– ROZDZIAŁ XXIV–
URODZINY
- Jeszcze raz wszystkiego co najlepsze, kochana! –
zakończyła swoje przemówienie Alice Turner, patrząc na wzruszoną Melanie,
stojącą w zwiewnej, kwiecistej sukience na samym środku parkietu MaxCup. –
Nigdy się nie zmieniaj. Kochamy Cię.
Wszyscy zaczęli bić brawo i zaraz Nessie weszła na
scenę i zaczęła śpiewać Sto lat, do
której natychmiast przyłączyli się inni, niosąc pieśń głośno i nierówno po
całej sali. Alice i Daniela od razu podbiegły do Melanie, ściskając ją i składając
życzenia. Melanie była bliska wzruszenia. Przyjaciółki podarowały jej najlepszy
prezent, który mógłby rekompensować wszelkie inne podarki. Wreszcie mogła choć
na jeden wieczór zapomnieć o wszelkich nadnaturalnych problemach i wrócić do
normalnego życia, w którym cieszyłaby się i imprezowała.
Przed nią teraz ciągnął się sznur znajomych, którzy
składając życzenia obdarowywali ją przeróżnymi prezentami. Najpierw Rick
wręczył jej tajemniczą szkatułkę, pokrytą złotym ornamentem. Wyglądała na nową,
ale wykonaną w starym stylu. Podniosła wzrok znad podarku i spojrzała na niego.
Pojęła, że nie jest to czas by go otwierać.
Następną osobą był Damian, potem James Masley, za nim z
niechętną miną Jennifer, a następnie Jasper. A zaraz za Ramseyem Clarksonem,
członkiem drużyny koszykówki, który najprawdopodobniej znowu podaruje jej
koszulkę z napisem „Gromper” i numerem 19, zobaczyła kogoś, kogo się nie
spodziewała. Zza pleców Ramseya nieśmiało wyłonił się Kevin Punp.
- Wyglądasz… wspaniale – powiedział nieśmiało dopiero
po chwili patrzenia na nią, a ona zdolna była jedynie do nieznacznego uśmiechu.
- Nie wiedziałam, że przyjdziesz – wyznała.
- Wszystkiego najlepszego – odpowiedział i włożył jej
do rąk zapakowany w czerwony papier prezent, a potem odwrócił się i zniknął,
zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć.
- Doliczyłem dzisiaj dwadzieścia dwa „wszystkiego
najlepszego” i trzynaście „spełnienia marzeń” – powiedział ktoś ironicznie za
jej plecami, a ona machinalnie odwróciła się.
Jeśli nie spodziewała się ujrzeć dziś Kevina, to tym
bardziej jego.
- Dale – powiedziała całkowicie zaskoczona.
- Nie spodziewałaś się mnie, co? – zaśmiał się i
podszedł kilka kroków.
- Co ty tu robisz? – zapytała natychmiast, kiedy
odzyskała jasność umysłu. Nagle poczuła się osaczona, dlatego wzbudziła u
siebie alarmową czujność.
- Przyszedłem po prostu napić się piwa – odpowiedział,
ogarniając wzrokiem przystrojony czerwonymi i białymi balonami pub. – I zgadnij
co zastałem? Urodziny Katherine, ups… przepraszam, Melanie.
Znowu aluzja do pamiętnego incydentu w drodze do
Slighton. Melanie zacisnęła zęby i opuściła wzrok. Naprawdę nie miała zamiaru
kłócić się z nim w swoje urodziny.
- Zawsze na siebie wpadamy – skomentował Dale, próbując
złapać jej spojrzenie. – To chyba przeznaczenie, co?
Jego bezpośredniość, a wręcz bezczelność, uderzyła
Melanie tak bardzo, że natychmiast na niego spojrzała. W jego oczach kryła się
iskierka zadziorności, beztroski i czegoś więcej, czego nie mogła jeszcze
odkryć. Był zagadką, a to jeszcze bardziej wprawiało dziewczynę w poczucie
zagrożenia.
- Nie sądzę – odpowiedziała, a wydźwięk obojętności
wyszedł jej perfekcyjnie.
Zaśmiał się, widząc jak teatralnie odwraca się, chcąc
opuścić jego towarzystwo.
- Zaczekaj, królowo – zawołał rozbawiony, goniąc ją i
stając przed nią. – Nie złożyłem ci jeszcze życzeń.
