niedziela, 19 października 2014

XIV. KWESTIA BEZPIECZEŃSTWA

– ROZDZIAŁ XIV –
KWESTIA BEZPIECZEŃSTWA


Biegła przez szkolne korytarze, a przynajmniej miała taki zamiar. Mimo że się starała, poruszała się w ślimaczym tempie. Buldog pana Masona, jej zmora z dzieciństwa, biegł wprost na nią. Już miał ją sięgnąć, kiedy obraz się rozmazał, jakby pojawiły się jakieś zakłócenia. Wszystko spowite było gęstą mgłą i nie sposób było nic dojrzeć. Dopiero po kilkunastu sekundach doszła do wniosku, że znalazła się w lesie. Usłyszała głos, ciepły i przejęty, ale słowa jakby nie docierały do niej. Rozglądnęła się dookoła, jednak nie zauważyła zupełnie nikogo. Przeszła kilka kroków, ale i tutaj wszystko wykonywała za wolno. Głos nawoływał jej imię, jakby chciał do niej dotrzeć, przed czymś ostrzec, ale nie potrafił. Nagle usłyszała też głośny szelest dochodzący z krzaków i niepokojące dźwięki strzałów. Nie wiedziała co się dzieje i co powinna zrobić. Już zdecydowała się odnaleźć źródło tych niepokojących odgłosów, kiedy zobaczyła, kto się do niej nawołuje. Oczy również odmawiały jej posłuszeństwa i zobaczyła tylko zarys postaci: kobiety niewysokiej, szczupłej w przewiewnej sukni. Jej głos stawał się coraz wyraźniejszy lecz mogła uchwycić tylko:
- Miej oczy otwarte.

Nessie obudziła się i dotknęła dłonią czoła. Czuła się dziwnie, jakby właśnie wróciła ze snu zawieszonego między marą, a rzeczywistością. Nie wiedziała, czy zobaczyła we śnie matkę, czy tylko wmawiała sobie, że jej się przyśniła. Uwielbiała, kiedy tak się działo. Często kładła się spać z nadzieją, że śpiąc ujrzy rodzicielkę, ale rzadko się to zdarzało. A jeśli już, to zawsze grała na pianinie, śpiewała gotując zupę jarzynową lub huśtała małą Nessie na huśtawce w ogródku. Nigdy tak jak teraz.
Westchnęła i wstała z łóżka. Chyba to już czas, by wreszcie wyjść na zewnątrz. Nie mogła przecież wiecznie leżeć w swoim pokoju. Jej przyjaciółki przecież miały równie poważne problemy. A szczególnie Daniela.
Ojciec siedział w salonie i oglądał powtórkę nocnego meczu piłki nożnej, jak zwykle z wyłączonym głosem. Twierdził, że spostrzeżenia komentatorów sportowych za bardzo go denerwują.
- Dzień dobry – przywitała się Nessie, kierując się ku kuchni.
Tom Lenson raptownie odwrócił się ze zdziwieniem spojrzał na córkę, jakby jej pojawienie się w salonie było nadzwyczajnym wydarzeniem. Dopiero po chwili wstał i ją przytulił.
- Wreszcie wstałaś – powiedział uradowany. Przez ubiegły tydzień bardzo się martwił zachowaniem córki. Nie miał pojęcia dlaczego zamknęła się w swoim pokoju i nigdzie nie wychodziła, nawet na dół, by zjeść obiad.
- Tak, tato, wstałam. – Uśmiechnęła się do niego najszerzej jak potrafiła.
- Co się działo? – zapytał zatroskany, siadając jedną nogą na oparciu kanapy.
- Ach, nic takiego, po prostu źle się czułam – mruknęła. Przecież nie mogła mu powiedzieć, że poznała prawdziwą przyczynę śmierci jego żony. – Po prostu przypomniałam sobie o mamie. Tęsknię za nią.
Wiedziała, jaką wywoła u niego reakcję. Zawsze tak było, kiedy wspominali o Rene. Podniosła nieśmiało wzrok i zobaczyła jak jego twarz zastygła. W kącikach oczu pojawiły się malutkie kropelki łez. Był poruszony i przygnębiająco smutny.
- Ja też ogromnie za nią tęsknię – rzekł dopiero po chwili niestabilnym głosem cichym jak powiew wiatru i instynktownie przytulił córkę mocno do siebie. Musiała bardzo się starać, by nie wybuchnąć płaczem. – Byłaby bardzo z ciebie dumna – powiedział, kiedy odsunął ją od siebie w odległości pół metra.
Pokiwała głową, nie mogąc nic z siebie wykrztusić. Odwróciła się w stronę kuchni, kiedy usłyszała jeszcze słowa taty:
- Spotkaj się dzisiaj z Jamesem, dawno go nie widziałaś.
Kiedy to powiedział, Nessie poczuła się winna. Już ponad tydzień nie miała z nim kontaktu, odpisała mu jedynie na dwa SMS-y. Wiedziała, że na pewno jest obrażony, dlatego zamierzała go dziś udobruchać.
- Jasne – odparła, a ojciec jeszcze raz ją zatrzymał.
- Nessie? – A kiedy się odwróciła, uśmiechnął się i rzekł: – Cieszę się, że wróciłaś.


