– ROZDZIAŁ VI –
OTWÓRZ OCZY
Daniela Grand z ulgą
zauważyła, że wybiła już szósta, co oznaczało, że skończyła właśnie swoją
pracę. Przy drzwiach MaxCup czekała na nią Alice Turner, bo razem miały pójść
do Nessie uczyć się na jutrzejszy piekielnie trudny sprawdzian z biologii.
Wyszły razem i skierowały
się w stronę Owl Street, gdzie mieszkała Nessie. Jakoś im obu nie chciało się
nic mówić. Alice była załamana sprawą z Damianem. Mimo że dzwonił do niej kilka
razy, nie rozmawiała z nim od tygodnia. Daniela natomiast czuła się nieswoja i przygnieciona
rzeczywistością. Nie mogła znaleźć sobie miejsca i nie miała nastroju do nauki.
– Czy to nie James? –
zapytała Daniela, widząc idącą przed
nimi Amy Doors z jakimś chłopakiem podobnym z tyłu do Jamesa Masleya.
– Co? – zapytała Alice
nieobecnym głosem. Ale Amy i chłopak zniknęli już za rogiem, zza którego nagle
wyłonił się Ray Bryant.
– Witam panie. – Uśmiechnął
się do nich tym swoim charakterystycznym uśmieszkiem. – Zauważyłem ostatnio, że
macie złe humory. Może zaprosić was na drinka?
– Dziękujemy –
odpowiedziała Alice, jak zwykle dla wszystkich uprzejma. – Ale dzisiaj będziemy
się uczyć. Mamy jutro trudny sprawdzian.
– W porządku, rozumiem –
powiedział, po czym dodał, patrząc głęboko w oczy Alice: – Przykro mi z powodu
Damiana.
Daniela zobaczyła, że na
jego twarzy nie było widać współczucia, raczej skrywane zadowolenie oraz ten
jego charakterystyczny, baczny
wzrok, ale Alice nie zauważała takich rzeczy. Zawsze myślała, że gdy ludzie
mówią takie słowa, na pewno wypowiadają je ze szczerością.
– Skąd wiesz o Damianie? –
zapytała jednak lekko zdziwiona.
– Widzę twój smutek –
powiedział aksamitnym głosem i patrzył w jej oczy. – To mi wystarczy.
Wnioskuję, że Damian nie chciał zakończyć kłamstw i tym cię zranił.
Alice jeszcze raz spojrzała
smutnym wzrokiem na Raya i uśmiechnęła się. Jakie to dziwne – osoby, które
wydają się szczere są zakłamane, a osoby, które wydają się niegodne zaufania, w głębi
duszy są dobrze i uczciwe.
– Nie jest wart ciebie –
ciągnął, głęboko patrząc w jej oczy. – Zasługujesz na kogoś, kto zawsze będzie
przy tobie i nigdy cię nie okłamie. Zasługujesz na kogoś, kto będzie zawsze
stać w twojej obronie i nigdy cię nie zrani.
– Dziękuję – powiedziała,
przyglądając mu się z wdzięcznością. – Jesteś naprawdę miły.
Daniela przyglądała się
temu w ciszy i poczuła się zupełnie zbędna, tak jakby była zwykłym powietrzem. Z
każdą chwilą jej samopoczucie spadło o kilka stopni w dół, co sprawiło, że
stała się jeszcze bardziej przybita. Ignorowanie jej osoby zabolało ją
szczególnie dlatego, że ich rozmówcą był Ray, którym się interesowała. Oboje teraz
sprawiali wrażenie, jakby jej w ogóle nie zauważali, nawet jeśli nie mieli
takiego zamiaru. Westchnęła. Oczywiście, zawsze wszyscy skupiają uwagę głównie
na Alice, a ona jest tego zupełnie nieświadoma.
– W zasadzie ci nie
podziękowałam – ciągnęła Alice. – To dzięki tobie dowiedziałam się, jaki
naprawdę jest Damian. Nie wiem, skąd
o tym wiedziałeś, ale dziękuję za otworzenie mi oczu.
Daniela uznała, że nie
będzie jej teraz przerywać. Musi jej powiedzieć, co odkryła, ale nie teraz, na pewno
nie przy świadkach. Niech najpierw dotrą do domu i będą same.
Ray znowu się urzekająco
uśmiechnął, po czym przeniósł wzrok na Danielę.
– Naprawdę miło cię widzieć, Danielo – powiedział. – Wybacz, że
tak lapidarnie, ale kiedyś wpadnę do MaxCup i porozmawiamy, obiecuję.