Uniosła brew oczekująco i skrzyżowała ręce na
piersiach.
- Obserwowałem cię od początku, jak wszyscy po kolei
składali ci życzenia, a każde kolejne były coraz bardziej banalne – rzekł, a z
jego twarzy nie schodziło rozbawienie i zadziorność. – Sądzę, że sama byłaś
znudzona wysłuchiwać tych utrwalonych schematów.
Chciała od razu zaprzeczyć, ale on kontynuował:
- Ja mam w zwyczaju składać prawdziwe życzenia. –
Zrobił przerwę, idealnie akcentując tym samym swoją wypowiedź. Melanie
przyglądała mu się zaintrygowana, czekając. – Życzę ci, abyś nigdy niczego nie
planowała. Żebyś budziła się każdego ranka, kompletnie nie wiedząc co zdarzy
się za następne pięć minut. Nie życzę ci, byś się nigdy nie zmieniała, to za
nudne; życzę ci byś codziennie odkrywała kim tak naprawdę jesteś. Życzę ci kompletnie
niespodziewanego życia, niekończącej się ilości zagadek do rozwiązania i wybuchowej
miłości.
Przyglądała mu się zaskoczona, nie wiedząc kiedy
irytacja przeszła w zaskoczenie. Jego słowa kompletnie ją dotknęły, a wręcz
wywołały na jej twarzy rumieniec.
- Wszystkim dziewczynom składasz te same życzenia? – zapytała.
- Nie – odpowiedział, udając urażonego. – Każde są
indywidualne dla każdej osoby. Inaczej nie byłyby prawdziwe.
Zamilkła, rozważając jego życzenia. Była jednocześnie
pełna podziwu, jak daleko i dogłębnie zabrnął z jej pragnieniami, ale również
obaw, że jego słowa są rzeczywiście prawdziwe. Czy ona naprawdę tego
potrzebowała? Niekończącej się tajemniczości, dreszczyku emocji, zabawy? Czy naprawdę
tak łatwo wyczytać to z jej charakteru i zachowania?
- A dlaczego myślisz, że masz wiedzę o tym, czego
potrzebuję? – zapytała zaczepnie, robiąc krok w jego stronę. – Nie znasz mnie.
- Przeciwnie – odpowiedział tym samym tonem i wykonując
ten sam gest. – Nie potrzebuję znać cię kilka lat, by poznać cię bardziej od
większości osób, które są tutaj.
Ogarnęła wzrokiem otoczenie, wszystkich ludzi, którzy
teraz kiwali się na boki w rytm ballady rockowej Hotheaded. Rzeczywiście. Większości osób, które przyszły na jej
urodziny praktycznie nie znała i było pewne, że oni także nie znali jej. Skąd
nieznajomy mógłby wiedzieć o niej więcej niż te osoby?
- Czytasz w myślach czy co? – zapytała całkowicie
rozbawiona. – Jesteś prawie jak utalentowany wampir.
- Nie muszę czytać w myślach – odpowiedział. – Czytam w
zachowaniu.
Milczała, starając się go rozgryźć, ale nie potrafiła. Czuła
się przez niego osaczana, jakby była spychana do wąskiej i ślepej uliczki.
Jednak to nie było jedne uczucie, którego doświadczała w jego towarzystwie. Z
każdą kolejną chwilą i jego każdą wypowiedzią, intrygował i interesował ją
coraz bardziej, a wiedziała, że nie może ponownie się zakochać. Dlatego też,
odrzucając wszelką ciekawość i chęć, powiedziała:
- Więc miłej zabawy.
Odwróciła się i nie wiedziała kiedy ktoś pociągnął ją
za rękę. Wykonała trzy obroty i nagle wpadła prost0 w ramiona Dale’a. Z
początku nie zdała sobie sprawy że to on; z wstrzymanym powietrzem i szybko
bijącym sercem, próbowała wrócić do siebie po tym szalonym manewrze. Ale zaraz
zobaczyła jego potargane włosy i trzydniowy zarost okalający jego szeroki
uśmiech.
- Chciałam odejść – powiedziała, choć zamierzała ubrać
to w warknięcie.
- Nie – rzekł, kręcąc ją między tańczącymi gośćmi. –
Chciałaś tańczyć i bawić się do rana.
Skąd wiedział? Skąd on to wszystko wiedział?