Brenda Marks zwężyła usta, pogłębiając ciszę, jaka zapanowała w jej salonie. Daniela popatrzyła na nią z jeszcze większym przerażeniem. Widok babci, jej troska i skupienie, pogłębiały jej rozpacz. Grece zadała jej ból, brutalnie pozbawiając jej mocy, o których tak niedawno nie miała jeszcze pojęcia, ale teraz cierpiała jeszcze bardziej. Wiedziała, że jej dar magii był nieodłącznym elementem jej życia czuła się, jakby straciła cząstkę siebie.
- Babciu, powiedz mi prawdę – powiedziała, nie pozwalając, by głos się jej załamał. Z każdą kolejną sekundą zaczęła tracić nadzieję, że skutki ataku Grece można naprawić.
- Nie jest tak łatwo odebrać komuś moc – zaczęła Brenda, nie patrząc na wnuczkę. – W zasadzie może tego dokonać tylko Czarna Czarownica i to na dodatek w największym stadium mocy. Czarną Czarownicą można stać się na dwa sposoby: albo odziedziczyć moc od matki, albo stać się nią poprzez zatracenie  się w ciemnej magii. Grece pochodzi z rodu Czarnych Czarownic, ale niewątpliwie doskonali się w tej mocy, przez co jest cała nią przesiąknięta. To typ najgorszych czarownic jakie istnieją – mogą dokonać praktycznie wszystkiego, oczywiście oprócz zaklęć praktycznie niemożliwych czyli nieśmiertelności, cofnięcia czasu itp., ponieważ te żądzą się własnymi prawami…
- Wiem o tym – przerwała Daniela. Nie lubiła, gdy ktoś specjalnie wydłużał wypowiedz. Wolała konkrety. To przecież ich teraz oczekiwała i potrzebowała. – Chcę jedynie wiedzieć, czy mogą odzyskać moc, którą ukradła mi Grece.
Brenda spojrzała wreszcie na wnuczkę, ale dopiero po chwili zapytała:
- Chcesz najpierw usłyszeć wiadomość dobrą, czy złą?

