środa, 3 września 2014

X. PRAWDA CIĘ (NIE) WYZWOLI


– ROZDZIAŁ X –
PRAWDA CIĘ (NIE) WYZWOLI


Od jakiegoś czasu lekcje z panem Bryantem były naprawdę stresujące. Dziewczyny wiedziały, że tematy fantastyczne poruszane na jego lekcjach posiadały drugie dno i nie sposób było się tym nie denerwować. Jednak nauczyciel wydawał się normalny jak zawsze: ciekawie prowadził lekcje, żartował, zachęcał do prowadzenia z nim dyskusji.  Dla każdego niewtajemniczonego ucznia wszystko wyglądało zupełnie zwyczajnie. Nikt nie zauważał, że Simon Bryant częściej niż zwykle przyglądał się czwórce uczennic. Ale one to dostrzegały.
– Więc jak myślicie – zapytał nauczyciel. – Dlaczego świat tak bardzo interesuje się fantastyką? Dlaczego pisarze decydują się na taką tematykę?
Pomimo że był to dzień po dwudziestoleciu MaxCup i każdy uczeń szkoły był zmęczony ostatnim weekendem, większość klasy wyrażała zainteresowanie lekcją pana Bryanta. Wiele rąk wystrzeliło do góry, ale nie dłonie Danieli, Melanie i Nessie. Wolały się nie wyróżniać. Pewnie zgłosiłaby się także Alice, ale jej dzisiaj nie było. Właściwie nikt nie wiedział dlaczego.
Nauczyciel zignorował jednak aktywność uczniów. Dla pozoru przejechał wzrokiem po nastolatkach i zatrzymał wzrok na jednej osobie, usilnie starającej nie zwracać na siebie uwagi.
– Może Daniela?
Wywołana podniosła niechętnie głowę znad zeszytu. Odchrząknęła.
– Myślę, że ludzie próbują wykreować świat, który chcieliby by istniał – zaczęła , a jej głos z każdym kolejnym wyrazem stawał się bardziej pewny. – Być może nie podoba im się rzeczywistość i szukają ucieczki od niej. Tematy obyczajowe  dla niektórych pisarzy mogą być po prostu zbyt rozpowszechnione i w ten sposób trudne. Realny świat może przytłaczać, a wgłębianie się w tworzenie literatury może być odskocznią od rzeczywistości.
Była zadowolona ze swojej odpowiedzi. Ani razu się nie zająknęła, dzięki czemu jej wypowiedź była płynna i przekonująca. Na dodatek cały czas patrzyła w oczy nauczycielowi, mimo że kilka razy miała ochotę odwrócić wzrok.
Simon z trudem powstrzymał śmiech, zwężając usta.
– Sądziłem, że to powiesz, Danielo – rzekł z krzywym uśmieszkiem na twarzy, po czym zwrócił się do ogółu klasy i z błyskiem w oczach powiedział: – Ale co, jeśli fantastyka jest rzeczywistością, a świat, w którym żyjemy, jest fantastyczny?
Każdy uczeń przyjął jego słowa jako żart, zachętę do dyskusji czy też do włączenia swojej wyobraźni. To właśnie to wyróżniało nauczyciela: zawsze zadawał niekonwencjonalne pytania i potrafił zaskoczyć.
– Przecież to bzdura! – zawołała Melanie, zanim zdążyła pomyśleć, ale zrobiła to w stu procentach przekonująco. – Fantastyka, magia i inne głupstwa są wytworem ludzkiej wyobraźni. Nie można mieszać tych dwóch światów! To zakrawa o… No, jest takie coś…
– Miałaś na myśli osobowość dyssocjalną – podpowiedziała Daniela cicho. - Nieodróżnianie rzeczywistości i fikcji to jeden z kryteriów osobowości dyssocjalnej według Cleckleya.
Melanie zrobiła naprawdę głupią minę, co spowodowało, że nauczyciel nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem.
– Przepraszam – powiedział po chwili, gdy się już uspokoił. Melanie była niezadowolona. Nie lubiła, gdy ktoś się z niej śmiał. – Ale macie naprawdę wąskie granice wyobraźni, aż ZA wąskie – zaakcentował to dokładnie, patrząc im w oczy. – Sądziłem, że udzielicie bardziej szczerych odpowiedzi, przecież jesteście bardzo utalentowane. – Słowa te mówił tak znacząco, że Daniela nie mogła oprzeć się wrażenia, że on wie, iż są czarownicami. Teraz przeszło jej przez myśl, że taktyka, którą wybrała, by nie wzbudzać zainteresowania pana Bryanta, przyniosła odwrotny skutek. Może właśnie powinny głosić, że interesują się fantastyką? Może to byłoby lepiej? Bo może teraz, kiedy tak uparcie twierdziły, że to wszystko bzdura, Simon utwierdził się w przekonaniu, że wiedzą coś więcej niż powinny?