Zupełnie nieracjonalnie
poczuła lekkie zadowolenie, choć jeszcze przed sekundą była zazdrosna i
przygnębiona. Wiedziała, że mądrze byłoby trzymać uczucia na wodzy, by w razie
najgorszego mniej cierpieć. Ale rozum zdecydowanie nie miał władzy w kwestii
serca.
– W porządku – powiedziała,
uśmiechając się. – I też cię miło widzieć.
Pokój Nessie nie był duży,
ale za to bardzo przytulny. Centralną część stanowiło wielkie, miękkie łóżko okryte teraz fioletową
pościelą. Po drugiej stronie szafki nocnej stał bujany fotel, przy nim komoda z
milionami figurek, pocztówek, zdjęć i innych pamiątek, które osiemnastolatka przywoziła
z różnych miejsc, a także całkiem duża kolekcja płyt CD. Na ścianach wisiały
plakaty jej ulubionych zespołów muzycznych oraz zdjęcia. Jednak zdaniem Nessie
najważniejszym elementem pokoju była jej ukochana gitara akustyczna z
narysowaną odręcznie pięciolinią.
Właścicielka tego pokoju leżała
teraz na brzuchu i machając nogami,
czytała na głos kolejne już zadanie, które miały analizować. Obok niej po
turecku siedziała Daniela, a Alice zajęła fotel bujany.
– Na przedstawionym
schemacie przekroju przez liść tulipana znajdź tkankę odpowiadają za transport
asymilatów i nazwij jej struktury. – Chwila ciszy, która tu nastąpiła, miała
oznaczać, że wszystkie myślą nad tym zadaniem, ale tak naprawdę czekały, aż
Daniela wytłumaczy im te pogmatwane tematy.
Nessie spojrzała ostrożnie
na Danielę, która siedziała wyprostowana i gapiła się wprost przed siebie. Tak
naprawdę nie patrzyła na nic konkretnego, myślami była gdzie indziej. Zagryzała
wargę i zwężała oczy jak zawsze, gdy była zamyślona lub zaniepokojona.
– Daniela! – zawołała
Nessie, a ta odwróciła się.
– Y… tak? Przepraszam. – Otrząsnęła
się z zamyślenia. – Na czym jesteśmy?
– Jesteśmy na problemie,
który cię gnębi – odpowiedziała Nessie i uśmiechnęła się zachęcająco. Daniela
westchnęła i przekręciła się przodem do nich. Nie buło sensu dłużej tego
ukrywać, a sama nie dawała sobie rady z tym ciężarem. Odchrząknęła.
– Muszę skorzystać z
okazji, że Melanie z nami nie ma – wyznała, a Alice natychmiast zareagowała:
– Dlaczego?
– Bo wiemy, jakie są
jej reakcje – przewróciła oczami. – Nie dałaby dojść mi do słowa.
Nessie ostrożnie zmieniła
pozycję na siedzącą. Cisza, która teraz nastąpiła, głosiła jakieś dziwne napięcie. Obie z niepokojem czekały na
słowa, które chciała im przekazać Daniela.
– Od kilku dni się nad
czymś zastanawiam – ciągnęła panna Grand, nerwowo skubiąc róg poduszki. – W
zasadzie spałam chyba z pięć godzin w tym tygodniu. Coś nie dawało mi po prostu
zająć się codziennością. Chyba wiecie o czym mówię.
– Masz na myśli swoją
babcię – zgadła Alice, przechylając się bliżej łóżka.
– Tak – przyznała i zrobiła
przerwę. Okropnie się denerwowała, ale nie było już odwrotu. Zaczerpnęła powietrza
i wyznała: – Doszłam do wniosku, że babcia by mnie nie okłamała. A to znaczy,
że mówiła prawdę. I McCainowie też.
W pokoju zrobiła się przeraźliwa
– wręcz krzycząca – cisza. Daniela ostrożnie uniosła wzrok na przyjaciółki.
Potrzebowały chwili, zanim do
obu z nich dotarło, co tak naprawdę miała na myśli. Alice zatrzymała się w pół ruchu,
a Nessie szeroko otworzyła oczy.
– Jesteś ostatnią osobą, o której spodziewałabym się, że to
powie – skomentowała w końcu Nessie.
– Czyli ty myślisz, że…
jesteśmy czarownicami? – to ostatnie słowo Alice powiedziała prawie szeptem,
jakby bojąc się, że gdy je wypowie, stanie się coś strasznego.