- To jak, dasz się zaprosić na lody? – zapytała Nessie Lenson, starając się, by jej głos brzmiał jak zwykle. – Dzisiaj o siedemnastej.
- Hm… - usłyszała głos Jamesa ze słuchawki telefonu. – Może być o osiemnastej? Bo na szesnastą jestem umówiony.
- Gdzie? – zdziwiła się, otwierając drzwi MaxCup.
- Potem ci powiem – odpowiedział. – Hej, a co ci było?
- Źle się czułam – wyznała. Niedobrze się czuła mówiąc tylko część prawdy, ale nic innego jej nie pozostało. – Też ci potem opowiem.
- No dobra – rzekł, a Nessie z ulgą odniosła wrażenie, że aż tak bardzo się na nią nie gniewa. – No to szesnasta przy lodziarni Maxime.
- Oczywiście. – Pożegnała się i już z daleka zobaczyła stolik, przy którym siedziały jej przyjaciółki. Alice i Melanie sączyły sok pomarańczowy, a Daniela – jak zwykle – raczyła się kawą. Nie spostrzegły jej, więc ruszyła w ich kierunku, kiedy ze swojej lewej strony usłyszała:
- Nessie?
Odwróciła się w stronę głosu i zobaczyła swojego przyjaciela siedzącego samotnie przy stoliku ze słuchawkami w uszach i pijącego colę. Na jego twarzy malował się uśmiech, którego już dawno u niego nie widziała.
- Hej, Jasper – powiedziała i na chwilę przysiadła się do niego. – Co tam u ciebie?
- Leniuchuję – odpowiedział, wyciągając drugą słuchawkę z ucha i zapytał z troską: – A u ciebie już wszystko w porządku?
Dobrze było wreszcie porozmawiać z kimś, kto wiedział co czuje. Nie musiała kłamać, ani zatajać części prawdy o swoim samopoczuciu. Teraz mogła wreszcie zachowywać się zgodnie ze swoim nastrojem.
- Lepiej – powiedziała zgodnie z prawdą. – Ale wciąż czuję się przygnieciona.
Jasper patrzył jej w oczy ze zrozumieniem, co dodało dziewczynie ogromnej otuchy.
- Chciałem do ciebie wpaść, ale Alice mówiła, że nie chcesz z nikim się spotykać – wyznał.
- To była prawda. Ale miło mi, że się o mnie martwiłeś – powiedziała z wdzięcznością, a gdy chwila ciszy trwała za długo, zagadała go: – No, a co tam słuchasz?
- Czwartą płytę The Reckless’ów – odpowiedział z dumą pokazując wyświetlacz swojego telefonu.
- After tomorrow. – Pokiwała głową i rozmarzyła się, opierając się o oparcie krzesła. – Uwielbiam to. Och, jak dobrze, że wreszcie ktoś podziela mój gust muzyczny. Dziewczyny i James zawsze mówią, że nie mogą słuchać rocka, a to przecież najlepszy gatunek.
Pokiwał głową ze zrozumieniem i zapytał:
- Znalazłem ostatnio fajny zespół, Breatheaway, słyszałaś?
- Nie, masz tego płytę? – zapytała zaciekawiona. Uwielbiała poznawać nowe zespoły. Zawsze od razu ściągała ich całą dyskografię.
- Tylko jedną – przyznał, a po chwili zapytał z niewyczuwalnym zakłopotaniem: - Hej, to może wpadniesz dziś do mnie? Posłuchamy płyty, porozmawiamy…
- Dziś nie mogę, widzę się z Jamesem – opowiedziała, nie zauważając, że  kącik ust Jaspera obniża się minimalnie.
- Nie no, jasne, w porządku – odchrząknął, po czym powiedział do siebie: – Nieważne.
- Ale jutro jak najbardziej – oznajmiła i obdarzyła go swoim najwspanialszym uśmiechem, co wywołało radość na twarzy chłopaka.
- To wspaniale.
Nessie dopiero po chwili zauważyła swoje przyjaciółki wpatrujące się w nią z drugiego końca pubu i przypomniała sobie cel swojego przyjścia tutaj.
- Ojej, muszę już lecieć! – Wstała od stolika. – Dziewczyny na mnie czekają. Widzimy się jutro! – Rzuciła mu jeszcze jeden piękny uśmiech i pobiegła pędem do przyjaciółek. Nie zauważyła, że po jej odejściu chłopak z wzdycha i odprowadza ją wzrokiem.
- Nessie, jak dobrze, że jesteś! – zawołała Alice Turner, wstając z krzesła i przytulając przyjaciółkę. Rankiem nie było wielkiego ruchu, dlatego Daniela mogła bez problemu siedzieć z nimi, nie obawiając się nagany ze strony szefa, którego zresztą tutaj nie było. – Już ci lepiej?
- Tak, nawet tak.
Nessie spoglądając na znajome twarze, z przerażeniem zauważyła przygnębiający nastrój przy stoliku. Nie potrafiła stwierdzić która z nich była bardziej załamana.
- Zamówiłam ci sok – powiedziała, Melanie przysuwając w jej stronę szklankę z pomarańczowym płynem.
- Dziękuję – odpowiedziała Nessie, siadając przy blondynce. – Okej, to na czym stanęłyście?
- Na słowach babci Danieli – odpowiedziała Alice, spoglądając w stronę siedemnastolatki niedbale mieszającej rurką kawę mrożoną. Właśnie wtedy Nessie doszła do wniosku, że to ona jest najbardziej przybita. Nic dziwnego, skoro to Daniela została zaatakowana przez Czarną Czarownicę i pozbawiona mocy. Ona, która potrafiła najwięcej z nich, ona, która najbardziej się zaangażowała. Ale jednak nie to było najgorsze. Najbardziej przytłaczające było poczucie bezsilności towarzyszące brakowi mocy. A trzeba dodać, że Daniela nienawidziła czuć się bezsilna. Choć to Alice zawsze trzymała się nadziei, że z każdej sytuacji jest wyjście, to zawsze Daniela je znajdywała. To ona wymyślała rozwiązania, kiedy inne zawodziły. Teraz jednak nie mogła nic zrobić. Bez mocy była bezużyteczna.
- Powiedziała, że nie można odebrać nikomu całej mocy – powiedziała Daniela sucho, patrząc tępo w blat stolika.
- No to chyba dobrze? – zapytała Nessie wesoło, jednak nie mogła tego samego powiedzieć o twarzy przyjaciółki. Sądziła, że powinna być zadowolona i uspokojona, ale widniał na niej tylko słaby cień ulgi, co wydawało się absurdalne. Melanie i Alice milczały zgodnie, więc Nessie dodała już niepewnym głosem: – Czy nie?
- Nie o to chodzi. – Daniela ciągle mówiła tym samym tonem, pełnym beznadziei. – Jeśli będę ćwiczyć częściej, to jestem w stanie odrodzić w sobie część mocy, ale nigdy nie będzie taka, jaka była wcześniej, rozumiesz? – Dopiero teraz podniosła wzrok na Nessie, a ona zrozumiała.
- Ale chyba jakoś da się odzyskać całą moc? – zapytała, bojąc się usłyszeć coś najgorszego.
- Da – odpowiedziała Daniela, jeszcze bardziej beznadziejnie niż wcześniej. Obok niej Alice aż rwała się, by ją przytulić. – Mogę odzyskać swoją moc dwoma sposobami. – Zaśmiała się blado. – Albo Grece mi ją odda, albo gdy umrze natura sama zwróci mi moc.
Przytłaczający posępny nastrój nijak pasował do pełnego głośnych rozmów i śmiechów MaxCup. Wisiał jak mała, burzowa chmura nad ich stolikiem.
Alice położyła dłoń na dłoni Danieli.
- Hej, jesteś z nas najmądrzejsza – powiedziała z uśmiechem.
- Chociaż najmłodsza – wtrąciła Melanie i sięgnęła po torebkę cukru leżącą przy szklance z kawą. – I chociaż to czasem mnie jednocześnie zachwyca, przeraża i wprawia w kompleksy.
- Nikt z nas nie potrafił wykonać mocą lassa w dwie sekundy – przypomniała Alice.
- I zrobić tarczy niematerialnej – dodała Nessie.
- I zaatakować pana Bryanta – wyznała Melanie.
- I upiec tartę malinową.
- I rozwiązać krzyżówkę trójgenową.
- I obronić zagrywkę Naomi Gray.
- Właśnie – dokończyła Alice, mocno obejmując przyjaciółkę. – Więc jeśli będziesz ćwiczyć, jesteśmy pewne, że uda ci się osiągnąć tak duże rezultaty, jak wcześniej.
Daniela popatrzyła z wdzięcznością na przyjaciółki i wyciągnęła ręce w stronę Nessie i Melanie i kładąc głowę na obejmującą ją Alice. Jej oczy były weselsze, wypełnione szczyptą nadziei, ale nie tą ślepą, tylko mądrą i racjonalną. Daniela wiedziała, że stać ją na wiele, ale nie była przy tym próżna. Znała swoje granice i choć starała się pogodzić z myślą, że już nigdy nie będzie miała takich możliwości jak wcześniej, postanowiła podnieść głowę do góry.
- Kocham was, idiotki – powiedziała po chwili i wszystkie rozluźniły uścisk.
- Ewentualnie zawsze możemy zabić Grece Williams. – Zaśmiała się chytrze Melanie, wsypując sobie do gardła kryształki cukru.
- W ogóle to dlaczego jesz moją sacharozę? – Zapytała Daniela z udawaną urazą i dla żartu wyrwała z rąk blondynki pustą już torebkę cukru.
- Hej, mi tez należy się coś od życia, nie? Właśnie staram się upić po kłótni z panem P.
- Cukrem? – Zaśmiała się Nessie.
- To przez to, że Daniela nie chce mi sprzedać alkoholu przed dwunastą. – Wywaliła jej język.
- Nie trzeba było kraść jego samochodu – zrewanżowała się panna Grand.
- No dobra, fakt, to było wybitnie głupie. – Melanie przewróciła oczami. – Ale to nie chodziło tylko o samochód – zawołała i z rezygnacją oparła się na krześle. – W ogóle o wszystkie nasze niedopowiedzenia.
Alice poprawiła się wygodniej na krześle i ostrożnie zapytała:
- To nie powinno być u was lepiej? Przecież pogodziliście się.
Melanie zacisnęła zęby i przybrała smutną minę.
- Niby tak – odparła. – Ale od tamtej pory nie układa się między nami najlepiej. Czasem jest po prostu za oficjalnie. On ciągle mi nie ufa, kiedy mówię, że idę do was i ma rację, nie zawsze jest to prawda, bo czasami idę do Gritmore. Ale przecież tego nie mogę mu powiedzieć! Ale jego nieufność strasznie mnie denerwuje.
Te gorzkie słowa Melanie okazały się niezaprzeczalnie prawdziwe. Nessie doskonale utożsamiała się z Melanie. Wiedziała co czuje. Przecież ona też okłamywała swojego chłopaka, kiedy pytał gdzie idzie. Alice także próbowała się wczuć w tę sytuację, ale jasne było, że nie do końca to zrozumie. Jej chłopak był częścią sekretu. Nie miała przed nim tajemnic.
By nie trwać dłużej w smutnej melancholii Melanie zapytała:
- No to co teraz robimy? Grece z każdym krokiem może zaatakować.
Alice opróżniła swoją szklankę z sokiem pomarańczowym i powiedziała, starając przekazać wszystkim otuchę i zapał:
- Myślę, że ciągle musimy ćwiczyć, by nie ulec żadnemu atakowi. Jeśli będziemy silne, nikt nie zrobi nam krzywdy.
Choć słowa wydawały się racjonalne i logiczne, żadna z nich nie poczuła się pewnie.
- Nie możemy bronić się bez końca – zauważyła Melanie, a jej spostrzeżenie wyrażało obawy wszystkich czterech.
- Melanie ma rację – powiedziała w końcu Daniela. – Bryantowie mogą tracić cierpliwość i z każdym dniem ich cios będzie silniejszy. Oni nie poprzestaną, póki nie zdobędą tego, czego chcą.
Nessie zauważyła, że nastrój stawał się coraz bardziej posępny i beznadziejny, chociaż teraz nie pokazywały tego. Każda z nich musiała skryć w sobie swoje lęki, by dodawać otuchy pozostałym.
- Kiedyś musimy zdobyć zegarek, Alice – powiedziała Melanie, patrząc w oczy przyjaciółki. Nie zastanawiała się, czy powinna wywierać na niej presję, ale ktoś musiał to powiedzieć wprost. – Wiem, że to będzie dla ciebie trudne, ale tylko ty możesz go zdobyć, jeśli jest u twojej matki.
Alice przegryzła wargę z melancholią. Część jej chciała odnaleźć rodzicielkę i zapytać, dlaczego ją opuściła, ale jej druga część obawiała się tego. Spychała spotkanie z matką na później, sądząc, że potem zdobędzie więcej odwagi. Wiedziała jednak, że musi podjąć decyzję. To w jej rękach spoczywała teraz większa część nadziei na wygraną.
- Okej, pójdę do niej – oznajmiła i westchnęła. – Ale najpierw musimy nabrać sił. Bo nawet, gdy będziemy mieć zegarek, będzie nam potrzebna wielka moc na zniszczenie zaklęcia.