Przez dalszą część lekcji ani Daniela, ani Melanie, ani Nessie nie prezentowały dłuższej wypowiedzi. Dla niepoznaki wtrącały tylko kilka słów do dyskusji. Nauczyciel prowadził wywód o znaczeniu fantastyki w dzisiejszym świecie, opowiadał  o źródłach pomysłów i motywach pisarzy. Wszystkiego upatrywał w początkach ludzkości, kładąc duży nacisk na kształtowanie wyobraźni. Mówił z wielkim zapałem, a wszyscy uczniowie wpatrywali się w niego z zaciekawieniem. Za każdym razem, kiedy patrzył na czarownice, na jego twarzy pojawiał się zadziorny uśmieszek.
– Czyli co, pan Bryant o nas wie? – zapytała Melanie Gromper szeptem, kiedy lekcja się już skończyła, a one przystanęły przed salą chemiczną, gdzie miała odbyć się ich następna lekcja.
– Chyba tak… – powiedziała Daniela z niepokojem. Teraz pluła sobie w brodę, że nie pomyślała, jaką reakcję spowodują u nauczyciela. Była zła na siebie samą. Przecież mogła o tym pomyśleć!
– W takim razie musimy być od niego szybsze i pierwsze znaleźć naszyjnik – stwierdziła Nessie.
– Ciekawe jak – prychnęła Melanie, poprawiając sobie pasek torby na ramieniu. – Skoro nikt nie wie, gdzie jest.
– No to zapytajmy Elsy – podpowiedziała piosenkarka i oparła się o ścianę. Wszystkie wiedziały, że jest to jedyne rozwiązanie, które może przyjść im do głowy.
– Słusznie – zgodziła się Daniela i zamyśliła się. – Coś mi się wydaje, że ona wie więcej niż nam mówi.
Melanie westchnęła. Nie lubiła Elsy. Wydawała jej się za spokojna, za mądra i za tajemnicza. Jednak musiała odsunąć na bok swój stosunek do niej i popatrzeć na to trzeźwo. Z wielką niechęcią powiedziała:
– Zgoda, więc pójdziemy do niej po lekcjach. – Westchnęła po raz kolejny, po czym jakby się ocknęła i zapytała: – Tylko ktoś musi przekazać to Alice. Gdzie ona w ogóle jest? Nie odbiera moich telefonów.
Blondynka wyciągnęła ze skórzanej torebki telefon komórkowy, by spróbować jeszcze raz skontaktować się z przyjaciółką. Alice bardzo rzadko kiedy opuszczała lekcje, a szczególnie te literatury. I zawsze oddzwaniała.
– Ani moich – przyznała Daniela, kiedy zdała sobie z tego sprawę.
Nessie popatrzyła za ramieniem przyjaciółki i spostrzegła stojącego po drugiej stronie Jaspera, wyciągającego książki ze swojej szafki.
– Ja to załatwię – powiedziała i ruszyła w jego stronę.
Gdy ją zobaczył, uśmiechnął się nieznacznie.
– Cześć. Jak się bawiłeś wczoraj? – zapytała go i oparła się o szafkę obok niego.
– Po tym, jak poszłaś, było nieciekawie – przyznał, zamykając swoją szafkę i odwracając się twarzą do niej.  – Ale koncert był świetny.
– Mówiłam ci – rozpromieniła się. – Potrafimy dać czadu. Słuchaj – zmieniła temat. – Możesz przekazać Alice, żeby do nas zadzwoniła? To pilne.
– Zadzwoniła? – zdziwił się Jasper szczerze, mrużąc oczy. – To co, wy ze sobą nie gadacie?
– No… nie odbiera naszych telefonów, a ty będziesz pierwszą osobą, z którą się dzisiaj zobaczy, jak wrócisz do domu…
– Czekaj – przerwał jej, kiedy poukładał sobie w głowie słowa Nessie. – To jej nie ma w szkole?
– No nie – odpowiedziała Nessie, zdając sobie sprawę, że całkowicie nie rozumie ich rozmowy. – A to ona nie została w domu?
– Nie wiem – Jasper zamyślił się, próbując przypomnieć sobie dzisiejszy poranek. – Nie widziałem jej rano, myślałem, że poszła do ciebie albo do Melanie, albo…
– Ale widziałeś ją wczoraj po imprezie? – zapytała. Nie wiedząc czemu, poczuła dziwny niepokój.
– Szczerze… – Jasper podrapał się po głowę. – Wróciłem z MaxCup i słuchałem głośno muzyki, dlatego nie widziałem jej od wczorajszej imprezy, ale…
– Nie…– szepnęła Nessie, a Jasper przeraził się.
– Co się stało?