Teraz wydał się Melanie przerażający. Wydawało się, że
wiedział o niej wszystko albo miał takie szczęście, że cokolwiek nie
powiedział, odnosiło się o niej samej.
Chciała się mu wyrwać, ale jego żelazny uścisk uniemożliwiał
jej to.
- Puść mnie – zażądała.
- Przed czym uciekasz, Melanie? – zapytał Dale,
trzymając ją mocno przy sobie i próbując złapać jej spojrzenie. – To tylko
zabawa.
Popatrzyła na niego, starając się rzucić jak
najbardziej jadowite spojrzenie, ale albo jej nie wyszło, albo Dale się nim nie
przejął, bo spoglądał na nią ze skupioną miną.
- Dlaczego uciekasz przed nowo poznanymi ludźmi?
Czy on zawsze musiał zadać właściwe pytanie?
- Nie uciekam – odpowiedziała, kierując wzrok na prawą
stronę sali. Byle gdzie, byle nie na niego.
- Nieprawda – rzekł natychmiast, a potem dodał: – Co ci
szkodzi? Dlaczego tworzysz wielki mur, przez który nikt nowy nie może przejść? Przed
czym się bronisz?
Prawdopodobnie przez jej impulsywność, a także chęć
pozbycia się go jak najszybciej, wybuchnęła:
- Po prostu nie chcę poznawać więcej osób, które będę musiała
okłamywać!
Jak zwykle za późno doszła do wniosku, że powinna
trzymać język za zębami. Dale jednak nie wydawał się zaskoczony; patrzył na nią
ciągle tym samym spojrzeniem.
- Kobiety mają zawsze wiele sekretów – skomentował,
prowadząc Melanie zwinnie i gładko po parkiecie.
- Nie sądzę, by miały więcej od moich – burknęła do
siebie Melanie i nie była pewna, czy mężczyzna ją usłyszał.
- A więc to tym się przejmujesz – mruknął Dale,
widocznie również do siebie, bo potem podniósł lekko głos, mówiąc: – Każdy ma
tajemnice. Niektóre są jednak takie, których nie można nikomu wyznać –
powiedział, patrząc za ramieniem Melanie, jakby przywoływał dawne wspomnienie.
– Zdaje się, że twój chłopak tego nie rozumiał.
Zatrzymała się gwałtownie.
- Skąd ty niby wiesz, że nie mam już chłopaka? –
zapytała jadowicie, wstrząśnięta. – Śledzisz mnie?
Zaśmiał się, a to było jeszcze bardziej denerwujące.
- Przecież ci mówiłem, że przyglądałem ci się, jak
składali ci życzenia – rzekł, próbując sprawić, by ponownie kołysała się z nim
w takt muzyki. – A te ostatnie były dość krępujące – dodał, a Melanie
skrzyżowała ręce na piersiach, mimo że on wciąż trzymał swoje na jej talii. –
Wnioskuję więc, że albo zerwał z tobą za ten samochód albo za te sekrety, które
sama mi wyznałaś. Albo za obydwie sprawy.
Wyrwała mu się i szybkim krokiem kierowała się w stronę
baru, do Danieli. Nie miała zamiaru opuszczać lokalu, przecież to były jej
urodziny i nikt nie miał prawa ich psuć.
Oczywiście, że ją dogonił.
- Przepraszam! – zawołał, kładąc rękę na sercu. –
Wybacz mi.
Nie odpowiedziała.
- Powinnaś jednak być bardziej ostrożna z mówieniem,
jeśli nie chcesz by nikt wiedział – dodał.
Gdyby nie były to jej urodziny, już dawno rozpoczęłaby
awanturę za wtrącanie się do jej spraw. Dzisiaj jednak miała zwiększoną dawkę
tolerancji. Przyglądała mu się dłuższą chwilę, chcąc utrzymać go w niepewności,
po czym zapytała:
- Jak to jest, że niby ty wiesz o mnie tyle rzeczy, a
ja nie wiem o tobie prawie nic?
Błysk w oku pojawił się na twarzy Dale’a.
- Możemy to zmienić – powiedział.
Zakończyła kawałek przybiciem piątki z wokalistą Hotheaded i ukłoniła się w pas.