- Jesteś szalony! – krzyknął Ray z niedowierzaniem patrząc na ojca.
- Bez dyskusji! – wrzasnął Simon, gwałtownie podnosząc się z kanapy. – Zrobisz to, co ci każę i nie będziesz mi się sprzeciwiał!
Nastąpiła przeraźliwa chwila ciszy, a całą przestrzeń wydawała się zapełniać wściekła twarz Simona Bryanta.
- Bo co mi zrobisz? – zapytał zaczepnie chłopak, nie zwracając uwagi na podniesiony głos wprawiający wszystkich w drżenie.
- Wiesz co zrobię – rzekł Simon, podchodząc bliżej i zniżając wymownie głos, wskazał gestem na lewe ramię chłopaka. Ten z wstrząśniętym wyrazem twarzy, pokręcił wolno głową.
- Nie sprzedasz własnego syna – powiedział, chociaż nie był tego taki pewny. Nauczyciel podniósł brew do góry.
- Chcesz się przekonać?
Jego odważna, ironiczna i okrutna zarazem mina mówiła wszystko.
- Dlaczego Grace nie może tego zrobić? – zapytał Ray, szukając ostatniej deski ratunku.
- Bo należy jej się odpoczynek za idealnie wykonaną robotę – oznajmił bez zastanowienia mężczyzna pełnym uwielbienia tonem, odwracając się od syna i kierując w stronę piwnicy. – A ty jesteś tutaj balastem, więc przydaj się do czegoś –  rzucił przez ramię, zostawiając Raya samego w salonie.
Chłopak przejechał dłonią po lewym ramieniu i dokładnie poprawił rękawek koszulki. Przerażenie zamieniło się w wściekłość.  Znał nieobliczalną naturę jego ojca, ale tego się po nim nie spodziewał. Nie sądził, by był zdolny do wyrzeknięcia się własnego syna, ale wiele wydarzeń z przeszłości mówiło, że powinien się obawiać.
Z furią zerwał z wieszaka bluzę i trzasnął za sobą drzwiami. Nie miał wyjścia.