– Wiem, to chore –
przyznała Daniela i pokręciła głową. – Ale nie mówiłabym tego, jakbym nie miała
dowodów. Starałam się wszystko sobie poukładać i doszłam do wniosku, że
wszystko jest korelacją, wszystko ma ze sobą jakiś związek.
Tylko sam fakt, że te słowa
mówiła do nich Daniela Grand, powstrzymywał je przed śmiechem bądź inną podobną
reakcją. Wszystkie słowa pochodzące z jej ust wydawały się prawdziwe i
niezaprzeczalne.
Daniela podkuliła prawą
nogę i usiadła na niej. Wyciągnęła z kieszeni telefon komórkowy i położyła
przed sobą na łóżku w odległości około pół metra.
– Spójrzcie – powiedziała.
Alice i Nessie w dalszym
ciągu nie powiedziały ani słowa; z kłębiącymi się tysiącami myśli obserwowały
Danielę, która z mocnym skupieniem wpatrywała się w swój telefon. Wyciągnęła
rękę, potem zamknęła oczy, znowu je otworzyła i nagle – a widziały to zupełnie
wyraźnie – telefon drgnął, po czym szybko przesunął się po łóżku wprost do
wyciągniętej dłoni Danieli. Nessie odsunęła się jak oparzona.
– Jak ty to zrobiłaś? –
szepnęła. W jej głosie można było usłyszeć jednak iskierkę pożądliwego
zaciekawienia. Daniela podniosła wzrok i z niepewnym uśmiechem powiedziała:
– To wszystko prawda.
– To nie może być prawda –
poprawiła Alice i zaczęła kręcić głową, usilnie starając się zaprzeczyć czemuś,
co miało wszystko zmienić. Przecież Damian ją okłamał – zadrwił z niej,
wymyślając niestworzone rzeczy.
– A myślisz, że ja to
rozumiem? Nie śpię, tylko godzinami staram się wyjaśnić rzeczy, których nie
można wyjaśnić! – Głos Danieli stawał się niestabilny. Odchrząknęła, po czym
kontynuowała: – Podświadomie wiecie, że to prawda. – Spojrzała na nie. Nessie
nic nie mówiła, ale Daniela już wiedziała, że się przekonuje i swoją szeroką
wyobraźnią już wędruje nowymi ścieżkami, jakie to przed nią otwiera. – Każda z
was doświadczyła czegoś dziwnego ostatnio, co nie dzieje się normalnie i czego
nie da się w żaden sposób logicznie wytłumaczyć. Spadające książki w
bibliotece? Jakim cudem spadły wszystkie, skoro regał się nawet nie poruszył?
Nikt nie miał na to odpowiedzi.
– A twoja latarnia, Alice?
– kontynuowała. – Nie wiem o co chodziło, ale Elsa wspominała coś o jakimś
znaku, którego doświadczyłaś.
Alice milczała.
– A czytałyście Wejrzenie wprost? Tam wszystko…
– To tylko książka – przerwała
Alice, usilnie starając znaleźć jakiś twardy grunt, który nagle zniknął jej pod
nogami. – Fikcja, fantastyka, coś,
co się nie stało!
– Ale daje dużo do
myślenia! Sam pan Bryant powiedział, że jest zadziwiająco realistyczna jak na
fantastykę. – Daniela zauważyła jednak, że to nie prowadzi do niczego,
przerwała więc swój wywód. Zaczęła wpatrywać się z mocnym skupieniem na punkt
naprzeciw siebie. Nagle wszystkie poczuły lekki powiew, chociaż okna nie były
otwarte. Wiatr zaczął przybierać na sile. Alice i Nessie rozejrzały się po
pokoju, by znaleźć jego źródło. Wszystko jednak niezaprzeczalnie dowodziło, że
tym źródłem była Daniela.
– Otwórzcie oczy.
Melanie zawsze uważała za
wielką niesprawiedliwość fakt, że szybkość jej denerwowania nie miała swojego
odzwierciedlenia w szybkości opanowania. Bardzo łatwo wpadała w złość, ale
uspokojenie nie przychodziło tak szybko.
Tak było i teraz – ciągle
była wściekła. W zasadzie nie wiedziała już na kogo: czy na swoją matkę, z
którą znowu się pokłóciła, czy na tych cholernych McCainów, przez których
spóźniła się w tamtym tygodniu na randkę, czy na samego Kevina za to, że nie
odbierał jej telefonów.
