków XD
Wydaje mi się, że akcja ma dobre tempo i nie trzeba nic zmieniać.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. :*
(Głos Karoliny S, która patrzy na Betty & W) :D
UsuńExactly !!! "Ooooooooo... nie mogłam się powstrzymać" :D chyba tak to leciało ostatnio XD
UsuńTak i jeszcze ta mina przed tym "ooo", jak próbuje się powstrzymać od usmiechu, ale jej to nie wychodzi :D
UsuńTa mina będzie mnie prześladować do końca życia XD
Końcówka była najlepsza. ;33
OdpowiedzUsuńJasper jest lepszy niż James. I w ogóle szkoda mi Jaspera. :((
Słodka była ta scena z Kevinem i Melanie.
A Ryana nie rozumiem. ;// No i biedna Daniela. .>
Akcja mi się podoba. Super piszesz! Nie musisz nic zmieniać. x
Pozdrawiam i weny. xx
Hej, hej. Wybacz, że się nie pojawiłam pod ostatnim rozdziałem, ale dostałam szlaban. Uroki posiadania młodszego rodzeństwa :) Dopiero dziś odzyskałam internet i już za moment zabiorę się za nadrobienie tego rozdziału. Co do poprzedniego, był świetny. Podobały mi się sceny w ruinach i to, jak Elsa rozmawiała przez telefon. Podejrzewałam, że z matką Alice i teraz się okaże, już czytam, wait!
OdpowiedzUsuńto było świetne, tylko troszkę szybko dochodzi do konkretnych scen, gdybyś trochę zwolniła akcję było by idealnie
OdpowiedzUsuńNiczego nie jest za mało ani za dużo. Tak trzymaj! jedyne z czym ja mam problem, to bohaterowie. Bo już od początku jest ich sporo i czasami mam problem z połapaniem się kto jest kim :)
OdpowiedzUsuńHa! wiedziałam, ze to z matką Alice rozmawiała wtedy Elsa. Po prostu to wiedziałam! Ale teraz w sumie to się zastanawiam, jaka będzie reakcja dziewczyny. Nie zazdroszczę jej i uważam, że może mieć teraz pretensje zarówno do swojej matki jak i do Elsy, bo obie ją okłamały. To trochę smutne.
I smutne jest też to, jak fałszywy jest Ray. Nie wierzę, że na początku go lubiłam. Wredna jadowita żmija. On się Danieli naprawdę podoba a ja ją lubię i przykro mi czytać o tym jak cierpi. Chociaż cierpi to może nie jest dobre określenie, w końcu do niczego między nimi nie doszło, no ale zawsze...
A teraz Simon. W tym rozdziale wydał mi się takim starym zboczeńcem z butelką wódki w ręku, zarywającym do nastolatki. Naprawdę jak teraz o tym myślę, to mam takie wyobrażenie przed oczami. I to jak zaczął wypytywać dziewczynę o tą fantastykę...A poza tym, to ona jest w pracy a on nie. Może przypominać jej o nauce kiedy są w szkole, ale nie poza nią. To głupie!
No i kolejny rozkopany grób...Czy oni cały cmentarz rozkopią w poszukiwaniu tego zegarka? Ci ludzie nie znają żadnych granic...to okropne! Mam nadzieję, że w kolejnym nie będzie już mowy o żadnych rozkopanych grobach, bo krew mi mrozi w żyłach na samą myśl o czymś takim.
Ściskam :*
Jestem smutna, razem z Danielą. Ray leci na dwa fronty i mi się to nie podoba.
OdpowiedzUsuńTen rozdział bardzo mi się podobał, bo jakoś udało Ci się rozłożyć to tak, aby każda z bohaterek była uwzględniona, po równo.
Tak może nie na temat, ale najbardziej podoba mi się związek Alice i Damiana. Reszta, jest jakaś dziwna. A właściwie, to chłopacy Melanie i Nessi są dziwni.
Bałam się, jak nauczyciel zaczepił Daniele. Naprawdę. To było straszne. Myślałam, że zacznie ją dusić, czy coś, aby wyjawiła, że jest czarownicą. I te groby też są przerażające.
I jestem ciekawa matki Alice, bo jak widać, z niej też jest niezłe ziółko.
Ściskam i czekam na kolejny rozdział :)
Weronika.