Nessie oderwała usta od Jamesa i spojrzała mu głęboko w oczy.
- Dziękuję, że się nie gniewasz – powiedziała.
- Dlaczego miałbym się gniewać? – mruknął, nie wypuszczając jej z objęć.
- Bo ostatnio nie spędzaliśmy za wiele czasu z mojej winy – przyznała się ze skruchą.
- Przestań, i tak miałem dużo roboty – rzekł James, po raz kolejny całując ją w usta. W końcu pożegnali się i Masley wsiadł do swojego samochodu. Nessie, zanim otworzyła bramę, odwróciła się i pomachała mu żywo, a wkroczyła na swoje podwórko dopiero, gdy zniknął za zakrętem. Cieszyła się ogromnie. Nie spodziewała się, że James tak szybko wybaczy jej ponad tygodniowe milczenie.
Jej dom sprawiał wrażenie opustoszałego, choć w istocie taki nie był. Dziewczyna dostrzegała jasne światło ze szczelin rolet w oknie salonu, co oznaczało, że albo jej ojciec, albo macocha, albo obydwoje, oglądali jakiś film w telewizorze. Wyobraziła sobie jak tato przeciera oczy ze zmęczenia, albo wręcz śpi, rozłożony w fotelu, a Suzy wyciera kolejną chusteczką ślady po rozlanym makijażu. Uśmiechnęła się na samą myśl o tym.
Żwawym krokiem skierowała się w stronę drzwi, kiedy usłyszała brzdęk dochodzący z prawej strony. Instynktownie przystanęła i spojrzała na furtkę, prowadzącą do ogródka za domem. Była otwarta.
- Suzy? – zapytała, dziwiąc się, że jej macocha wybrała wieczór, by pozrywać kwiaty do salonu. Przecież zawsze marudziła, że ta pora jest po to, by odpoczywać i przerzucała obowiązek przyrządzania kolacji ojcu. No ale jak mówią, kobiety są zmienne.
Podeszła kilka kroków, ale nie zobaczyła Suzy, ani nikogo innego. Właśnie w chwili, kiedy zdała sobie sprawę, że czeka ją atak, prawdopodobnie ze strony Grece, i powinna przygotować się do walki, poczuła ostry ból w potylicy. Straciła przytomność i bezwładnie opadła na świeżo skoszoną trawę. Ubrana na czarno postać obok niej, szybko przeskoczyła przez płot i zniknęła w przeciwległej alejce.