Przyszła teraz do MaxCup z
nadzieją, że go tu dzisiaj spotka, skoro pub należy do jego rodziców. Planowała
mu wszystko wytłumaczyć – bo przecież nie chciała wtedy iść do tego przeklętego
lasu. Alice ją ubłagała, więc poszła. I co z tego wynikło? Być może straciła
ostatnią szansę na zdobycie Kevina.
Melanie westchnęła i upiła
łyk coli z wódką. Nawet ten barman sprzysiągł się przeciwko niej – nie chciał
jej sprzedać czwartego drinka, a przecież wcale nie była jeszcze pijana. Trochę
się z nim podrażniła, by poprawić sobie humor, ale teraz gdzieś poszedł i nie
mogła go zaczepić.
Dochodziła dziewiąta, a
Kevin nadal się nie pokazywał. Chyba był to znak, że już nie przyjdzie.
Cholera. Zawaliła dla niego naukę na jutrzejszy sprawdzian, a nawet nie miała
okazji go zobaczyć. W szkole ciągle rozmawiał ze swoimi kolegami, a do jego
domu obawiała się pójść. Nie chciała wyjść na zdesperowaną.
Wypiła do dna swój drink i
już chciała wstać od baru, gdy ktoś przysiadł się do niej.
– Nie za dobrze dzisiaj
wyglądasz, Melanie – stwierdził.
Odwróciła się do
nieznajomego i poznała w nim mężczyznę, który stał tamtego dnia przy różowej
sofie i ją obserwował.
– My się znamy? – zapytała, przyglądając mu się.
– Cóż. – Zastanawiał się
chwilę z uśmiechem nad właściwym doborem słów. – Nie oficjalnie.
– Świetnie – powiedziała, a
na wspomnienie tamtego dnia i upokorzenia wstała od baru i odwróciła się
teatralnie na pięcie. Usłyszała za sobą śmiech i głos mężczyzny:
– Jesteś zupełnie jak twoja
matka.
To stwierdzenie kazało jej
odwrócić się gwałtownie. Nie cierpiała, gdy ktoś porównywał ją do niej.
Poza tym – skąd on mógł coś o niej wiedzieć?
– Kim jesteś? – zapytała. –
I skąd znasz moja matkę?
– O tym będzie później
– powiedział i poklepał krzesło, na którym wcześniej siedziała. – Najpierw
usiądź. – Ale gdy zobaczył, że nie rusza się z miejsca i krzyżuje ręce na
piersi, zaśmiał się i przedstawił: – Jestem Friderik Jones, ale mówi mi Rick.
Nie cierpię mojego pełnego imienia, kiedyś dowiesz się dlaczego.
Znała to nazwisko.
– Tak miała na nazwisko moja
matka, zanim wyszła za mąż – stwierdziła.
– Zgadza się – rozsiadł się
wygodniej na krześle. – To jest to samo nazwisko. Jestem jej bratem.
Melanie zmrużyła oczy. To
wszystko zmieniało. Fakt, że – wedle jego słów – jest członkiem jej rodziny, sprawił, iż nie patrzyła już na niego
jako na przystojnego mężczyznę, ale niejako sprzymierzeńca. Zanim uświadomiła
sobie, że to również może być żart.
– Chciałem powiedzieć ci to
bardziej spektakularnie, ale skoro jesteś tak uparta…
– Czekaj – przerwała. – Skąd
mam wiedzieć, że mówisz prawdę? Skoro jesteś moim wujkiem, to dlaczego nic o
tobie nie wiem? Znam wszystkich członków mojej rodziny.
– To jest to pytanie, na
które jeśli chcesz znać odpowiedź,
musisz zapytać Elsy.
– Elsy – powtórzyła z
niedowierzaniem. – Tej wariatki? Żartujesz.
– Wcale nie –
odpowiedział. – Byłem na ślubie Margaret, byłem przy tym, jak przywiozła cię ze
szpitala, widziałem twoje kolejne urodziny, ale po narodzinach Jenny ślad po
mnie zaginął. Dlaczego?
– To ja ciebie o to pytam –
zirytowała się Melanie.
– Jeśli chcesz wiedzieć, to
Elsa zna odpowiedź.
– Ale ty też – zauważyła. –
Więc nie dam się zaprowadzić do tej nawiedzonej kobiety. – Zaczynała się
denerwować.
Rick musiał zauważyć, że
Melanie rozważa kwestię odejścia, bo złapał ją za rękę.