Najbardziej cieszę się z tego, że Melanie i Kevinowi udał się w końcu dogadać. Ta scena z nimi bardzo mi się podobała ^ ^ A zarazem podziwiam dziewczynę, że głośno powiedziała to, co leżało jej na sercu, ja chyba nie miałabym takiej odwagi. Chociaż w teorii tonący chwyta się nawet brzytwy.
OdpowiedzUsuńNajbardziej jednak i tak lubię związek Alice i Damiana, chociaż coś mi się zdaje, że znów może między nimi nie być za dobrze, skoro dziewczyna, że Elsa wie coś więcej o jej matce. Ciekawa jestem, czy przeczyta list. Niby nie powinna, bo to cudza korespondencja, ale korci mnie, by dowiedzieć się, co jest w środku.
Szkoda mi Danieli, ale sądzę, że powinna być twarda i dać sobie spokój z Rayem, dziewczyna jest młoda, a na jednym facecie świat się nie kończy. Szczególnie że chłopak wydaje się być o wiele bardziej zainteresowany Alice. I szczerze powiedziawszy nie sądziłam, że później będzie nalegał na towarzystwo Danieli. Zastanawiam się, czy on rzeczywiście gra czysto, czy jest w to wszystko wplątany i stara się zdobyć informacje na temat dziewczyn.
Zapomniałabym, co do twojego pytania, to nie uważam, by akcja posuwała się za wolno, dla mnie jest w sam raz.
Pozdrawiam serdecznie :)
Świetny rozdział! Nie mam właściwie żadnych zastrzeżeń. Twój styl jest genialny, czyta się płynnie i przyjemnie, akcja jest w sam raz, no nic dodać nic ująć!
OdpowiedzUsuńCo do relacji Jaspera i Nessie... Czuję tu nutkę nawiązania do Bonnie i Jeremiego z TVD. :D Ale w sumie wolałabym, żeby się do siebie zbliżyli, bo James mnie irytuje.
Melanie i Kevin - świetny fragment z nimi! Naprawdę mnie urzekło to, jak dziewczyna to rozegrała. I chciałabym się coś więcej dowiedzieć o tym Kevinie.
Nie wiem, co myśleć o Alice. Ciekawi mnie, czy przeczyta ten list. I mimo że ona i Damian są parą, której najbardziej kibicuję, to zdenerwowało mnie zachowanie Raya. Co za łajdak! Niech się nie przystawia do Alice, bo to oznacza jedynie jakiś podtekst dotyczący sprawy z naszyjnikiem. A tak bym chciała, żeby on nie wchłonął się w tą sprawę jak jego ojciec i wujek... Może po prostu tato ukrywa przed nim część faktów? Może Ray działa nieświadomie? Naprawdę liczę, że to nie typowy dupek. Bardzo chciałabym, żeby pomiędzy nim i Danielą coś zaiskrzyło, ale coś... prawdziwego.
Kurczę, rozpisałam się o związkach i relacjach, ale właściwie na nich w głównej mierze opierał się ten rozdział, czyż nie? :D
Ta wzmianka o kolejnym wykopanym grobie... Mam ciarki na plecach. Jak oni mogą?!
No cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na kolejny równie fantastyczny rozdział.
Pozdrawiam, życzę weny i ściskam ciepło! :*
Julss
Jasna cholera... Jak mogłam się tak pomylić? Danieli matka umarła... A Alice odeszła... Wybacz... Po prostu aktualnie mam sesję i wszystko już mi się miesza... To nie tak, że czytam wybiórczo czy coś, ale.... :( Naprawdę przepraszam, że pomyliłam Alice z Danielą :(
OdpowiedzUsuńOdnośnie tego rozdziału, to imprezka w barze mi się podobała, sama bym chętnie w niej uczestniczyła. :) Jak zwykle Ray i jego tajemniczy uśmiech i odzywki... Zdaję sobie sprawę, że dziewczyny nie mogą go odtrącić i nie rozmawiać z nim, gdyż wydałoby się to bardzo podejrzane, ale z drugiej strony, ja na miejscu Danieli bym mu nakopała do dupy! I jeszcze ten ich nauczyciel literatury... Dewiant!
Wykopywanie grobów niemalże jak w Supernatural, tylko że tam, bracia Winchester działali w imieniu dobra....
Coraz ciekawiej! :)
Alice odkryła, że Elsa ma kontakt z jej matką... Co teraz?