_____________________________________________________

Rozdział ze specjalną dedykacją dla Karoliny S., która stała się niezastąpioną inspiracją do sceny jedzenia cukru przez Melanie. Do tej pory nie wierzę, że to zrobiłaś. No bo ej, ludzie, jak można siedząc w restauracji i pijąc sok pomarańczowy wziąć torebkę cukru leżącą przy szklance z kawą mrożoną przyjaciółki, otworzyć ją i tak po prostu wsypać sobie kryształki do gardła? No nie mogę, po prostu Cię KOCHAM. <3 Twoje pomysły, kiedy nie mam weny są niezastąpione! (Mam nadzieję, że rozdział Ci się podobał, bo czekałaś na niego i na dedykację bardzo długooo. Wiem, że dedykacja miała być na pół strony, ale nie będziemy się rozwodzić nad tym, że jesteś najlepsza, najsłodsza i wgl, wszyscy to wiedzą, a poza tym wiesz co: jeszcze glukoza wycieknie Ci uszami! <3)
Następny rozdział planuję dodać 31-ego, by jeszcze kolejny opublikować w moje urodziny 13 XI (13 wcale nie jest pechowy!) No cóż, zobaczmy jak to wyjdzie.
No i wszyscy odgadli (mówiłam, że to było łatwe): Daniela straciła moc. Biedactwo, będzie jej naprawdę ciężko. Ale jest silna, da radę, nie?
Pozdrawiam serdecznie :*

9 komentarzy:

  1. oooooooo <3 ! No dobra nie będę się czepiała, że nie ma dedykacji na pół strony ;* Pamiętaj, że zawsze mogę być Twoja muzą, kiedy będzie Cię nękał brak weny! Od czego są przyjaciele?:D
    A co do rozdziału to SUPER! ;* Tak bardzo szkoda mi Danieli ;(. Czemu musiałaś tak brutalnie ją potraktować? A to ja jestem ta zła bo lubię uśmiercać bohaterów!
    Mam nadzieję, zę Grace ucierpi w jakimś wypadku i umrze! Ot co!
    Nessie i Jasper ! Nesper lub Jassie maja być razem powiadam Ci!
    Co się dzieje z Rayem i jego ojcem? On czymś go szantażuje? O co chodzi z tym sprzedaniem? Aleś namieszała! Wiesz, że nie wytrzymam do 31? Jesteś okrutna BetQ! ;( Ich liebe dich! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba mam jakiś dobry humor, bo dzisiaj wszystko mi tak szybko i przyjemnie przychodzi. No, ale jeśli chodzi o rozdział. Tak, tak. To było łatwe, że Daniela straciła moc. Szkoda. Na pewno nie łatwo jej teraz będzie, ale jak to dziewczyny powiedziały jest z nich najmądrzejsza i bardzo silna. Z pewnością sobie poradzi. Tylko po prostu jak to napisałaś nie będzie tak silna jak wcześniej. Więc trzeba zaplanować atak na Grece. XD Bym pomogła. XD
    Jak czytałam to o Nessie i Jasperze to miałam takie "awww". Uwielbiam z nimi sceny. Są takie urocze. Kocham ich! <3 Może i jestem niemiła, ale ja czekam na jakąś dramę z Nessie i Jamesem! XD
    Wgl jak tak czytałam, że był zajęty itd. to przez myśl mi przeszło "Może ją zdradza?". Ale... ja nie wiem.
    Eee... Słodki był ten przytulas dziewczyn. No awww. Moja zdolność wysławiania się jest po prostu genialna. XD
    Jeśli chodzi o zegarek. Nie mogę się doczekać tego jak będą się po niego wybierać. Jak będzie wyglądać spotkanie Alice z matką itd.
    Ray. Biedny Ray. Czemu go ojciec tak traktuje? Ja już nie pamiętam czy w niego tak wątpiłam czy nie, ale jak go obrażałam to jestem głupia, a jak nie to miałam wyczucie i mam swag. XD
    A na koniec to Ray tak potraktował kochaną Nessie? Smutek. :(
    + Taka odp do komentarza u mnie. XD Czasem ogarnąć te wszystkie blogi jest ciężko. Ostatnio jak pisałam na coś rozdział to chciałam wpisać imię bohaterki z innego opowiadania i później takie "Ej, ale to nie to opowiadanie! XD". A z wyrabianiem się to u mnie różnie bywa. Jeszcze zależy czy mam zajęty weekend jak ostatnio te dwa. Ja nie wiem od kiedy moje życie takie towarzyskie się stało. ;-;
    Wiem. Gadam od czapy i bzdetach.
    Pozdrawiam i weny! xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Ugh, biedna Daniela. Nie zasłużyła sobie. Kiedy rozmawiała z dziewczynami, miałam łzy w oczach. To napewno ją przybiło.
    Reszta dziewczyn, też nie ma łatwo, ale jako, że panna Grand jest moją ulubienicą, najbardziej mi jej szkoda.
    Mam tylko jedną uwagę: poczas rozmowy telefonicznej Jamesa i Nessie, umówili się na osiemnastą, a potem chłopak mówił, że na szesnastą. Nie wiem, czy to błąd, czy może ja coś poknociłam. Tak tylko wspominam :)
    Ewidentnie, scena z cukrem jest moją ulubioną! Uśmiałam się.
    I omg, chyba zaczynam shippować Nessie i Jaspera! Są słodcy ♥
    No, chyba muszę pożegnać się z Rayem i myślę, że przerzucę się na Jaspera :)
    Pozdrawiam i weny x