Publiczność zaczęła krzyczeć. Z wielką radością wymalowaną na jej gładkiej
buzi, odłożyła mikrofon na statyw i zbiegła ze sceny. W momencie, w którym jej
znajomi z zespołu zaczęli grać kolejny utwór Demention, a ona miała rzucić się w szaleńczy wir tańca, zatrzymała
się, a z jej ust zniknęło bezkresne
szczęście.
Jasper stał tuż przy drzwiach i patrzył na nią. Choć
jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, oczy były smutne. Nessie dopiero po
chwili wykonała nieznaczny gest w jego stronę, ale nie zdążyła do niego
podejść, bo zaraz zniknął za drzwiami pubu.
Patrzyła jeszcze na drzwi smutnym wzrokiem, dopóki jej
pole widzenia nie zasłoniła dziewczyna, która zapytała:
- Ty jesteś Nessie Lenson, prawda? Dziewczyna Jamesa?
Pytanie było dość bezpośrednie, nietypowe i wzbudziło w
Nessie podejrzliwość, jednak odruchowo odpowiedziała:
- Tak. – A potem zmrużyła oczy, przyglądając się lepiej
rozmówczyni. – A ty… Amy Doors? – zapytała niepewnie.
Dziewczyna przytaknęła.
- Możemy porozmawiać?
„O czym mogłyby rozmawiać dwie osoby, znające się tylko
z widzenia?”, pomyślała Nessie, jednak mimo niepokoju, który ją wypełnił, bez
słowa przeszła wraz z Amy do tej części pubu, która była najdalej oddalona od
sceny. Znalazłszy wolny stolik, usiadły przy nim naprzeciw siebie.
Nessie posłała jej pytające spojrzenie.
- O co chodzi?
Amy poprawiła się wygodniej na krześle i położyła obie
dłonie na stoliku.
- Czuję się zobowiązana, by coś ci powiedzieć –
zaczęła, a zdenerwowanie i niepokój u Nessie nasiliły się. – Mówię ci to, bo
jestem zmęczona sytuacją jaka ma miejsce. To nie fair wobec każdej z nas.
Widocznie Amy spodziewała się od Nessie w tym momencie
żarliwych pytań, albo nawet żądań, ale ich nie otrzymała. Choć w jej głowie
zapaliła się czerwona lampka, a serce zaczęło szybciej bić, Lenson siedziała
zupełnie spokojnie. Być może miało to związek z tym, że jej ciało było tak
sztywne z oczekiwania i niepokoju, że nie mogła się ruszyć. A być może zdawała
sobie sprawę, co zaraz usłyszy.
Amy odchrząknęła i kontynuowała:
- Znasz rodziców Jamesa, prawda? – zapytała, a brak
odpowiedzi w tym wypadku oznaczał potwierdzenie. – A więc pewnie wiesz, że nie godzą się na
twój związek z Jamesem. – Nie powiedziała tego złośliwie. Po prostu to powiedziała.
– Kazali Jamesowi zakończyć ten związek i rozpocząć nowy. Ze mną. Z początku
myślałam, że to jakiś absurd, ale dałam się wciągnąć w gierkę naszych
rodziców...
Nessie czuła się jakby wybudzono ją z najlepszego snu
albo jakby wydobyto z niej najgorsze wspomnienie podczas hipnozy. Nie
wiedziała, czy ogarnia ją rozpacz, czy wściekłość. Czuła wewnątrz siebie
niemoc, a ból, którego oczekiwała, nie przychodził. Tylko on mógłby sprawić, by poczuła się lepiej,
jakkolwiek wydaje się to absurdalne. Tylko ból mógłby wywołać jakąkolwiek
reakcję.
- Doskonale wiedziałam, że ciągle jest z tobą –
kontynuowała Amy. – Kryłam go, kiedy szedł z tobą na randkę. Mieliśmy coś w
rodzaju paktu. Ale to było do czasu, póki się w nim nie zakochałam.
Nessie wciągnęła głośno powietrze, a przez twarz Amy
przebiegł cień przerażenia i zaraz dodała:
- Spokojnie. Jeśli chcesz z nim być, to odsunę się i
jedyną przeszkodą dla was będą jego rodzice – rzekła, a potem dodała ciszej: –
Po prostu uznałam, że powinnaś wiedzieć.
Jeśli oczekiwała podziękowań, to równie dobrze mogła
spodziewać się lipcowego śniegu.