Nessie przebywała z Danielą wystarczająco dużo czasu, by nauczyć się od niej logicznego myślenia. Nie sądziła, że tak szybko jest w stanie wyciągnąć wniosek dotyczący miejsca pobytu przyjaciółki, a raczej miejsca, w którym była wczoraj. Wszystko jednak ułożyło się w głowie. Zdała sobie sprawę, że była ostatnią osobą, która wczoraj widziała Alice w MaxCup. Przyjaciółka powiedziała jej wtedy, że idzie poćwiczyć magię. Nessie przypomniała sobie również, że nie widziała swej przyjaciółki później w pubie ani przed, ani na koncercie. Fakt, że śpiewając mało widziała osoby słuchające jej, ale znajomą osobę poznałaby.
No cóż, wszystko pasowało. Alice poszła do Gritmore. Oczywiście, że poszła! Wzięła Damiana i poszli szukać zaklęcia zwiększenia mocy, na którym jej wcześniej zależało. A skoro nie wróciła, to znaczy…
– Wiem, gdzie jest Alice. – Nessie, nie zastanawiając się więcej, złapała dłoń Jaspera i pociągnęła go za sobą. – Musimy ją znaleźć, zanim zrobi coś głupiego.
Przecież Elsa mówiła, by nie dotykać ksiąg bez jej wiedzy! A co jeśli aktywowała jakieś straszne zaklęcie, które przeczytała w którejś z czarnych ksiąg? Przecież Alice zawsze była posłuszna, co się z nią stało? Nessie, choć poniekąd rozumiała motywy przyjaciółki, nie mogła pojąć, że jednak zdecydowała się działać na własną rękę. To było zupełnie nie w jej stylu.
Kolejne pytanie Jaspera przywróciło Nessie do rzeczywistości. Dopiero teraz ogarnęła, że są już poza szkołą i że Jasper nie może z nią iść, skoro nie wie o ich sekrecie.
– Przepraszam – powiedziała, zatrzymując się i patrząc na niego. – Ale nie możesz ze mną iść. Ja znajdę Alice i…
– Co?! – zapytał oburzony, kompletnie nie rozumiejąc. – Najpierw mnie ciągniesz i straszysz, a teraz mówisz, że nie mogę iść?! Tu chodzi o moją siostrę!
– Przepraszam – powtórzyła. Czuła się głupio, że nie myśląc, zabrała ze sobą Jaspera. Jednak jeszcze nie uszli daleko i mogła to naprawić. Odwróciła się, chcąc odejść, ale ją powstrzymał.
– Idę z tobą. – Zagrodził jej drogę, a jego głos był stanowczy i mocny.
– Nie możesz – odparła, powołując się na racjonalny argument. – Masz lekcje.
– Ty również – przypomniał. Nessie jednak teraz zupełnie nie myślała o szkole. To w ogóle w tym momencie nie miało znaczenia.
– Nie przejmuj się mną, znajdę Alice i…
– O co ci chodzi?!
Nessie popatrzyła w jego oczy. Biła od nich zaciętość oraz pewność i wiedziała, że nie będzie jej tak łatwo się go pozbyć. Tymczasem miała mało czasu, nie mogła wdawać się w kłótnie. Alice mogła stać się przecież krzywda. Nessie była tak skołowana i zdesperowana, że zdecydowała się użyć zaklęcia osłabnięcia, by tylko Jasper nie poszedł za nią. Skupiła się chwilę i zaraz zobaczyła, że chłopak szybko mruga oczami i zaczyna mocniej oddychać, starając się zachować jasność umysłu. Odwróciła się, udając, że nie zauważyła jego osłabnięcia.
– Wracaj na lekcje – powiedziała, stojąc plecami do niego. – Ja znajdę Alice i wszystko będzie dobrze.
Pobiegła prosto do lasu, nie oglądając się za siebie. Koncert, nieprzespana noc, zaklęcie, którego przed chwilą użyła oraz bieg wyczerpały ją zupełnie. Nie miała siły użyć mocy, by otworzyć wieko do piwnicy Gritmore. Przyłożyła dłoń do drewna, jednak nie uniosło się do góry. Kucnęła i starała się odpocząć. Przecież musi się skupić. Musi znaleźć w sobie choć trochę energii.
Zaczęła ćwiczyć koncentrację, tak jak uczył Rick, poprzez przenoszenie liści z jednego miejsca na drugie. Proces był powolny, ale przynosił dobry skutek. Minęło chyba z dziesięć minut, zanim poczuła, że może spróbować jeszcze raz otworzyć wejście do Gritmore. Przyłożyła po raz kolejny otwartą dłoń do drewnianego wieka i skupiła się mocno. Użyła całej swojej siły, którą miała, ale jej wysiłek opłacił się. Wieko z wielkim impetem otworzyło się.
– Nessie? – usłyszała za sobą i zamarła.
Wstała zdecydowanie za szybko. Zobaczyła tylko, że Jasper Turner stoi przerażony między sosnami, a potem zemdlała.