– Zaczekaj – poprosił. –
Proszę cię, usiądź.
Melanie zawahała się, ale
usiadła obok niego. On ciągle trzymał ja za rękę. Nagle poczuła dziwne ciepło
pulsujące z jej dłoni i rozchodzące się po całym ciele.
– Co ty robisz? – przeraziła
się.
– Jedną małą rzecz, która musi nakazać ci zaufać
i mi, i Elsie.
________________________________________
Ten rozdział jest tak jakby mostem z rozdziału V do VII. Bo właśnie następny rozdział odpowiada na mnóstwo pytań i szczerze jestem nim podekscytowana, tak że aż nie mogę się doczekać, aż go przeczytacie. I pamiętacie te damy z prologu? Bo mogę zdradzić, że także będzie retrospekcja! Tymczasem musicie się zadowolić tym. I jak zawsze, skomentujcie co się Wam podoba, a co nie.
Pozdrawiam! :)
Szkoda mi Melanie i Alice, ale bardziej Alice. Może dlatego, że jest tak bardzo miła i nie zasłużyła na taki los. Melanie się wykaraska.
OdpowiedzUsuńDenerwował mnie Rick, tak jak Melanie. Ciągle Elsa i Elsa. Mam dosyć.
Dalej stoję murem za Danielą. Myślę, że to nie tylko ze względu na babcie uwierzyła. Jest inteligenta i umie dodać dwa do dwóch. Pozostałe dziewczyny, moim zdaniem, są strasznie uparte i ,,malutki" światopogląd. Nie umiem tego ująć, wybacz. Chodzi mi o to, że wierzą w jedną rzecz i nie dopuszczają niczego, co nie pasuje do ich wiary. Za to lubię Danielę. I za to, że podoba jej się
Ray, bo mi także się podoba :D
W sumie, to tyle. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie :)
Boże, tam miało być i mają ,,malutki" światopogląd.
UsuńPo części muszę zgodzić się z Weroniką.
OdpowiedzUsuńDaniela bardzo zyskała w moich oczach, w przeciwieństwie np. do Alice. Powinny bardziej się otworzyć na sprawy, które być może wydają się nie realne, ale mimo wszystko nie mogą ich od razu negować. Oby wszystkie w odpowiednim momencie zrozumiały co potrafią.
Co do reszty - ciągle wiele tajemnic. Ach.
Kolejny raz dobra robota. Czekam na następny rozdział.
Oczywiście jakiś niezrozumiały termin z biologii mogłaś dać tylko ty xd Może Daniela będzie uczyć jeszcze jakieś "Tępaki" z chemii w damskiej toalecie?
OdpowiedzUsuńMoże one nareszcie przejrzą na oczy! Ja bym skakała z radości na wieść,że jestem czarownicą :D
Ray mimo swej urody jest niepokojący.. Taka mąciwoda!
Ale widać, że ciągnie ich do siebie z Panną Grand więc mam nadzieję, że moje przeczucia są błędne!
Czekam na więcej magii i scenę jedzenia cukru :*
Duużo weny :*
Ps. Robisz Genialne zwiastuny :*
Jetem, jestem i przepraszam, że ostatnio do Ciebie prawie nie zaglądałam, ale nie miałam humorku. ;)
OdpowiedzUsuńTeraz się porobiło, wyskoczył jakiś wujek, który ma moc. Wcześniej Ray i jego zachowanie, i wciąż jego osoba stoi pod znakiem zapytania. Jakby umyślnie psuł związek Alice. Traktuje osobę Danieli, jakby przewidywał fakty, mam wrażenie, że potrafi czytać w myślach. I są czarownice. ;)
Pokój Nessie musi być fascynujący, taki niby zwykły, ale przedstawia jej charakter. Ja najbardziej lubię. ;)
Bardzo spodobał mi się mały fragmencik - "...osoby, które wydają się szczere są zakłamane, a osoby, które wydają się niegodne zaufania, w głębi duszy są dobrze i uczciwe." - cała prawda, że kamuflaż daje dużo, a każdy człowiek jest narażany na opinię innych. ;)
Pozdrawiam i życzę powodzenia w przekazywaniu nam, czytelnikom, zagadek świata czwórki.
Nareszcie dziewczyny zaczynają się domyślać, ze coś jednak było w słowach Elsy. Ja pewnie na ich miejscu też nie chciałabym przyjąć do wiadomości tego, ze jestem czarownica, chociaż bym chciała mieć takie zdolności jak dziewczyny.