Najgorsze było to, że gdzieś tam, głęboko za warstwą
muru podświadomości, Nessie wiedziała. Wiedziała, że za brakiem czasu Jamesa
kryją się jego rodzice i inna dziewczyna. Wiedziała, że on ją oszukuje. Ale
nawet gdyby o tym głośno pomyślała, nie uchroniłaby się przed uczuciem, które
teraz czuła.
Bo ból przyszedł. Zaraz za stanem otępienia, przyszedł,
torując sobie coraz szerszą drogę we wnętrzu dziewczyny.
Wstała gwałtownie, prawie przewracając krzesło.
- Przepraszam, nie chciałam cię tak oszukiwać –
usłyszała jeszcze za uchem i nie była pewna, czy Amy słyszała jej prychnięcie.
Torowała sobie drogę do baru, gdzie ostatni raz tego
wieczora widziała Jamesa. Zadziwiające, bo jeszcze dziesięć minut temu, jedyne
czego chciała o tańczyć do samego rana i zachęcić do tego swojego chłopaka.
Siedział dokładnie w tym samym miejscu i w tej chwili
Daniela stawiała przed nim kufel piwa. Gdy tylko ją zobaczył wstał z krzesła i
wyciągnął do niej ręce, chcąc ją objąć.
- Jesteś, moja gwiazdo – rzekł z dumą.
- Treningi koszykówki, co? – zapytała sarkastycznie,
krzyżując ręce na piersi i dając mu do zrozumienia, że nie wtuli się w jego
umięśnioną klatkę piersiową. – Jaką idiotką byłam, żeby w to uwierzyć?
Oczy Jamesa rozszerzyły się nieznacznie z zaskoczenia.
- O czym ty mówisz? – zapytał.
- Powiedziała mi, więc nie bądź infantylny udając
głupka – warknęła i zaraz zapytała, zwężając oczy, jak zawsze, kiedy była
zdenerwowana: – Którą wolałeś? Mnie czy ją?
- Możemy porozmawiać na zewnątrz? – zapytał uprzejmie,
ale ona nie ruszała się z miejsca. Westchnął i odpowiedział: – Ciebie,
oczywiście.
Prychnęła. Zdziwiłaby się, gdyby odpowiedział co
innego.
- Inaczej po co bym z tobą był? – dokończył James,
patrząc jej w oczy. – Mógłbym z tobą zerwać od razu i być z Amy.
Kryła się w tym zasadnicza prawda, ale wypowiedzenie
przez niego imienia rywalki, wzbudziło w niej złość.
- Jednak nie byłam na tyle ważna, byś mógł mnie nie
oszukiwać – dopowiedziała.
- Nessie… – westchnął James, a na jego twarzy widać
było żal, zmęczenie i smutek. – Wiesz, jacy są moi rodzice.
- Wiem jacy są twoi rodzice. Właśnie o to chodzi –
powiedziała, a jej głos nie miał już nuty sarkazmu, był zwykły, jednak smutny.
– Nie mówię, że miałbyś dla mnie przeciwstawiać się rodzicom, ale mogłeś mi po
prostu powiedzieć o wszystkim. Znaleźlibyśmy jakiś sposób.
- Jasne – powiedział wątpiącym głosem i potem dodał: –
Nessie, choć trochę spróbuj mnie zrozumieć. – Chciał złapać ją za rękę, ale ona
zwinnie odsunęła dłoń.
- Wybacz, James, ale nie jestem w stanie tego zrozumieć
– odpowiedziała smutno. – To przekracza moje możliwości.
Odwracając się na pięcie, odeszła. Nie wróciła do
tańca.
Dale opuścił urodziny Melanie przed dziesiątą,
zapraszając ją następnego dnia na kawę. Zapytała go zadziornie czy on naprawdę
uważa, że pójdzie z nim na randkę, a on, z zadziornym spojrzeniem odparł:
- A ty naprawdę myślisz, że chcę iść z tak wybuchową
osobą na randkę?
W każdym razie, nie miała zamiaru przyjść. Pomyślała, że
jeśli go wystawi, on da sobie z nią spokój. Naprawdę nie miała czasu teraz na
randkowanie.
Tańczyła za wszystkimi po kolei, ze swoimi
przyjaciółkami, kolegami ze szkoły, znajomymi z widzenia, a nawet z
nieznajomymi. Bawiła się wspaniale. Czuła, jak jej serce rozpiera szczęście,
jak w jej uszach szumi, a mózg idealnie się odpręża. Tego właśnie potrzebowała.