– No cudownie: najpierw nie ma Alice, a teraz ginie nam Nessie – powiedziała Melanie Gromper, przysuwając sobie  do ucha telefon po raz setny tego popołudnia. – Znowu nie odbiera. A jak ja chcę, to nikt nie pójdzie ze mną na wagary! – dodała z oburzeniem.
– Na pewno poszła do Alice – powiedziała Daniela, zawsze znajdując racjonalne wytłumaczenie. Prawdę mówiąc, też się o nie martwiła, ale przecież nie było jasnego powodu do paniki, więc powinny zachować spokój.
Właśnie skończyły lekcje i wychodziły z budynku szkoły. Choć wcześniej planowały pójść prosto do Elsy, teraz postanowiły odnaleźć zaginione przyjaciółki.
Zbiegły po schodkach i znalazły się na szkolnym parkingu.
– No to niech chociaż nam to powiedzą – ciągnęła Melanie. – A nie, teraz się martwię.
– Na pewno nic im nie…
– Hej, co jest? – zapytała Melanie, widząc, jak jej przyjaciółka przystanęła.
– Czy to nie samochód Raya? – Daniela wskazała na starego, srebrnego Volkswagena, zaparkowanego na samym końcu szkolnego parkingu, za dużą, płaczącą wierzbą. 
To musi być ten samochód. Przypomniała sobie, jak pewnego dnia, podczas rozmowy w MaxCup, Ray pochwalił się jej, że sam doprowadził ruinę do stanu używalności i jest z tego dumny. Poza tym kilkakrotnie widziała go wsiadającego do tego pojazdu.
– Skąd do cholery mam wiedzieć, jak wygląda samochód Raya? – Przewróciła oczami Melanie.
– Co on tutaj robi? – Zastanowiła się Daniela, ignorując pytanie przyjaciółki.
– Może po prostu przyjechał do szkoły do ojca? – podpowiedziała blondynka, kiedy przechodziły wzdłuż parkingu.
– Przecież pan Bryant skończył lekcje dwie godziny temu – powiedziała Daniela, jakby to było oczywiste.
– No tak, ty wiesz wszystko – szepnęła do siebie Melanie, wzdychając.
Daniela zaczęła się po raz kolejny zastanawiać, kim jest Ray. Wiedziała, że jest bardzo tajemniczą osobą i jednocześnie bardzo pociągającą. Wiedziała, gdzie pracuje i że interesuje się samochodami. Wiedziała, że jest zainteresowany Alice, a mimo tego starał się wejść w jej łaski. Wiedziała też, kim jest jego ojciec i wujek.  Nie wiedziała natomiast, jaką dokładnie rolę odgrywa w planie Simona. Podświadomie czuła, że on wie, do czego dąży jego ojciec, jednak odpychała tę myśl, posiadając za mało dowodów.
Odwróciła się i spostrzegła, że ze szkoły wychodzi Ray Bryant we własnej osobie. Były już zupełnie blisko jego samochodu i już miały skręcać w dróżkę prowadzącą do parku.
– To co, idziemy do Ali…– zaczęła Melanie, jednak Daniela pociągnęła ją za rękę i obie wylądowały w bujnych krzakach, rosnących dookoła szkolnego terenu. Nie wiedziała, dlaczego to zrobiła. Było to instynktowne. Może po prostu chciała dowiedzieć się, co było rzeczywistym powodem odwiedzin Raya w szkole?
– Hej, co jest?!
– Cicho! Idzie Ray!
– Czy to jest powód, by chować się w krzakach? Będę cała brudna – poskarżyła się Melanie szeptem, po czym zamilkła. Ułożyły się za krzewem i niewidoczne obserwowały chłopaka. W szkole zadzwonił dzwonek obwieszczający następną lekcję i na parkingu zrobiło się prawie pusto.
Ray zbiegł po schodkach i przeszedł przez parking dokładnie tą samą drogą. Nie patrzył w ich stronę, więc ich nie dostrzegł. Minął je, otworzył samochód i wrzucił do środka jakieś papiery, które trzymał w ręce. Nie wsiadł jednak do Volkswagena, tylko skierował się w stronę sklepu spożywczego po drugiej stronie ulicy.
Melanie złapała Danielę za rękę i szepnęła jej do ucha podekscytowanym głosem:
– Włamujemy się do jego samochodu.
– Okej – powiedziała niedbale Daniela, bacznie obserwując sylwetkę Raya. – Czekaj, co?! Chyba zwariowałaś!
– A czy ty nie jesteś ciekawa, co takiego jest napisane w tych papierach? – zapytała ją podstępem Melanie. – Poza tym, on nawet nie zamknął drzwiczek samochodu.
– Za dużo filmów się naoglądałaś! Ja tam nie wejdę! – powiedziała Daniela stanowczo, ale Melanie już wstała i podeszła do srebrnego auta. Daniela westchnęła. Była pewna, że blondynka kiedyś narobi jej jakichś kłopotów. No ale cóż, nie miała wyjścia, pobiegła za nią.
Blondynka otworzyła bez wahania drzwi i ich oczom ukazał się prawdziwy bałagan. Niedopite butelki napojów energetycznych, papierki po czekoladowych batonikach, buty, dwie bluzy, pompka do roweru – to tylko kilka rzeczy, które porozrzucane były na tylnych siedzeniach.
– No pięknie – skomentowała Melanie, a Daniela od razu zauważyła leżące na wierzchu pomięte białe kartki. Z bijącym sercem, obawiając się szybkiego powrotu Raya, wzięła je do ręki i otworzyła. Od razu w jej oczy rzucił się fragment:

DANIELA GRAND: Hej. Możesz urwać się z randki szybciej?
NESSIE LENSON: Już jestem po. Coś się stało?   
DANIELA GRAND: Po prostu weź Melanie i szybko przychodźcie do ruin. Jestem tutaj z Alice, Damianem i Elsą. Mamy coś ważnego do powiedzenia.
NESSIE LENSON: Ej, czary-mary bez nas? To nie fair.
DANIELA GRAND: Spokojnie, jeszcze się dziś pobawisz w gaszenie świec. Albo w robienie tornada w domu. Po prostu przyjdźcie tu jak najszybciej.

           – Co to do cholery jest?! – zapytała Melanie, przysuwając sobie kartki bliżej.
– To nasza rozmowa telefoniczna. Moja i Nessie – powiedziała Daniela słabym głosem i zaczęła nerwowo przeglądać pozostałe stronice. W uszach zaczęło jej szumieć. – To jest moja i Alice, to jest twoja i Alice, tu…
– No dobra, ale co one tutaj robią? – przerwała blondynka, zniecierpliwiona.
– Nie rozumiesz? – Daniela popatrzyła na przyjaciółkę i machnęła jej przed twarzą kartkami.
Melanie popatrzyła na przyjaciółkę zdezorientowana.
– Ktoś nas podsłuchuje – powiedziała Daniela dobitnie, a kiedy powiedziała to na głos, zrobiło się jej jeszcze gorzej. Poczuła falę paniki oraz towarzyszący temu fizyczny ból brzucha. – Ktoś nas podsłuchuje już od dłuższego czasu i drukuje słowa, które mówimy do siebie przez telefon.
– Simon Bryant? – podsunęła Melanie, wstrząśnięta słowami przyjaciółki. – To on dał te papiery Rayowi?
– Nie – powiedziała Daniela słabo, w ekspresowym tempie analizując sytuację. Nie potrzebowała dużo czasu, by dodać dwa do dwóch. – To Ray – wyznała. – To Ray chciał dziś dać to panu Bryantowi, ale go nie zastał.
Melanie zamilkła od razu. Czyli wszystko jasne. Ray podsłuchiwał je, prawdopodobnie na rozkaz ojca i teraz dowiedział się, że są czarownicami. Można to przeczytać bez wątpienia z ich rozmów telefonicznych. To tylko kwestia czasu, zanim Simon się dowie. Jeśli jeszcze tego nie wie.
– Czyli co, Ray także chce zostać wampirem? – zapytała szeptem Melanie.
– Prawdopodobnie. – Głos Danieli był słaby i zmęczony. Czuła, że gdyby teraz zaczęła o tym wszystkim myśleć, zemdlałaby. Musiała wziąć się w garść, przecież była silną osobą. Szybko wrzuciła papiery i zatrzasnęła drzwiczki samochodu. – Zmywamy się stąd – powiedziała i obie odwróciły się, chcąc uciec. Jednak nie mogły. Przed nimi stał Simon Bryant.
– Co tu robicie, młode damy? – zapytał pozornie miłym głosem.
Trudno było doprowadzić do stanu, by i Melanie, i Daniela zapomniały języka w gębie. A tak teraz się stało. Choć zawsze odnajdywały się w sytuacji, lepiej lub gorzej (Melanie zwykle przez swoje nadobowiązkowe gadanie; Daniela poprzez swoją bystrość), teraz wpatrywały się w nauczyciela z przerażeniem i cofnęły się o krok, tak że plecami dotykały samochodu Raya. Nie wiedziały, skąd się tu wziął. Może przybył na telefon Raya? Może zapomniał coś wziąć ze szkoły i wrócił po to? Jednak teraz było to nieważne.
– Grzebiecie w samochodzie mojego syna? – zapytał Simon i uniósł brew. Zrobił krok w ich stronę, co jeszcze bardziej speszyło dziewczyny.
– Och nie – odezwała się wreszcie Daniela, starając się brzmieć normalnie. – Pomyliłyśmy samochody.
– Tak, właśnie – podjęła temat Melanie, wdzięczna przyjaciółce, że wymyśliła wymówkę. – Mój wujek ma zupełnie podobny. Też jest srebrny. Miał tu teraz po nas przyjechać.