OdpowiedzUsuńtrochę zaniepokoiło mnie pojawienie się Raya. Wcześniej pisałam, ze go lubię i mam nadzieję, ze będzie się częściej pojawiał, ale teraz już sama nie wiem, co o nim myśleć. Bo skoro on się cieszy, że Alice rozstała się z Damianem to chyba znaczy, że ona się mu podoba po prostu, i tyle. Ale ja tam dalej uważam, ze ona powinna być z Damianem. Chociaż może romansik z obydwoma by nie zaszkodził :P
już się nie mogę doczekać, aż dziewczyny się czegoś więcej na temat tej magii dowiedzą, masakra! :D
Mimo że rozdział jest jedynie przejściowy, to i tak ciekawy i intrygujący. Chociaż jestem ciekawa dalszych wyjaśnień, a skoro część ma pojawić się w następnym, to tym bardziej nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się podejście Danieli do całej sytuacji. Fajnie, że nie zbagatelizowała tego, co dowiedziały się dziewczyny i starała się to sprawdzić w praktyce. No i dzięki temu coś już potrafi ;) Jednak ciekawa jestem do czego tak naprawdę będą zdolne dziewczyny. Liczę na to, że posłuchają rady przyjaciółki i "otworzą oczy".
Za to rozczarowała mnie postawa Alice. Ona jakby chciała, by wszystko okazało się prawdą, by mieć za co winić Damiana. Ja na jej miejscu cieszyłabym się, że chłopak jednak mówił prawdę i że ten związek może się dalej rozwijać. Oby dziewczyna szybko przejrzała na oczy, bo potem może być już za późno na naprawę czegokolwiek.
Intrygujący był także fragment o Melanie. Ciekawa jestem historii jej wujka, dlaczego musiał trzymać się z dala od rodziny, że dziewczyna nie wiedziała nawet o jego istnieniu.
Za to z Elsy musi być niezła szycha w tym magicznym gronie, skoro wszyscy tak się z nią liczą :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Wiedziałam, że zapomnę, jak nie napiszę na początku. Błąd, który rzucił mi się w oczy:
Usuń– To tylko książka – przerwała Alice, usilnie starając znaleźć jakiś twardy, który nagle zniknął jej pod nogami. - brakuje dopowiedzenia, co było twarde. Stawiam na grunt, chyba że chciałaś użyć jakiegoś innego synonimu
Tak, miało być grunt. Nie wiem czemu obcięło mi ten wyraz, bo mam go w moim dokumencie Word na komputerze. Ale bardzo dziękuję za spostrzeżenie, już poprawiam! :)
UsuńNo i dochodzimy do momentu "BOŻE JAK JA NIE ZNOSZĘ KOMENTOWAĆ". Cóż, jak mus to mus, bo tak pięknie napisany i zarazem ciekawy rozdział zasługuje na opinię. Przeczytałam go już z trzy dni temu, ale dopiero teraz zdecydowałam powiedzieć, co myślę.
OdpowiedzUsuńZacznę może od samej treści i akcji. Podobała mi się scena, w której Daniela przedstawiała swoje spostrzeżenia przyjaciółką. Lubię ją, teraz chyba najbardziej, nie wiem dlaczego. Wybacz, Nessie, ale Daniela zajęła twoje miejsce faworytki.
No bo widać, że laska stąpa po ziemi twardo i nie daje się urobić, ale gdy przychodzi co do czego, potrafi oddać choćby swoje myśli wszelkim fantazjom. Które, w tym przypadku, odnoszą się do reali. Od początku wiedziała, że będą z nich wiedźmy.
Szkoda, iż Alice i Nessie nie podłapały tematu, jednak mam nadzieję na ich szybkie otrząśnięcie się z banału szarej rzeczywistości.
Jak to mówi mój histroyk (a cenie sobie gościa bardzo)
"Nie bądźmy zwykłymi, szarymi pożeraczami chleba".
Ale dalej...
James, James, James... Nie psuj mojego, dobrego zdania na twój temat, lubiłam cię, a ty z jakąś Amy - Sramy się spotykasz?! No bez jaj! Może to rodzice mu ją wcisnęli? Nie wiem, proszę tylko, chłopie! Nie psuj związku z Nessie! Ona specjalnie dla ciebie męczyła się z tymi napuszonymi bucami, a ty Amy pieprzyć chcesz... (wybacz za słownictwo... poniosło mnie xd).