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałam! wiedziałam, że ta cała Grece odebrała danieli moc! I tak się teraz zastanawiam, bo ona tą moc musi jakoś odzyskać, tylko nie jestem pewna, czy dziewczyny byłby w stanie odebrać komuś w tym celu życie, nawet jeśli tym kimś miałaby być Grece.
    A co do Jaspera, to cholernie mi go szkoda, dalej sie upieram i upierać będę, że Nessie powinna rzucić Jamesa i uciec z nim w stronę zachodzącego słońca xD
    A co do Raya to może on nie jest aż taki zły? poważnie, bo teraz po tej jego kłótni z ojcem to się tak zastanawiam...no bo poważnie! Jaki ojciec mówi do swojego syna że jest balastem? i do tego ten tekst, ze go wystawi...o co chodzi? masz mi to jak najszybciej wyjaśnić bo chyba na nowo zaczynam się interesować tematem Raya :P Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdy tylko zauważyłam, że przed 37 minutami opublikowałaś rozdział natychmiast zajrzałam, ale wyszło tak jakoś, że nie zdążyłam skomentować. A teraz już jestem i uśmiecham się.Jasper jest świetny. Pasowałby do Nessie i Ty o tym wiesz! Tylko jest jeszcze James, który... wybaczył dziewczynie i... zastanawiam się dlaczego. Czyżby te ważne sprawy wyglądały na coś niedobrego? Może już to coś wygasło, a oni są tylko ze sobą z przyzwyczajenia? Inna sytuacja jest u Melanii i równie ciekawa.
    Zastanawiam się nad przybitą Danielą. Jest niemal ideałem, a wciąż czegoś jej brakuje, na dodatek właśnie to jej zabrano moc. A teraz jeszcze posunęli się dalej i tak potraktowali Nessie. Dlaczego? Nie będzie spotkania "jutro" z Jasperem. ;(
    Cukier dobrze wpływa na człowieka! Poprawia samopoczucie i daje sił, może niby na krótko, ale jeśli ktoś sobie wmówi, że na dłużej... Przecież największą moc ma ludzki umysł! I takiej wiary życzę Danieli. :) Jak i również Tobie. Oby więcej takich ludzi jak osoba dla której dedykujesz ten rozdział. ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wybacz, że tyle mnie nie było!
    Od tego zacznę, bo przeprosiny się należą.
    Niestety nie miałam ani chwili spokoju i dopiero teraz mogę tak na prawdę odpocząć. Co równa się moim ulubionym - czytaniem! I znienawidzonym - komentowaniem. Jej :) (szczery uśmiech tak bardzo...)
    Mam nadzieję, że o mnie nie zapomniałaś, bo ja zapomnieć bym nie mogła. Akcja się rozkręca, ciągle coś się dzieje, jakieś tajemnice, intrygi... Wiesz co? LUBIĘ TO! Ba, nie tyle lubię - uwielbiam.
    Jednak mimo wszystko najlepsze sceny mają Nessie i Jasper. Uwielbiam ich relację i mam nadzieję, że ze świetnej przyjaźni coś wyniknie. Walić Jamesa, pfi!
    Ale nie powiem, żal mi Nessie, teraz gdy już wie... Uch, ogółem ja sama byłam lekko zbita z tropu. Ych.
    Nessie znów jest moją ulubioną bohaterką. Lubię też jej ojca. Ja właśnie w meczach uwielbiam komentarze ;) Fajnie tak posłuchać, jednak następnym razem spróbuję i wyciszę dźwięk :D
    Świetna relacja panny i pana Lenson <3
    Szkoda mi także Danieli. Kurcze, czemu ona?! Ogółem wszystko się miesza, wali i pali. Ale dziewczyny to rozwiążą, prawda! Prawda?
    Dziś bardzo pokrótce, następnym razem bardziej się rozpiszę ;)
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie, dziś powinien pojawić się rozdział xx
    Nogitsune

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakżebym mogła zapomnieć? Czekam z niecierpliwością na kolejne Twoje rozdziały! I bardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa, cieszę się, że poświęcasz swój czas na czytanie! Naprawdę, ogromnie to doceniam! :*
      A tak między nami... Nessie tez jest moją ulubioną! Ciiiii... nie napisałam tego publicznie! XD

      Usuń
  7. Na początku bardzo przepraszam za tak wielkie opóźnienie, ale spowodował to brak Internetu, na który w żaden sposób nie mogłam zaradzić. Mam nadzieję, że to pierwszy i ostatni raz, bo nie lubię robić sobie takich zaległości.
    Bardzo jest mi żal Danieli. To okropne co ją spotkało, szczególnie że dopiero wkraczała w świat magii, zaczynała wszystko poznawać, co więcej, dobrze jej szło, a tu nagle wszystko traci i musi zaczynać od zera i to z o wiele gorszej pozycji.
    Nikt nie zasłużył na coś takiego i mam nadzieję, że Danieli uda się odzyskać swoją moc i wszystko dobrze się ułoży, a Grace dostanie za swoje.
    Po tym krótkim fragmencie Rayowi także zaczynam współczuć i zarazem zastanawiam się, czy to nie on w końcówce zaatakował Nessie. Jeśli tak, to mimo wszystko jest to o wiele lepsze niż ponowny atak Grace i odebranie mocy kolejnej z dziewczyn. Ale zarazem jeśli to rzeczywiście Ray, to widać jak wielką władzę ma nad nim ojciec, przez co ciężko mi uwierzyć, by kiedyś mógł mu się przeciwstawić i stanąć po właściwej stronie.
    A jeszcze wracając do sceny z cukrem, to moja siostra ma tak samo :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział właściwie zwyczajny, bo nic przełomowego się takiego nie stało, może jedynie ta ostatnia scena z Nessie... Mimo to rozdział naprawdę mi się podobał. Nie wiem, co mam o nim napisać więcej, bo jestem strasznie zmęczona i marzę tylko o gorącej kąpieli i śnie. :D
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością! :*

    Pozdrawiam ciepło,
    Julss

    OdpowiedzUsuń