Fakt, że Rick posiadał czerwony samochód, był teraz zupełnie nieistotny.
– Przepraszamy – powiedziała Daniela uprzejmie. – Nie wiedziałyśmy, że to jest samochód Raya. Do widzenia.
Już chciały odejść, kiedy niespodziewanie Simon złapał Melanie za rękę.
– Co wy kombinujecie? – Mruknął bardzo groźnym tonem, wbijając dłoń w przedramię Melanie i przyciskając ją mocno do samochodu tak, że nie mogła się ruszyć. Na nieszczęście, nie było nikogo na szkolnym parkingu, kto mógłby zobaczyć to zdarzenie. Poza tym płacząca wierzba efektownie zasłaniała tę część placu.
– Hej, zostaw mnie!
– Myślicie, że potraficie mnie przechytrzyć? – ciągnął jadowitym tonem i teraz zupełnie nie przypominał tego sympatycznego nauczyciela, umiejącego porywać uczniów, którego poznały na początku tego roku. Jego głos, pełen zawiści, zachłanny i mocny jak stal nie pozwalał nikomu wątpić w jego groźby. – Nie macie ze mną szans, marne imitacje Sagae. Jeśli tylko mi staniecie na drodze, jeśli tylko spróbujecie mnie oszukać, zemszczę się. Będziecie żałować swoich czynów.
Simon jedną rękę wsunął do kieszeni i wyjął z niej ostry, składany nóż. Podniósł rękę i dotknął ostrzem ramienia przerażonej Melanie, której oczy powiększyły się raptownie. Starała się bezskutecznie wyrwać z jego żelaznego uścisku. Daniela momentalnie zareagowała i złapała rękę nauczyciela, odsuwając narzędzie na kilka centymetrów od ciała przyjaciółki. Simon był jednak zdecydowanie silniejszy i odepchnął jedną ręką Danielę, jakby była szmacianą lalką.
– Nie bądź żałosna, Danielo. – Zaśmiał się chytrze i przejechał nożem po ramieniu blondynki, zostawiając na nim krwawą smugę.
Melanie krzyknęła przeraźliwie. Próbowała się wyrwać albo chociaż spróbować się skupić, by użyć jakiegoś zaklęcia, ale bez skutku. Wiedziała, że nauczyciel jest tylko człowiekiem i wobec magii wiele by nie zdziałał, ale nie była jeszcze na tyle zaawansowaną czarownicą, by mogła bez problemu się obronić. Poza tym ból to w tym momencie uniemożliwiał.
– Puść ją! – zawołała Daniela, wstając i całą swoją magiczną mocą odepchnęła Simona Bryanta tak, że upadł na asfalt. Nie sądziła, że ma tak dużo mocy. Była w furii oraz panice i widocznie to jej pomogło. Zdała sobie sprawę, do czego jest zdolna i ten fakt mocno ją pocieszył i usatysfakcjonował. Złapała Melanie i przytuliła ją do siebie. Były całkowicie rozkojarzone i wstrząśnięte. Nigdy nie spodziewałyby się, że nauczyciel zaatakuje na szkolnym parkingu, na pewno nie tak jawnie i na pewno nie teraz. Wydawało się to w tym momencie jak sen, jak przewidzenie. Ale niestety leżący na chłodnym betonie Simon potwierdzał prawdziwość tego zdarzenia.
Nauczyciel ciągle się nie ruszał i Daniela przeraziła się, myśląc, że uderzył się w potylicę i stracił przytomność. W tej samej chwili jednak zauważyła minimalny ruch jego dłoni.
– Uciekamy – zakomenderowała przerażona Melanie, tamując dłonią krwawiące ramię.
Biegły przed siebie, ile miały sił w nogach.
No pięknie. I właśnie teraz, w ostatniej klasie, Daniela pierwszy raz w życiu miała oblać jakiś przedmiot, to było już pewne. I to na dodatek literaturę.