Och! Tak jeszcze wtrącę!
Uwielbiam, po prostu kocham fakt, że w tym opowiadaniu nie ma przekleństw! Jakby jakąś nową modą było wplatanie wszędzie "kurwa", "pierdolę", "jebane", "spierdalaj". Razi mnie to. Szkoda patrzeć, bo to przeważnie trzynastolatki bawią się w wielkie, "bad" pisareczki. Po co to, huh? Owszem, ja sama gdy chcę dodać jakiemuś wyrażeniu pikanterii dodaję "Cholerne", bo u mnie w domu nigdy nie brano tego za przekleństwo, sama nie wiem dlaczego xd bądź "Pieprzę, pieprzenie". Te słowa wydają mi się mniej rażące, ale zapędziłam się i noję o bzdetach... Wybacz, czasem tak po prostu mam. Piszę coś i nagle schodzę całkiem z tematu...
No dobra, co by tu jeszcze...
Nie mogłabym ominąć tematu Ray'a. Intryguje mnie chyba najbardziej ze wszystkich. Jest taki czarujący, wydaje się miły, ale wyczuwam od niego bijący chłód, jakby miał w przyszłości być tym złym. Wilk w owczej skórze...
Oglądałaś może "Pamiętniki Wampirów"? Sądząc po Twoim nicku i obsadzeniu Candice w roli Melanie, która strasznie kojarzy mi się z Caroline, mogę założyć, że tak!
W Rayu widzę właśnie Damona z pierwszego sezonu. Tajemniczy, przystojny, szarmancki... W ostatniej scenie miałam nadzieję, że to on przyjdzie do Melanie, nie Jones. A jak już jesteśmy przy niej...
Mam nadzieję, że dziewczyny nie będą ukrywać magii przed Mel. Powinna wiedzieć, siedzą w tym razem.
Chciałam powiedzieć jeszcze wiele, wiele, wiele, ale mama woła mnie do dziecka. Cóż, pilnowanie gównarzerii mam już opanowane :,) :) [w tej mince jest tyle sarkazmu co w Stilesie xd].
W każdym razie komentarze ode mnie mogą pojawiać się trochę później niż innych, gdyż po samym przeczytaniu nie chcę mi się, taka prawda. W sumie wolę komentować i od razu informować o nowym rozdziale, więc komentuję we wtorki ;)
A nn u mnie pojawi się dziś pod wieczór.
Serdecznie pozdrawiam, życzę weny i te pe...
@YourLittleBoo1
[darkness-of-the-soul]
Kurde. Pisałam wczoraj komentarz i się nie wysłało. @#!
OdpowiedzUsuńDobrze, więc napiszę jeszcze raz.
Alice, jak dla mnie jest zbyt łatwowierna. A Ryan... taki tajemniczy, intrygujący, co sprawia, że go polubiłam. Nieważne, że może być złą postacią...
Widzę, że dziewczyny powoli się przekonują do tego kim są. Ciekawa jestem, co Alice zrobi, kiedy dowie się, że Damian mówił jej prawdę.
A wujek Melanie... Zachowałabym się tak samo, jak ona. Kto normalny wierzy obcym osobom, że ktoś jest jego rodziną? Właśnie.
Podsumowując.
Rozdział był tajemniczy, co bardzo lubię, wiec wychodzi na to, że bardzo mi się podobał.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam i weny. xx
Strasznie polubiłam Danielę, Nessie też przypadła mi do gustu, ale jakoś nie mogę strawić ostrego charakteru Melanie, chociaż to całkiem ciekawa osoba. Poza tym Alice nie jest typem osoby, która mnie interesuje, ale najgorsza nie jest. Bardzo dobrze, że tak wyraźnie przedstawiłaś charaktery dziewczyn. Poza tym robi się coraz ciekawiej i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńA tymczasem zapraszam do siebie na http://memoryisnotdevice.blogspot.com/
Pozdrawiam,
Julss :*
"właśnie swoją pracę" - zaimek zbędny :)
OdpowiedzUsuń'spadło o kilka stopni w dół" a można spadać w górę? :P
"słowa mówiła do nich Daniela Grand, powstrzymywał je przed śmiechem bądź inną podobną reakcją. Wszystkie słowa " - słowa x 2
"Nie oficjalnie." - nieoficjalnie
Przeczytałam kolejny rozdział, przedostatni! Udało się :)
Hm, początek - szczerze powiedziawszy, mimo wszystko, nie rozumiem zachowania Alice, nie spodziewałam się tego - podobno kochała swojego chłopaka, prawda? A Ty nie opisałaś jak targają ją uczucia, wydawało mi się - czytając początek - że ona już niemal zupełnie zapomniała o całej sytuacji, jakby chłopak przestał dla niej istnieć, swoją drogą, podobno miała być miła dla wszystkich, wiem, że ona wierzy, iż Damian ją cały czas okłamywał - ale reakcja chłopaka na ojca powinna dać jej do myślenia, że Ci ludzie nie są dobrzy... Wiem, że kreujesz ją na dobrą osobę, ale bardziej wychodzi teraz taka głupiutka osóbka, która żyje w świecie nierzeczywistym.