Po trzech godzinach tańca, postanowiła się zaczerpnąć
świeżego powietrza.
- Gdzie idziesz? – zapytała Daniela, która porzucając
właśnie swoją zmianę, tańczyła wraz z nią przy scenie.
- Przewietrzyć się, zaraz wracam – rzekła i skierowała
się w stronę wyjścia.
Delikatny powiew schłodził jej przyjemnie twarz. Było
to jak odprężająca kąpiel po wyczerpującym dniu. Usiadła na ławce przy pubie i
zamykając oczy, wciągała wolno i głęboko powietrze. Wdech i wydech… Wdech i
wydech…
Kolejnego wdechu już nie mogła wykonać. Coś jakby
zablokowało jej nozdrza, jednak nie było to nic materialnego. Otworzyła
gwałtownie oczy i nie widząc nikogo przed sobą, skierowała swoją moc do tyłu.
Kula mocy ugodziła Roseann w lewe ramię, kończąc tym samym zaklęcie duszące.
Atak ten zdenerwował czarownicę. Odepchnęła dziewczynę mocą, ale ona już była
przygotowana na atak, wytwarzając przed sobą tarczę. Problem był jednak w tym,
że tarcza nie zadziałała. Nie chodziło o to, że nie zdążyła czy też nie wykonała
zaklęcie prawidłowo. Wszystko było w porządku. Tylko coś blokowało jej moc.
Tak więc kiedy Melanie opadła na ziemię, a ktoś zaczął związywać jej nadgarstki i usta, nie mogła się obronić.
Tak więc kiedy Melanie opadła na ziemię, a ktoś zaczął związywać jej nadgarstki i usta, nie mogła się obronić.
_______________________________________________
Hejo!
Przybywam z rozdziałem XXVI! Jestem podekscytowana, bo następny dwa rozdziały są jednymi z moich ulubionych! :D Także jeśli oczekujecie akcji, jak już Wam pisałam, w następnym będzie jej dość sporo ;)
Tymczasem musicie się zadowolić tym rozdziałem. Jak się Wam podoba? Co myślicie na temat Dale'a? Wydaje się pociągający, czy raczej ma wiele ze stalkera? :D
Jeśli chodzi o mnie, to standardowo nie mam wiele czasu by pisać rozdziały. Na moim laptopie są napisane 3 i pół do przodu, a to bardzo mało! Muszę niedługo przysiąść do pracy, bo jak tak dalej pójdzie, będę musiała dodawać rozdziały na bieżąco! :O
Następny rozdział tuż przed świętami! ;)
Pozdrawiam :*
Ech, fajnie, coś się dzieje. Nie lubię czytać po 1 rozdziale, bo wg mnie za mało w nich informacji, ale całość jest spójna, więc nie daję zastrzeżeń. Mam nadzieję, że trafię tu znowu za jakieś 3 rozdziały i akcja się trochę posunie. Jak tłumaczysz nazwę strony, co oznacza? (byłoby mi łatwiej zapamiętać, czego szukać, wiedząc)
OdpowiedzUsuńAdres strony to po prostu "Cień Gritmore", tyle że w języku angielskim ;) A to jest z kolei nazwa mojego opowiadania, coś w rodzaju metafory. Gritmore jest dawnym dworkiem, w którym mieszkały przodkinie dziewczyn, a teraz są one jakby w jego cieniu, bo muszą płacić za błędy przodków.
UsuńI jak już pisałam, w ciągu następnych 3 rozdziałów dużo się będzie dziać ;)
Moja wyszukiwarka zadziałała na "the" :))
UsuńCześć. ;D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! I to składanie życzeń! <3 Przypomniały mi się osiemnastki w liceum i załatwianie wszystkiego ;D
Co do Dale'a to wg mnie jest świetny! Nie jest prześladowcą tylko coś ukrywa i mnie to niepokoi ponieważ pamiętam, że on coś kiedyś mówił, że jedzie do kolegi mechanika.. O ile dobrze pamiętam, a w końcu Ray jest mechanikiem !! Jeżeli i jego w coś wplątasz nie wybaczę ! Ej... to nie on porwał Melanie, prawda?