____________________________________________

Rozdział dziesiąty opublikowany. Jesteśmy chyba już za jedną trzecią całości. Jakoś szybko mi to minęło, ani się nie obejrzałam, a zabrnęliśmy już tak daleko!
Po lewej stronie pojawiła się ankieta Którą bohaterkę darzysz największą sympatią? Zachęcam do głosowania! Aż jestem ciekawa jakie będą odpowiedzi! ;)
Pozdrawiam :*

EDIT: Jeśli zastanawiacie się jakim cudem Ray miał te wydruki rozmów telefonicznych (czyli jakim cudem  podsłuchiwał dziewczyny) to chcę powiedzieć, że będzie to wyjaśnione później ;)

8 komentarzy:

  1. Rozdział bardzo przypadł mi do gustu.
    Czyli, że Simon wszystko wie. Słabo. ;// I w ogóle w szoku byłam, jak czytałam końcówkę i on z tym nożem na Daniele. o.o Psychiczny jakiś. A Melanie taka silna. wow.
    Alice opuszcza szkołę. Też dziwne i teraz Jasper też już o tym wie. Tak to wygląda... A ja myślałam, że Nessie udało się rzucić to zaklęcie, a jednak...
    Te zapiski rozmów telefonicznych naszych dziewczyn mnie zaskoczyły. Nie pomyślałabym, że ktoś je podsłuchuje i ma na nie dowody. I już nie są bezpieczne... ;-; Brak talentu do komentowania pozdrawia. xd Ech... Simion jest dziwny. Tak na nie naciskał na lekcji i w ogóle. Szkoda, że ich taktyka się nie sprawdziła. Znaczy te rozmowy to i tak niezły dowód, ale... ach już nie wiem co pisać. xD Mam za dużo myśli w głowie teraz. xD
    Tak z innej beczki. Ja chcę Nessie i Jaspera razem. xD <3
    1/3 opowiadania? Już? Wow. o.o Jestem ciekawa tego wszystkiego co będzie. Zaczyna się wiele rzeczy teraz dziać, więc... :))
    Pozdrawiam i weny. xx