Znowu świetna końcówka, środek też całkiem mi się spodobał, Nessie - cóż, nie wiem, jakoś nie widzę jej charakteru, z kolei Mela, to takie uparte babsko, średnio przypadła mi do gustu.
A i jeszcze, co do rozmowy dziewczyn - za mało tam było emocji ich, tak, tego najbardziej mi brakuje.
Pozdrawiam!
http://dzikie-anioly.blogspot.com/
Hej, hej!
OdpowiedzUsuńJestem trochę spóźniona, za co przepraszam, ale jakoś straciłam chwilowo ochotę na czytanie. Dlatego teraz nadrabiam dwa rozdziały i postaram się po każdym coś napisać. Nie wiem jednak, co z tego wyjdzie, bo to już mój któryś z kolei komentarz dzisiaj. Nadrabiam wszystko hurtem.
Ale dość o mnie, zajmijmy się tym, po co tu przyszłam. Zdecydowanie rozumiem smutek Daniel przy sytuacji z Alice i Ray'em. Ciągle mam nadzieję, że coś zaiskrzy między Masleyem a Grand, a tu coś się na to nie zanosi. Szkoda, pozostało mi czekać aż moje modły zostaną jednak wysłuchane. :)
"(...) znajdź tkankę odpowiadają za transport" - zgubiłaś dwie literki w "odpowiadającą".
"Nie buło sensu dłużej tego ukrywać (...)" - literówka. :)
"Jesteś ostatnią osobą, o której spodziewałabym się" - "po której".
No i mamy kolejną tajemniczą postać. Coraz bardziej wciągam się w twoje opowiadanie. Jak już wynajdę jakąś tajemnicę, muszę znać jej wytłumaczenie, więc nie pozostaje mi nic innego jak czytać do końca. Ej, ej. Co on takiego zrobił Melanie? Coś mi się wydaje, że nie przyniesie to nic dobrego. Do tego dziewczyny zamiast rozmawiać o tak ważnej rzeczy wtedy, gdy były wszystkie razem, to bezczelnie pominęły przyjaciółkę. Trochę mnie tym zawiodły. Oby się to na nich nie zemściło.
No nic, lecę dalej. Skoro twierdzisz, że w następnym rozdziale jest dużo odpowiedzi, to nie mogę się już doczekać.
Na koniec mam nadzieję, że te wytknięcia błędów nie uznasz za nieuprzejme. Przysięgam, że robię to z samych dobrych powodów. :)
Z jednej strony rozumiem, że Daniela nie chciała by Melani była z nimi gdy będzie chciała przekonać resztę, ale i tak będzie musiała z nią porozmawiać. Więc czy to ważne, czy zrobi to teraz, czy później?
OdpowiedzUsuńMelani może być tylko zdenerwowana, że ukrywała coś przed nią i nie ma do niej pełnego zaufania.
Mały błąd: "Nie buło sensu dłużej tego ukrywać, a sama nie dawała sobie rady z tym ciężarem. Odchrząknęła." - było, a nie buło! :D
OdpowiedzUsuńDziwnym zbiegiem okoliczności do miasta przybywają osoby, które nie są znane dziewczętom, ale są ich rodziną. To naprawdę dziwne i na pewno połączone z ich mocą...
Nadal się dziwię, że takie są nieufne co do prawdy, która została wyłożona na tacy. Gdybym się dowiedziała, że jestem czarownicą, z początku też miałabym obawy, ale w końcu pojawiłby się pytania i ciekawość i chęć posiadania mocy by zwyciężyła.
Naprawdę nieźle to wszystko się toczy :D
Raz jeszcze dziękuję, że piszesz w tak interesujący sposób :) Utrzymujesz napięcie, potrafisz zaskoczyć i naprawdę jest dynamiczne! :)