Betty musisz siąść i pisać. Olej naukę, po co Ci ona w naszym wydawnictwie? :D
Czekam na więcej przystojnych chłopaków.
Tęsknie ;*
Udało mi się wpaść! I nie żałuję tych kilku minut spędzonych tutaj. ;) Rozdział pełen takich pokręconych rozmów z dreszczem "zwyczajnych" emocji. Jestem pod wrażeniem Dala, i chyba zaczarował mnie, tak jak chciał to zrobić z Melanie. Zdecydowany człowiek! xD I te niesamowicie prawdziwe życzenia... ;)
OdpowiedzUsuńZaczęło się też dziać coś w kierunku Nessie i Jamesa, jestem ciekawa jak dalej zostaną wprowadzone jego tłumaczenia...
Mimo braku odkryć w kierunku zegarka i tak dalej, jestem zadowolona. Podoba się! ;D I ten intrygujący moment na zakończenie. Nawet w tak piękny dzień urodzin złe moce nie śpią. ;)
Przynajmniej masz już coś do przodu napisanego! :D Jednak faktycznie przydałoby się wyprzedzać to co się publikuje o wiele więcej niż trzy, więc życzę Ci czasu!
Nie umiem tak dobierać życzeń, jak Dale, ale z pewnością postawię go sobie za wzór. ;)
Weny i Wesołych Świąt!
Hejka! U ciebie mam chyba najgorsze zaległości, także przychodzę z komentarzem z telefonu, nie czekając aż mi laptopa naprawią, bo się chyba nie doczekam.
OdpowiedzUsuńMogę pozachwycać się trochę Melanie i Dale'm? Dlaczego ja tak bardzo wielbię tego chłopaka i tak bardzo chce, żeby oni byli razem? Uważam, że byłaby świetną parą! Co nie znaczy, że Rayanem już się nie zachwycam! Po prostu ten rozdział należy do Tajemniczego nieznajomego :P a te życzenia, jakie złożył Melanie? Widać, że szczere! I nie wiem, czemu dziewczyna się tak przed nim broni. On jest cudowny!
A co do Jamesa... Wredna świnia! Ta dziewczyna bardzo dobrze zrobiła, że przyszła z tym do Nessie! mogli się jakoś umówić. Ustalić coś wspólnie, tak, żeby jego rodzice o niczym nie wiedzieli a i Nessie z Jamesem mogli się spotykać, a to, co chłopak zrobił to był czysty egoizm! Nie ogarniam facetów...
A końcówka jak zawsze w dziesiątkę! Już myślałam, że sprawa zegarka przynajmniej na chwilę zejdzie na dalszy plan, a tu taka akcja! Ciekawa jestem, jak teraz Melanie siebie poradzi, o ile w ogóle będzie w stanie coś zrobić!
Życzę weny i wesołych świąt rzecz jasna :*
Hejka! U ciebie mam chyba najgorsze zaległości, także przychodzę z komentarzem z telefonu, nie czekając aż mi laptopa naprawią, bo się chyba nie doczekam.
OdpowiedzUsuńMogę pozachwycać się trochę Melanie i Dale'm? Dlaczego ja tak bardzo wielbię tego chłopaka i tak bardzo chce, żeby oni byli razem? Uważam, że byłaby świetną parą! Co nie znaczy, że Rayanem już się nie zachwycam! Po prostu ten rozdział należy do Tajemniczego nieznajomego :P a te życzenia, jakie złożył Melanie? Widać, że szczere! I nie wiem, czemu dziewczyna się tak przed nim broni. On jest cudowny!
A co do Jamesa... Wredna świnia! Ta dziewczyna bardzo dobrze zrobiła, że przyszła z tym do Nessie! mogli się jakoś umówić. Ustalić coś wspólnie, tak, żeby jego rodzice o niczym nie wiedzieli a i Nessie z Jamesem mogli się spotykać, a to, co chłopak zrobił to był czysty egoizm! Nie ogarniam facetów...
A końcówka jak zawsze w dziesiątkę! Już myślałam, że sprawa zegarka przynajmniej na chwilę zejdzie na dalszy plan, a tu taka akcja! Ciekawa jestem, jak teraz Melanie siebie poradzi, o ile w ogóle będzie w stanie coś zrobić!
Życzę weny i wesołych świąt rzecz jasna :*
Żyjesz??
OdpowiedzUsuńŻyję!! :D
Usuń