    OdpowiedzUsuń
  2. WEEEE możliwe, że ja też jestem wcześniej niż Karolina XD jeżeli tylko nie pisze w tym samym momencie co ja :P
    Rozdział świetny, jestem ciekawa co się stało z Alice... czyżby użyła niedozwolonego zaklęcia?
    Brawo dla Danieli !!! Najpierw włamanie, później napaść na nauczyciela :D Melani sprowadza ją na zła drogę i dość ekscytującą :P
    Fajna sytuacja z Jasperem, dalej jestem ciekawa czy on czegoś przypadkiem nie ukrywa.
    Ciekawa jestem jakim cudem je podsłuchiwano? Jak podłożono podsłuch, przecież dziewczyny musiałyby zostawić samotnie komórki.
    Mam nadzieję, że rozdział się szybko pojawi, bo jak na razie nie zmieniłaś daty.
    Życzę duuuuużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Danielę mówiłam już? Perfekcyjna odpowiedź na lekcji literatury! ;) Ta dziewczyna wie wszystko, to mi się bardzo podoba!
    Rozdział super! Nie wiem jak ty to robisz, ale z każdą notką jest lepiej!
    Nie wydaje mi się, żeby Alice coś się stało... Pewnie była zaszokowana tym, że Elsa koresponduje z jej matką!
    Ej proszę mi tu nie narażać Jaspera na niebezpieczeństwo! On i Nessie mają być razem!
    Ray szpiegiem? To w sumie można było przewidzieć, ale zachowanie starszego Bryanta jest niedopuszczalne! Jak mógł zaatakować na środku parkingu? Masakra, ale jestem dumna z siły Danieli !
    Cóż, pozostaje mi tylko czekać na kolejny rozdział i życzyć dużo weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cały rozdział aż obfitował w niesamowite wydarzenia i zwroty akcji. I muszę powiedzieć, że w ogóle nie spodziewałam się takiego zakończenia.
    Trochę martwię się o Alice i jestem ciekawa, co się z nią dzieje. Stawiam, że ma to związek ze znalezionym listem od/do (niestety, wyleciało mi z głowy) matki. Tylko czy aż tak bardzo by nią to wstrząsnęło, że aż nie wróciłaby na noc do domu. Bo ewentualne wagary czy ignorowanie telefonów od przyjaciółek łatwo sobie wyobrazić. Zastanawiam się, co dziewczyna robiła w tym czasie i czy rozmawiała z Elsą.
    Ciekawa jestem też, jak Nessie wybrnie z sytuacji, w którą się zaplątała, bo zaprowadziła Jaspera tak daleko, że żadne wymówki już tu nie zadziałają. O tyle dobrze, że to brat Alice, więc nie sądzę, by zdarzyła się wielka tragedia, gdyby dowiedział się prawdy, szczególnie że mowa tu o jego rodzinie i jego przodkach.
    Natomiast w przypadku taktyki, jaką dziewczyny powinny obrać na lekcjach Bryanta to wydaje mi się, że przy takim temacie nie istnieje dobra. W końcu Simon nie jest głupcem i myślę, że z góry założył, że dziewczyny wszystko wiedzą i powoli to udowadniał, obserwując je i szpiegując.
    Końcówka zdecydowanie najlepsza i najbardziej trzymająca w napięciu. W pewnym momencie miałam wrażenie, że dziewczynom nie uda się uciec. Dobrze, że nic takiego się nie stało i chwilowo są bezpieczne (taką przynajmniej mam nadzieję).
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam cie bardzo...jaka jedna trzecia całości??? nie zgadzam się! protestuję i z transparentem wychodzę na ulicę! A co!
    A tak na poważnie...
    po co mu ich rozmowy? i czemu Simon zaczął okaleczać Daniele? pierwsze pytania jakie nasunęły mi się po przeczytaniu rozdziału...na pierwsze raczej łatwo odpowiedzieć, ale nad drugim się nadal zastanawiam...Przecież nie musiał od razu jej kaleczyć...mógł tylko nakrzyczeć, czy coś...I tak porządnie je wystraszył. w sumie to zazdroszczę im odwagi, ja chyba nie potrafiłabym grzebać w czyimś samochodzie wiedząc, że ta osoba może w każdej chwili się pojawić. Masakra!
    no i te dwuznaczne pytania na lekcjach...myślałam, że dziewczyny zdołały się jakoś wybronić, ale jednak jego to nie przekonało. mam nadzieję, że dziewczyny szybko odnajdą ten zegarek i pozbędą się kłopotu!
    No i Jasper jednak poszedł za Nessie...mam dziwne przeczucie, ze będą z tego kłopoty...oby moje przeczucia się nie sprawdziły!
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Więc, pierwsze co przychodzi mi na myśl to obelgi w stronę Ray'a. No przecież on miał być tym dobrym! Boże, nie! No nie mogę!
    I do cholery, co to miało być z Simonem? Gdyby coś zrobił Melanie, osobiście bym go zabiła.
    I, Boże, co z Alice? Coś czuję, że jest załamana nowiną o swojej mamie :(
    I, jak to to już 1/3 całości? Nie! Nie zgadzam się!
    No dobra, to tyle z moich krzyków.
    Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, jestem tu pierwszy raz, a historia już wywarła na mnie duże wrażenie! Uwielbiam opowiadania fantasy, a już od dłuższego czasu nie natrafiłam na takie o wiedźmach. Obecnie trafiają mi się same wampiry i wilkołaki ;p Także cieszę się, że wreszcie coś nowego.
    Mimo, że to mój pierwszy rozdział to jednak już dostrzegam, że bohaterki mają ściśle określone osobowości. Nie jestem pewna, ale zakładam, że Nessie to taka gwiazdka, Melanie to taka trochę głupiutka dziewczyna no i bystra Daniel oraz Alice, której nie miałam okazji "poznać" ;) Hm... Jak na razie najbardziej przypadła mi do gustu D, ale jak mówiłam to dopiero mój 1 rozdział ;)
    Ogólnie wszystko świetnie opisane, a ten moment jak nauczyciel wyjął nóż i groził dziewczynom,yhm! Aż mnie ciarki przeszły ^^
    Uwielbiam jak się sporo dzieje i przyznaję, że tu się nie nudziłam :)

    Pozdrawiam, przesyłam wenę, a także zapraszam do siebie ;*
    http://hsdsintvd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział naprawdę pełen akcji. Przeraża mnie Simon, naprawdę. I szkoda mi Raya, a myślałam, że będzie taki super... :(
    No i ciekawi mnie co z tą Alice. Kurczę, kurczę. Jak ona to znosi? Czy skontaktuje się ze swoją matką?
    No nie, jaka 1/3 całości ja się pytam?! Nie pozwalam i tyle, to by mogła być ewentualnie jakaś 1/100, ale to w ostateczności...
    Czekam na kolejny rozdział ze zniecierpliwieniem! :)

    Pozdrawiam,
    Julss :*

    OdpowiedzUsuń